Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2019, 22:12   #2
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Praca na zewnętrznych rubieżach może nie była zbyt bezpieczna, lecz na pewno dobrze płatna. Ludzie woleli nie myśleć o tym co mogło się wydarzyć a jeśli już to bardziej o groźnych stworach albo bandytach szukających łatwego łupu. Przed jednymi i drugimi można było się obronić lub schować, a perspektywa złota trzymała ich na miejscu.


***

Ciemna i spokojna letnia noc, należny odpoczynek po całym dniu ciężkiej pracy. Przed udaniem się na spoczynek kilka głębszych aby jakoś przyćmić tęsknotę za domem, a później sen, sen przerwany w dość brutalny sposób.
Krzyki ...wystrzały ...jeszcze więcej krzyków ...odgłosy walki ... kołatanie do drzwi... klapa z łoskotem uderza o ściane... ciemne sylwetki wlewają się do baraku ... błysk metalowych elementów... wasz towarzysz rusza na agresora ... czerwona plama ... trup na ziemi ...pałka... uderzenie i ... ciemność.


***

Głowa boli , szumi w uszach, odruchowo łapiesz się za głowę szukając źródła bólu, dłonią wyczuwasz coś mokrego. W słabym świetle pochodni widzisz krew na dłoni, twoją krew. Czujesz nieprzyjemne mrowienie.

Słyszysz łopotanie żagli, zapewne znajdujesz się w zatocce nieopodal waszej tymczasowej osady. Twoi towarzysze klęczą ustawieni jeden obok drugiego i są powoli wprowadzani do wnętrza statku który wyglądem bardziej przypomina barkę transportową niż morski statek czy okręt.

Próbujesz wstać, rozejrzeć się, dowiedzieć co się stało, nad sobą widzisz postać z pałką w ręku, gestem wskazuje ci abyś nie wstawał. Ktoś inny nie posłuchał, oberwał, leży. Inny z najeźdźców ruga tego pierwszego. Raniony pałką nie wstaje, obok niego błyszczy się plama krwi. Ktoś inny wstaje, próbuje uciekać, udaje mu się zrobić kilka kroków zanim upada jak długi na ziemie, jęczy z bólu. Kolejna postać nakazuje położyć się twarzą do ziemi. Większość posłusznie wykonuje polecenie, czy ty również?


***



Większość pojmanych jest w zbyt wielkim szoku, niedowierzaniu i strachu zarazem, że nie myślą nawet nad ucieczką. Kilka pierwszych ofiar ugruntowało ich w przekonaniu że nie warto. Gdzieniegdzie widać opieszałość, nie każdy od razu ląduje na glebie, ale nikt już nie ginie, a przynajmniej nie jesteś w stanie tego określić przytulając się do lepkiego błotniska. Chociaż Twoja duma nakazuje ci wstawać, rozum przypomina że nie jesteś dzikim Norsmenem który rzuca się na śmierć nie zważając na nic.

Po pewnym czasie przychodzi Twoja kolej, ktoś szturcha Ciebie pałką i popychając prowadzi na drewniany pomost.

Gustav: Po zachowaniu tych ludzi wnioskujesz że większość bandy stanowi element raczej niezbyt inteligentny. Twój wygląd powoduje raczej rozbawienie w oczach najeźdzców. Nie jesteś traktowany jako zagrożenie dlatego też nikt nie trzyma Cie za kark jak niektórych, masz czas się rozejżeć, a może i nawet szanse na ucieczkę, małą ale zawsze. Rzut oka na dłonie i już wiesz że grube palce ze zrogowaciałym naskórkiem są efektem ciężkiej pracy i raczej napewno nikt z tych których mijałeś nie jest biegły w posługiwaniu się nożami, łukami czy innymi precyzyjnymi narzędziami.

Horst: Ty masz chłopie w życiu ciężko, stoi przy Tobie dwóch, na dzień dobry dotałeś pałką w nery, a jak wstałeś to jeszcze raz profilaktycznie bok, żeby nie było ci za dobrze. Kuśtykając z pochyloną głową jesteś prawie że ciągnięty w stronę łodzi. Głowę masz spuszczoną, każde jej podniesienie to kolejny cios w żebra.

Machavellian: Człowiek który Cie prowadzi na dzien dobry wyśmiał Twoją śliczną buźkę. Nie widzi w Tobie zagrożenia. Widzisz że łasi się na Twój strój, lecz póki co nie ma czasu aby ci go zawinąć bez narażania się swojemu dowódcy. Masz więcej "czasu dla siebie" niż np Horst, udało ci się zauważyć że większość załogi to debile i gdybyście właśnie siedzieli w karczmie to byłby to jeden z Twoich lepszy dni jeśli chodzi o wygrane w karty złoto. Szansy na ucieczkę raczej nie masz, serio, ten koleś faktycznie chce dostać Twój gajer.

Katja: Kobieta...ładna... trzech cie prowadzi, przynajmniej prowadziło póki się nie pokłocili. Nic się nie wydarzyło, ale cała Twoja uwaga poświęcona jest na tym aby nie udało im się czegoś wykombinować. Niedobrze ci sięrobi na samą myśl kiedy ta chołota ostatnio zanurzyła w wodzie coś więcej aniżeli usta podczas picia wody...ognistej.

Alonso: Nie jesteś pewien czy to ignorancja, niewiedza czy zamierzone działanie ale jeden z najeźdzców wziął Ciebie pod pachę, a przynajminej próbował, a następnie odprowadził na bok. Stoisz koło kogoś ważnego, dowódca, ale raczej nie całej bandy. Ten człowiek nie należy już do chołoty. Ubrany i przystrzyżony jest lepiej niż reszta a u jego pasa wisi standardowej jakości miecz. Pomimo że nie patrzy cały czas na Ciebie, czujesz na sobie jego wzrok, jesteś niemal pewny że złapałby Cię zanim w ogóle pomyślisz o ucieczce. Ze swojej pozycji widzisz doskonale całą akcję. Mieszkańców wsi było około 60-100 w zależności od dnia, najeźdców naliczyłeś mozę z 30, aczkowiek udało ci się wypatrzeć w tłumie 4 dowódców, a jak zdążyłeś zauważyć każdy z nich miał pod sobą może z tuzin ludzi.

***

Keja falowała pod wpływem masy ludzi która przemieszczała się w obie strony. Na końcu nabrzeża stała drabinka na której końcu był otwór zamykany klapą, prowadził do ładowni jakiegoś statku. W środku było ciemno i duszno, w powietrzu unosił się odór fekaliów, potu i ..śmierci.

Od środka, w ciemności widać było jedynie obrys włazu przez który wchodziliście oraz drugi podobny na suficie, około 4-5 metrów od dna. W wszechobecnym gwarze i lamencie nie udało się usłyszeć nic przydatnego. Dopiero po jakimś czasie, gdy ludzie nieco się uspokoili, słychać było kilka osób maszeriujących po pokładzie, nad Waszymi głowami. W środku nie było nic poza ludzmi i śmieciami wszelakiego pochodzenia.

Alonso opuścił ląd razem z dowódcą przy którym stał, pod koniec akcji. Przed wejściem na keje ktoś nałożył Ci worek i zamknał w jakiejść szopie. Po bujaniu stwierdzasz że musisz znajdować sie na statku.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline