Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2019, 13:05   #4
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Delta Rhone na północ od Montpellier

Porośnięte kożuchem wodnych lilii rozlewisko tkwiło w pozornym bezruchu, chociaż tu i ówdzie jego nieruchomą powierzchnię znaczyły zmarszczkami żerujące ryby. Łachy białego piasku lśniły niewielkimi wysepkami wzdłuż gęsto zalesionych brzegów, gdzie powykręcane sękate korzenie starych drzew wnikały w dywan kwitnących lilii. Stojące wysoko słońce odbijało się miliardem refleksów od tafli wody, prażyło swym żarem zieloną gęstwę delty Rhone.

Samica rzecznego żółwia wygramoliła się niezgrabnie na jedną z piaszczystych wysepek, sunąc po sypkim gruncie na podobieństwo ożywionego głazu, rozgarniając wielkimi łapami białe drobinki. Okres lęgowy żółwi trwał w najlepsze i zwierzęta walczyły zawzięcie o dobre miejsce do złożenia jaj. A sąsiadujące z kanałem delty rozlewisko sprawiało wrażenie doskonałego terytorium lęgowego.

Żółw zorientował się w niebezpieczeństwo dopiero wtedy, kiedy wielki dwunożny kształt wylądował tuż obok jego skorupy, skacząc z kładących się na wodę gałęzi karłowatego cyprysa. Zaalarmowane widokiem drapieżnika zwierzę okręciło się w miejscu z zadziwiającą ruchliwością, z jego zaopatrzonego w ostry dziób pyska popłynął wściekły syk.

- Siekiery! - wrzasnął Bastien łapiąc rękami za ogromną skorupę i sadowiąc się na niej niczym kawalerzysta na koniu - Odrąbcie jej łapy!

Dwaj inni Frankowie skoczyli ze nadrzecznej skarpy prosto w zieloną toń pomiędzy brzegiem rozlewiska i wysepką. Jeden z nich zapadł się po pierś w błotnistą topiel, zaczął młócić wodę ramionami złorzecząc na całe gardło. Spłoszona tymi krzykami czapla poderwała się w powietrze z korony pobliskiego drzewa, odleciała majestatycznie na południe kierując się ku morzu.

- Gaston, kurwi synu! - Bastien wyszarpnął z pochwy przy pasie nóż o wąskim ostrzu i złapawszy za krawędź skorupy nad głową rozwścieczonego żółwia zaczął dźgać stalą kark zwierzęcia. Żółw zadygotał, gorąca krew spryskała palce myśliwego. Próbując za wszelką cenę uwolnić się od napastnika i zanurzyć w bezpiecznej głębinie, gad rzucił się w stronę rozlewiska, wówczas jednak wyrósł przy nim drugi z towarzyszy Langloisa, Jean-Pierre. Jeden zadany siekierą cios wystarczył, by zwierzę straciło jedną z przednich łap i zaczęło okręcać się bezradnie w miejscu.

Skazana na klęskę walka o życie dobiegła końca, nim całkowicie przemoczony Gaston wydostał się na piach wysepki, bezlitośnie wydrwiony przez Bastiena i swego brata-bliźniaka.

- Przyznaj się, obszczymurze, że się zesrałeś na widok tej paszczy - rzucił Bastien ześlizgując się z poplamionej żółwią krwią skorupy - Niemożliwe, żebyś był po tym samym ojcu, co Jean-Pierre.

Drugi z bliźniaków rzucił w piasek zakrwawioną siekierę i roześmiał się złośliwie, wyciągając jednocześnie zza pasa zakrzywiony nóż do patroszenia zwierzyny. Rozzłoszczony Gaston otworzył usta chcąc się zrewanżować docinkiem, zamknął je bez słowa, wbił wzrok w główny nurt kanału.

Bastien potrzebował jednego uderzenia serca, by rozpoznać znaczenie grymasu na twarzy myśliwego. Momentalnie obrócił się w miejscu, dla pewności zmieniając układ palców na rękojeści noża i kryjąc ostrze wzdłuż przedramiona.

Spomiędzy drzew w górze delty wychynął płynący leniwie ciemny kształt, niczym martwy cień prześlizgujący się pomiędzy ścianami zieleni. Duża rybacka łódź, zaopatrzona w nadbudówkę i obwieszony uszkodzonym żaglem maszt, wpłynęła na płyciznę i zaryła się dziobem w grząski brzeg kanału. Woda chlupotała cicho wzdłuż kadłuba, olinowanie skrzypiało, w powietrzu niósł się ledwie słyszalny dźwięk poruszanej wiatrem okiennicy.

Zostawiwszy martwego żółwia na wysepce, trzej Frankowie przepłynęli rozlewisko i wdrapali się na cypel lądu opodal opustoszałego wraku, bacznym wzrokiem lustrując pokład intruza. Potem jeden za drugim wspięli się na łódź szukając jakiegokolwiek śladu załogi.

Wrak musiał od dłuższego czasu dryfować po rozlewisku, świadczył o tym kożuch glonów porastających jego kadłub. Podejrzliwe oczy myśliwych nie dostrzegły nigdzie żadnego człowieka, ani żywego ani martwego.

- Pszczeli obłęd - wycedził w końcu przez zęby Bastien - Głupcy, którzy nie posłuchali ostrzeżeń. Popłynęli za wysoko w górę nurtu, na łowiska feromanserów. Nikt już im nie może pomóc.

Jean-Pierre zdusił w ustach przekleństwo, dał dowód swemu zabobonnemu lękowi przed władcami umysłów kreśląc dłonią na piersi znak strzegący od złego.

- Niczego nie zabierajcie - dodał Langlois - Wszędzie może być zatrute nasienie Wynaturzonych. Schodzimy z pokładu, natychmiast. Niech ten wrak tu murszeje, póki szlag go nie trafi.


Oto Bastien Langlois, nieokrzesany i bezwzględny myśliwy pracujący dla dworu Sanguine, lojalny wobec błękitnokrwistego suzerena i nieubłagany dla jego wrogów!
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem