Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2019, 15:00   #8
Kargan
 
Reputacja: 1 Kargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputację
Siedziba rodu Sanguine, Montpellier

Angeline Léa Sanguine pokonała kamienne korytarze swego skrzydła rezydencji z godnością przynależną córce głowy rodu. Opanowana i wyniosła, ignorowała wzrokiem mijającą ją służbę, bez wyjątku składającą się z bardzo dalekich krewnych. Szlachetnie bladoskóra, o dumnej postawie i dystyngowanym kroku, weszła do swego apartamentu, zamknęła starannie dwuskrzydłowe drzwi i pozwoliła dać upust swym emocjom.

Kopnięty z całej siły drewniany stolik, zrobiony na zamówienie z cennego drewna i polakierowany na rubinową barwę, przeleciał przez cały pokój i grzmotnął w ścianę zrzucając z niej niejako przy okazji olejny obraz przedstawiający tragicznie zmarłego wuja Phillipa.

- Małżonka króla morsów! - wycedziła przez zęby Angeline Léa, potrząsając zaciśniętymi pięściami i tocząc wokół siebie wściekłym wzrokiem. Kręcący się po otwartym balkonie perski kot, zapewne należący do brzemiennej żony kuzyna Leona Thibauta, wyczuł bezbłędnie morderczą furię kobiety, bo wydawszy z siebie przelotne miauknięcie natychmiast czmychnął po grubych pędach winorośli do położonego piętro niżej mieszkania ekscentrycznego wynalazcy.

- Rozpłodowa klacz jakiegoś wytapiacza tranu! Władczyni zapyziałego Brestu! Spaskudzona krew!

Pokonawszy kilkoma krokami pokój, szlachcianka otworzyła jedną z szuflad bogato zdobionej komody, wyciągnęła z niej drewniane pudełko i otworzyła ja zbielałymi palcami. Znajomy dotyk rękojeści pistoletu zazwyczaj łagodził jej emocje, ale tym razem nawet pieszczota profilowanych okładek Camarde nie przyniosła kobiecie ukojenia.

Przymykając oczy złożyła się kilkakrotnie do strzału, mierząc to w stronę balkonu, to przejścia do sypialni. Ćwiczenia te uświadomiły jej jak bardzo tęskniła za krótkim okresem wymuszonej na ojcu praktyki w szeregach Sangów. Tęskniła za służbą nie tylko z powodu wyzwań żołnierskiej profesji, ale i przyjemności czerpanej ze zgorszenia oficerów nie podzielających opinii Emmanuela o tym, że szlachetnie urodzone kobiety z Montpellier mogły uczyć się wojskowego rzemiosła.

- Przechrzczona anabaptystka! - syknęła celując do przekrzywionego portretu wuja Phillipa i wyobrażając sobie, że to nie zmarły Ventricule, tylko jakiś nawiedzony misjonarz kultu Złamanego Krzyża - Jak on mógł mi coś takiego zrobić!

Zewnętrzne drzwi apartamentu skrzypnęły ledwie słyszalnie. Poruszając się niczym polujący kot, Angeline Léa wymierzyła pistolet w tamtą stronę.

Pucołowata wielkooka Ariele Honorine upuściła z wrażenia posrebrzaną tacę, na której niosła zestaw szklanek i dzban malinowej herbaty. I rzecz jasna narobiła przy tym huku większego od wystrzału z nienabitej na szczęście broni szlachcianki.

Pogodna i wesoła na co dzień pokojówka, kolejna z rzeszy dalekich kuzynek Angeline Léi, potrzebowała sekundy, by zalać się łzami.

- Głupia gęś! - córka Ventricule wrzasnęła i tupnęła jednocześnie, opuszczając pistolet lufą ku podłodze.

Ariele Honorine wybuchnęła na te słowa jeszcze większym szlochem, uciekła z apartamentu zapominając w jednej chwili o rozbitych naczyniach i rozlanej herbacie.

Angeline Léa westchnęła ciężko, przycisnęła do skroni lewą ręki i wzięła głęboki oddech próbując zapanować nad targającymi nią emocjami.


Wzmiankowany Camarde to samoczynny pistolet 10mm zrobiony na zamówienie w Tulonie, drogi prezent od jakiegoś adoratora, którego imię Angeline Léa już zdążyła zapomnieć. Szlachcianka ma do niego zapas również ręcznie wyrabianej amunicji w postaci trzydziestu zapakowanych w eleganckie drewniane pudełko naboi.
 
Kargan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem