20-11-2019, 15:23
|
#65 |
Administrator | Oczekiwanie przedłużało się, a to nie sprawiało Konradowi żadnej przyjemności. Wprost przeciwnie. Jedynym plusem było to, że nie siedział w celi, a w gabinecie - co mogło się zmienić.
- Rozumiem, kapitanie - powiedział, zabierając papiery i chowając je. - W sumie nic takiego się nie stało. Służba to służba, a pan wypełniał swoje obowiązki i tyle.
Nie miał zamiaru robić sobie wrogów ze straży miejskiej. Dobre układy za strażnikami mogły się przydać przy poszukiwaniu rudowłosej złodziejki.
- Mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się w przyjemniejszych okolicznościach - dodał, skinąwszy na pożegnanie głową.
No i okazało się, że wyszedł w odpowiednim momencie.
Peter i Snorri najwyraźniej zrobili coś bardzo głupiego, bo inaczej nie trafiliby w łapska strażników.
Przyznawanie się do znajomości z nimi w tym momencie nie wchodziło w grę. Podobnie jak i dowiadywanie się, z jakiego powodu zostali aresztowani. Czyżby zatłukli Wolffa?
Nie, Konrad nie miał zamiaru przebywać w kordegardzie ani minuty dłużej.
Wyszedł na ulicę, mając w planach znalezienie jakiejś gospody. Potem mógł pomyśleć nad tym, gdzie znaleźć Bladina. I jak wydostać tamtych z opałów. |
| |