Smród i zepsucie. Stary posiłek na stole jakby reprezentował wszystko, co złe w tym zamku i jego mieszkańcach. Geldmann rozglądał się, próbując wypatrzeć ślady możliwej pułapki założonej na nich i zapamiętać układ pomieszczeń.
- Musimy znaleźć wszystkich Wittgensteinów – szeptem zwrócił się do pozostałych. – Inni nie interesują mnie tak bardzo albo w ogóle. Kiedy będą nas prowadzić do naszych pokoi, spróbujmy się dowiedzieć, gdzie są komnaty tych diabłów.
Nie wiedzieć czemu, Leonard poszedł do kominka, z ułożonego stosu drewna wybrał kilka kawałków i wrzucił je do przygasającego ognia.