Vanja przeciągnęła się. Uśmiech na jej twarzy zniknął wraz z Nosferatu, który najwyraźniej nie czuł potrzeby zabawiania gościa. Czy to z tego, czy z innego powodu naburmuszona Gangrelka postanowiła przenieść się do klubu, a konkretnie do sali VIP-ów, gdzie natrafiła na swojego klanowego brata. - Mogę wejść, czy przeszkadzam w zabawie z samym sobą? - zagadnęła Lwa. - Zapraszam serdecznie. - odparł Gangrel wskazując wolne siedzenie i ignorując przytyk - Grzecznie się bawiliście z Adamem?
Na to neutralne pytanie Vanja jakby zawahała się. Tylko na moment co prawda, ale uważny obserwator mógł zauważyć, że jej skupienie na wykonaniu czynności siadania było jakieś takie... nadmierne. - Dobrze się bawiliśmy. Aż się zdziwiłam. A ty co tu robisz tak sam? Nawet nie mogę powiedzieć, że się spijasz, bo - no właśnie - jesteś sam. - zachichotała z własnego żarciku. - Nie mam nic lepszego do roboty. - westchnął Lew - Lex musi odpocząć, dla mnie na wieczorynkę jest jeszcze za wcześnie, więc patrzę sobie na moją domenę. O właśnie… Księżna oficjalnie przydzieliła nam Zemun, więc proszę bądźcie grzeczni. Ty i ekipa Skadi. - w słowach tych nie było groźby, raczej koleżeńska rada - Adam na dole, gra w jakieś rpg-i?
- A kto go tam wie, może ogląda “łysi i blondynki”. Zamknął się u siebie.
Zapadło milczenie. Vanja znów przyjrzała się Lwowi, mierząc go powoli wzrokiem. - Może wyskoczymy na parkiet?
Ten kiwnął z uznaniem głową i podniósł się. Lubił kobiety które były w stanie przejąć inicjatywę. W każdym razie lubił gdy żył i działała mu jeszcze kuśka. Teraz taniec był dla niego pozbawioną przyjemności czynnością. Chyba że polował. - милейди - powiedział, wykonując dworski półukłon i wyciągając przed siebie dłoń. |