Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2019, 19:49   #4
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Zere'el stał na baczność, nie pozwalając sobie na przerwanie monologu księcia. Od czasu do czasu, zamiast wlepiać wzrok przed siebie jak typowy trep, zerkał na Zarbona z podziwem. Dowodzący nobraziańskim korpusem mężczyzna uosabiał wszystko, co imponowało młodemu gwardziście. Miał władzę, autorytet, dostojność, siłę, a także urodę. Kiedy spoglądał na Zarbona, aż ciężko było uwierzyć, że nawet ktoś taki jak on, podlega czyimś rozkazom. On również nie ważyłby się sprzeciwić Freezie...
Serce Zere'ela zaczęło bić dwa razy mocniej, w miarę jak książę snuł plany. Ambitny gwardzista coraz wyraźniej węszył okazję, by się wykazać. Jeszcze nigdy wcześniej nie otrzymał szansy dowodzenia oddziałem Gwardii - nawet tak małym. Teraz miał okazję nie tylko przewodzić, ale też wypełnić niezwykle odpowiedzialne zadanie. Zadanie, od którego zależało czy Imperium utrzyma Acrose czy też nie. Gdzieś z tyłu głowy rozsądek podpowiadał, że może skończyć marnie podczas tej misji. Że to samobójstwo. Że przydałoby się wsparcie...
- Rozkaz, wasza wysokość! - odparł z mocą Zere'el, przykładając prawicę do serca i kłaniając się nieznacznie. - Jeśli wasza wysokość pozwoli, sugerowałbym wykonać pozorowany atak z drugiej strony fortecy. Musimy pamiętać, że bandyci z Acrose ukradli trochę skanerów wojsk okupacyjnych. Jeśli Szósta Armia odwróci ich uwagę, będzie mniejsza szansa, że wykryją naszą grupę uderzeniową.
Kropelka potu pociekła po skroni trwającego w ukłonie żołnierza. Był zdenerwowany. Jeszcze nigdy nie ważył się, by zaproponować księciu modyfikację planu. Nie wiedział jak Zarbon zareaguje. Może uzna go za bezczelnego śmiecia i dosłownie wystrzeli z pomieszczenia? A może stwierdzi, że pomysł jest znakomity, a sam gwardzista dobrze rokuje? Fioletowowłosy Nobrazianin postanowił zaryzykować. Zwłaszcza, że mógł w ten sposób podnieść szanse na przeżycie...

***

Szeroki ekran zsunął się z sufitu, podczas gdy Zere'el wciskał kolejne klawisze przy panelu. Miał ambiwalentne uczucia względem całego buntu na Acrose. Z jednej strony miał szansę na przyspieszenie kariery, a z drugiej wyprawa pokrzyżowała mu politykę rodową. Tuż przed ekspedycją niemalże domknął sprawy mariażu młodszej siostry z synem bardzo majętnego przedsiębiorcy, trzymającego za ryj prawie cały przemysł farmaceutyczny Nobrazu. Zere'el, jako jeden z osobistych gwardzistów Zarbona, miał wejście na wszystkie najważniejsze uroczystości oraz bale, dzięki czemu mógł poznawać wpływowe osoby. A stamtąd pozostawał już tylko krok, by zaprezentować bardzo urodziwą i oczytaną siostrę...
- Bracie - odezwała się sztywno, gdy ekran wyświetlił gładką twarz obdarzonego niebieskimi włosami, młodziutkiego dziewczęcia.
- Nertea, cieszę się że widzę cię w dobrym zdrowiu - odparł gwardzista, równie chłodno. - Kontaktuję się, żeby przekazać ci, że wkrótce zdławimy bunt na Acrose. Wtedy powrócę na Nobraz i jako twój opiekun, załatwię sprawy ślubu z młodym Forschem.
Siostra gwardzisty skrzywiła się wyraźnie. Społeczeństwo Nobrazian, pomimo lotów w kosmos, nie wyzbyło się wielu konserwatywnych zwyczajów. Młode dziewczyny pozostawały pod silnym wpływem ojców, a potem mężów. Gdy brakowało któregokolwiek z nich, pozostawał jeszcze brat lub wuj.
- Nie obraziłbym się, gdybyś czasem doceniła moje wysiłki. Stawałem na głowie, aby dobrać dla ciebie najlepszą partię - dodał Zere'el, gniewnie marszcząc czoło. Tyle zazwyczaj wystarczało, aby wymusić posłuszeństwo Nertei. Problem w tym, że teraz dzieliły ich lata świetlne.
- Nie obraziłabym się, gdybyś nie traktował mnie jak bydła na sprzedaż - odgryzła się siostra. No tak, odległość kilku planet robiła jednak swoje...
- Nie mam czasu na twoje humorki. Zadbam o twoją przyszłość, czy tego chcesz czy nie. Docenisz jak będziesz starsza i w twojej głowie pojawi się coś więcej niż siano.
- Ojciec na pewno nie zmuszałby mnie do ślubu z takim... Takim...
- Ojciec był słaby. Dlatego nie ma go już między żywymi - przerwał lodowatym tonem Zere'el. - Pamiętaj, że nie wolno ci nigdzie wychodzić bez przyzwoitki. Masz się dobrze prowadzić, aby nie było żadnych plotek i...
Mężczyzna uciął w pół zdania, unosząc gniewnie górną wargę. Zorientował się, że Nertea bezczelnie wyłączyła komunikator.
- Policzymy się po moim powrocie. Jeśli myślisz, że tu zginę, to się grubo mylisz - wycedził cicho przez zęby, choć nikt nie mógł już słyszeć wypowiadanych słów. Nie dbał o to czy siostra będzie darzyć go miłością czy choćby sympatią. Najważniejszy był respekt i reputacja rodu.

***

Podróż kanałami nie należała do przyjemnych. Chodzenie w przygarbie i brudzene zbroi szlamem nie polepszało prezencji, ale Zere'el nie miał wątpliwości - czasem trzeba pobrudzić sobie ręce, aby dojść do wielkości. Krwią lub gównem. W tym wypadku zapewne jednym i drugim.
Kiedy znaleźli się przy rozgałęzieniu, obdarzony fioletowymi włosami wojownik podniósł rękę. Towarzyszący mu żołnierze zatrzymali się. Zere'el nakazał zachowanie ciszy, toteż porozumiewali się głównie za pomocą gestów. Nobrazianin poprawił skaner na lewym oku, spoglądając przelotnie na resztę oddziału. Znajdujący się bezpośrednio za nim Sarthal słynął z zaskakujących ataków i... Gadulstwa. Zapewne skręcało go w tej chwili, aby odezwać się i ponarzekać na smród. Dalej skradali się kolejno: Marabal, Klion i Nares. Pierwszego zabrał ze sobą, gdyż miał posturę i siłę czołgu. W razie gdyby sytuacja przybrała naprawdę zły obrót, taki sojusznik był na wagę złota. Klion i Nares z kolei doskonale współdziałali razem - byli bliźniakami i jednymi z najlepszych, najbardziej wszechstronnych żołnierzy w Gwardii Zarbona.

Zere'el spojrzał w górę, krzywiąc się nieznacznie. Gdyby pojawili się na ulicy w świetle dnia, wywołaliby panikę. A wtedy cele misji oddalałyby się szybciej niż kapsuły ewakuacyjne z eksplodującej Vegety...
Gwardzista wskazał drogę na wprost i powoli ruszył. Poważnie rozważał, by zaczekać na nastanie noc. Ciemności z pewnością pomogą zaskoczyć króla Niathlopetha.
 

Ostatnio edytowane przez Bardiel : 07-12-2019 o 22:38.
Bardiel jest offline