Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2019, 15:19   #94
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Tajemnicza “chmurna” kobieta zniknęła po udzieleniu odpowiedzi Kitowi. Czy miały one jakąś wartość? Kto wie. Na pewno nie były przydatne teraz, gdy znaleźli się na pustej platformie. I nie mieli dokąd iść. Więc pozostało im tylko jedno. Powrócić.
Drużyna ruszyła więc po schodach w dół, powoli i ostrożnie… bo schody były wąskie, nie było barierki. A dookoła pustka…


… olbrzymie połacie nieba zasnutego gęstymi chmurami, poniżej i powyżej nich. Ziemi nie było widać, oczywiście poza unoszącymi kawałkami terenu, przeczące prawu grawitacji i prawom logiki. Ale to akurat nie było nic dziwnego. Ten świat opierał się na innych zasadach.. różniących się od tych które znali. I dbał o ich zdanie, obojętny na los przypadkowo intruzów.
- Nie ma! Nie ma wyjścia.- rzekła nieco zaskoczona i nieco spanikowana Switch. Bo drzwi którymi przeszli już nie było. Znikły… bez żadnego wytłumaczenia. Ot.. kolejna nieprzyjemna niespodzianka. A nawet przerażająca, gdy się na spokojnie oceniło sytuację. Utknęli na platformie unoszącej się w pustce, bez możliwości wezwania pomocy. Bez wody. Bez żywności. Bez schronienia. Bez… nadziei.

I wtedy...stary kamienny stopień pękł pod ciężarem McAllister. Sierżant zachwiała się i poleciała w dół, prosto w pustkę pod nimi.
… kilka metrów. I po chwili przestała opadać. Zamiast tego zaczęła się unosić się w tej powietrznej pustce niczym balonik. Ani nie opadała w dół, ani nie wznosiła się w górę. Jej paniczne ruchy rękami, niczym uczniaka na obozie pływackim, pozwoliły jej za to poruszać się. Niezbyt szybko i niemrawo, ale wystarczająco. JR. “płynęła” więc w powietrzu z wdziękiem pijanej żaby. Niemniej przemieszczała się, a to już był promyk nadziei. Nie byli więźniami tej platformy. Mogli szukać innych dróg ucieczki. Tylko jakich?

Z pewnością najbliższych. JR. nie poruszała się bowiem szybko, a w okolicy były potencjalne latające drapieżniki, które mogły nabrać ochoty na mięsne konserwy. W okolicy zaś były tylko trzy cele teoretycznie osiągalne w ciągu godziny takiej wędrówki. Jednym z nich była wyspa z drzewem wielkości wieżowca. Wyglądała bezpiecznie.
Nieco dalsza i zdecydowanie większa wyspa przypominała piramidę schodkową i była zakończona białym zamkiem na szczycie piramidy.


Olbrzymia wyspa była porośnięta lasami na tarasach piramidy, dobitnie pokazującymi jak duże to miejsce. I jak niebezpieczne być może. Było też jeszcze jedno miejsce w ich zasięgu. Obecnie...



Mały biały zamek unoszący się na skale, a dookoła niego unosiło się stado drapieżnych ptaków. Do owej skały łańcuchami były przytwierdzone z pomocą uprzęży dwa gigantyczne wieloryby, które ciągnęły leniwie ów zamek poprzez nieskończoną pustkę.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline