Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2019, 11:36   #63
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Kordegarda

Kapitan wystukiwał paznokciami na blacie biurka nieregularny rytm. Wydawało się, że nie słucha zbyt uważnie wyjaśnień Falkenberga, ale było to mylne wrażenie.

- Nie wiem o jaki artefakt chodzi, jakiego żołnierza i jaką złodziejkę, ani nawet kto to jest ten Celestius czy Celestium. Na razie mam tylko wasze słowo i wasze dokumenty. Jeśli potwierdzimy ich autentyczność, zostaniecie zwolnieni z oficjalnymi przeprosinami miasta Nuln.

Myślał przez chwilkę, patrząc na ścianę ponad ramieniem szlachcica. Wstał w końcu, obciągnął mundur i wyszedł zza biurka.

- A jeżeli złapiemy waszych wspólników i zobaczymy papiery kościoła Sigmara, okaże się, czy macie zezwolenie na niszczenie mienia i atakowanie ludzi w moim mieście. Zaczekajcie tu na mnie.


Zaułek

Strażnicy nie wyglądali na zastraszonych słowami zabójcy trolli. Przewaga liczebna najwyraźniej mocno podbudowywała ich morale. Zaczęli okrążać pokrzykującego Snorriego, a gdy ten doszedł do gróźb, jeden ze stojących za jego plecami - bez dodatkowych ostrzeżeń czy oczekiwania na rozkazy - uderzył mocno styliskiem halabardy w staw kolanowy. Nogi krasnoluda ugięły się mocno i wylądował na kolanach, na nim zaś wylądował cały patrol straży. Stróże prawa nie tracili czasu na zbędne grzeczności. Snorri poczuł na żebrach i głowie więcej niż jedną pięść. Ręce wykręcono mu do tyłu i błyskawicznie związano. Khazad miotał się po podłożu zupełnie niczym Wolff kilka minut wcześniej. Z rozciętego łuku brwiowego ściekała mu po policzku krew.

Tymczasem w budynku jego kompani gorączkowo zacierali ślady swoich działań. Hochmeister rozkopywał nogą ognisko, a Gladenson ciągnął ogłuszonego właśnie więźnia do kolejnego pomieszczenia. Krasnolud zostawił nieprzytomnego mężczyznę w korytarzu, który kończył się kolejnymi zdemolowanymi drzwiami prowadzącymi na zewnątrz.

Kapłan Sigmara postanowił grać na zwłokę i spróbować oszustwa. Słowa o demonie zatrzymały strażników w miejscu, ale sierżant nie dał się nabrać.

- Ręce w górze, kapłanie, jeśli nim jesteś! Nie ruszaj się!

Strażnicy odstąpili od związanego Snorriego, bez ceregieli złapali Petera za szaty i przycisnęli go twarzą do ściany budynku, związując mu ręce.

- Gdzie jest drugi krasnolud? – Patrol najwyraźniej dostał dokładny opis grupy. – Zawołaj go tutaj!

Kapłan milczał, a Bladin tymczasem wyszedł cicho tylnymi drzwiami i zniknął w mrokach ulic Nuln.

- Przeszukać mi tę ruderę!

Sierżant nie miał jednak zamiaru odpuścić, a jego dwóch podwładnych natychmiast ruszyło wykonać rozkaz. Odnalezienia Markusa nie zajęło im wiele czasu.

- Mam kogoś! – okrzyk strażnika słychać było na zewnątrz. – Cholera, ucięli mu wszystkie palce!

- Demon, tak?
– syknął sygmarycie prosto w twarz wąsaty dowódca. – Brać mi ich stąd!


Kordegarda

Konrad von Falkenberg siedział cały w nerwach. Szlacheckie pochodzenie mogło, ale wcale nie musiało, pomóc mu tak daleko od rodzinnych włości. Na dno mogli też pociągnąć go jego towarzysze, któż wie, co wyprawiali w tej chwili w pościgu za Wolffem.

Minuty ciągnęły się niemiłosiernie, szlachcic nie był pewien ile czasu upłynęło, nim do komnaty powrócił Grunnerkopf, kładąc dokumenty na stole i pchając je lekko w stronę Konrada.

- Wybaczcie panie Falkenberg, ale takie mamy rozkazy. – Ponownie zastukał w blat, tym razem bardziej nerwowo i kłykciami. – W mieście trwa przeciąganie liny. Władze cywilne i kościelne walczą o władzę. Mamy odgórne polecenie dokładnego sprawdzania każdego, kto powołuje się na związek z sygmarytami. Będę wdzięczny, jeśli nie złożycie skargi, i tak brakuje mi ludzi. Jesteście rzecz jasna wolni.

Szlachcic nie odetchnął z ulgą, choć miał ochotę. Schodził już schodami w dół, gdy przy głównym wejściu zauważył wprowadzanych do kordegardy Petera i Snorriego. Obaj mieli związane ręce, a krasnolud wyglądał dodatkowo na lekko poobijanego. Strażnicy pchali ich w stronę zejścia do podziemi. Spojrzenia trójki znajomych skrzyżowały się. Mieli ułamek sekundy na podjęcie decyzji.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline