Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2019, 19:01   #5
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Wspólna podróż.
Wspólna podróż. Carys mogłaby piszczeć ze szczęścia i z podniecenia.
Gdy byli dziećmi, karieni barwnymi opowieściami rodziców, często wyobrażali sobie, że kiedyś sami wyruszą w podróż po znanym świecie. I nieznamy tym bardziej. A teraz to dziecięce marzenie stało się prawdą.
Villem dał się przekonać i wspólnie wyruszyli.


Nic, absolutnie nic nie mogło popsuć humoru młodej czarodziejki. Ni nuda i rutyna dni spędzonych na pokładzie trójmasztowca o nazwie Hardy Petrelec. Ni sztorm, który musieli pokonać. Ni zagrożenie ze strony piratów.
Zagrożenie to było zbyt mocne słowo, ale wybujała wyobraźnia siedzącej w kajucie Carys podpowiadała różne, mniej lub bardziej fantastyczne, sceny.


Nawet tygodniowy, nieoczekiwanie długi, pobyt na wyspach nie ostudził zapału i nie odberał Carys dobrego humoru. Czarodziejka cieszyła się z każdego dnia jaki mogła spędzić w towarzystwie młodego Adlerberga. Przy nim czuła się bezpieczna i pewna tego, że razem mogą osiągnąć wiele.


Dołączenie do barwnej karawany było kolejnym etapem ich podróży. Barwna zbieranina istot rozumnych nie odstraszała młodej kobiety.
Owszem, niektóre zachowania wydawały się chessentyjski arystokratce dziwne. Nigdy jednak nie okazała tego publicznie. Wszelakie komentarze, jeżeli pojawiały się, były przeznaczone tylko dla Villema.
Podobnie jak i rycerz, czarodziejka nawet w tym barwnym tłumie prezentowała się zawsze godnie i dostojnie. Dla wszystkich miała dobre słowo i była skora do pomocy. Co może i młody Adlerberg wytykał żartem. Chociaż zawsze taktownie i bez złośliwości. Było w tych jego drobnych przytykach trochę i prawdy. Bo Carys widząc cudze nieszczęście była zawsze skora do pomocy. I rzeczywiście, gdy nie fakt, że większość jej garderoby pożyczyła naprędce od Dainy, to wspomogłaby nieszczęśników. To była część jej natury.
Miedzianowłosa czarodziejka podróżowała na ciężkiej, spokojnej klaczy o piaskowo-złotej maści. Zawsze w damskim siodle. Zawsze jak dama.
We wszystkich, nawet tych najprostszych czynnościach, widać było całe wrodzone dostojeństwo jakie prezentowała.


Postój w miasteczku i nocleg w karczmie Carys przyjęła z zadowoleniem. Perspektywa skorzystania z łaźni, a być może i kąpiel w wannie i toj z bąbelkami, była niezwykle kusząca i czarodziejka nie mogła sobie tego odmówić. Nie znaczyło to, że po długiej podróży z karawaną Carys chodziła brudna. Co to to nie. Damy mają na to swoje sposoby. Czarodziejka w pełni z nich korzystała.
Ale łaźnia… to był obowiązkowy punkt programu.

Młody rycerz wiedział jak zmotywować czarodziejkę. Uderzył w czuły ton. Czy z premedytacją? Przyciągnął jednak jej uwagę. Carys dołożyła księgę i zaczęła czytać ogłoszenie, które inaczej przegapiłaby.
Przeczytała je uważnie. I spojrzała na swego towarzysza z lekkim frasunkiem na twarzy.
- Masz rację. Ci biedni ludzie potrzebują pomocy.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 18-11-2019 o 11:44.
Efcia jest offline