Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2019, 18:58   #2
Shiv
 
Shiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Shiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputację
Nie uśmiechało mu się znów wyruszać w teren, zwłaszcza, że niedawno wrócili z patrolu i mieli zacząć się urlopować, ale skoro Otto przyszedł z rozkazem, że trza brać dupę w troki i jechać wytropić bandę goblinów, to nie było zmiłuj. Volmar zastanawiał się, co zielone pokurcze robiły na ziemiach Ostlandu o tej porze roku, kiedy powinny się gdzieś zabunkrować na zimę, niczym niedźwiedzie, ale w sumie mało go to obchodziło. Mieli je znaleźć, to je znajdą i tyle.

Przez kolejnych jedenaście dni nie trafili jednak na ich ślad, co było dość podejrzane. Gobliny nie były mistrzami zacierania śladów i nawet padający śnieg nie powinien być przeszkodą, by trafić na ich trop, jednak tym razem nic takiego nie miało miejsca. Jakby rozpłynęły się w powietrzu. A to było dość podejrzane. Volmar z racji dawnej roboty przepatrywacza dla armii jechał na przodzie, próbując dostrzec cokolwiek, co mogłoby nakierować ich na odpowiednie tory poszukiwań.

Był mężczyzną wysokim, dość dobrze zbudowanym, o czarnej brodzie i chmurnym spojrzeniu piwnych oczu. W garnizonie i oddziale mówili na niego "Cichy", ale nie ze względu na jego małomówność, a umiejętności poruszania się w dziczy. Był jednym z lepszych w tym aspekcie i czasami przekomarzali się nawet z Gunnarem, który z nich ma w tym aspekcie większe doświadczenie. Dosiadał zdrowego, młodego deresza, na którym zawieszone były juki z prowiantem i obrokiem, oprócz tego olstr z włócznią, którą Ebert posługiwał się, gdy trzeba było.

Mężczyzna odziany był tak, jak zwykle, gdy wyruszali w teren. Miał na sobie skórzaną kurtę i kaftan kolczy, na to zarzucony mundur w biało-czarnych barwach Ostlandu. Ubioru w tę zimową aurę dopełniał gruby płaszcz z kapturem, wysokie buty jeźdźca i skórzane rękawice. Na plecach znajdował się wypchany plecak, a broń zwiadowcy stanowiły oprócz wspomnianej włóczni jednoręczny topór bojowy przy pasie, sztylet i łuk z kołczanem pełnym strzał.

Gdy zatrzymali się na postój i pogoda zaczęła się zmieniać, opowiedział pozostałym historię z przeszłości. Nie sądził, że kiedykolwiek trafi w podobne warunki, ale po chwili okazało się, że to była prawdziwa cisza przed burzą... śnieżną. Śnieg i wichura ostro cięły po twarzy, nie było czasu się zastanawiać, zwłaszcza, że konie zerwały się przestraszone zmieniającą się pogodą.

- Konie! Zajmijmy się końmi! Jak nam spieprzą, jesteśmy martwi! - Krzyczał przez zawieję i podrywając się na równe nogi od ogniska, które próbował zduścić wiatr, ruszył w stronę zwierząt. Dla konia jeździec był przewodnikiem. Jeżeli przewodnik potwierdzi obawy konia i wyczuje zaniepokojenie - koń ruszy do ucieczki. Nie mogli na to pozwolić.

Miał zamiar chwycić za lejce swojego deresza i mówić do niego spokojnie, jednocześnie klepiąc po szyi i boku pyska. To samo chciał uczynić z kolejnym, lub nawet dwoma innymi wierzchowcami towarzyszy, jeżeli uda mu się nad nimi zapanować. Żadnych nerwowych ruchów, wszystko płynnie i w miarę spokojnie, choć pogoda nie ułatwiała, gdy śnieg ciął po oczach. Liczył też na wsparcie Otto czy Gunnara, którzy też wiedzieli, jak sobie radzić z zaniepokojonymi zwierzętami. Na resztę przyjdzie czas później, teraz musieli zadbać o swój środek transportu.
 
Shiv jest offline