Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2019, 20:13   #2
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację

Kilka dni wcześniej. Dom McGregorów.
- Pamiętałeś! - Twarz Alice rozpromienił uśmiech, który tylko dodawał jej zmarszczkom uroku. - Jak zwykle zresztą.

Odebrała bukiet żonkili i rzucając "Wchodź, wchodź! Dzieciaki już nie mogą się ciebie doczekać!", zniknęła we wnętrzu budynku.
Wszedł do słabo oświetlonego holu zamykając za sobą drzwi. Światło dochodziło z wnętrza budynku, z salonu, lecz nie potrzebował go wiele. Znał rozkład pomieszczeń na pamięć. Był tutaj stałym gościem.

- Pijesz piwo? - dobiegło z kuchni. Trzask drzwiczek, szuranie, stuki.

- Coś mocniejszego - odkrzyknął.

Ściągnął płaszcz, strząsnął krople wczesnego, jesiennego deszczu nim odwiesił go na wieszak i…

- Wuuuujek!

Tornado w postaci trzyletniej Melanie i sześcioletniego Briana wyjąc i piszcząc uderzyło w Huwa prawie ścinając go z nóg.

- Ostrzegałam! - krzyknęła z kuchni Alice próbując przebić się przez kakafonię dźwięków.

Huw zaryczał jak raniony niedźwiedź, zagarnął rękami rozwrzeszczaną dzieciarnię pakując każde pod pachę i ciągle rycząc, tym razem jak pikujący messershmitt z uszkodzonym silnikiem, wleciał do kuchni, zatoczył dwa kółka wokół wyspy i Alice wkładającej kwiaty do wazonu, po czym wyleciał do otwartego salonu by zrzucić drący się balast w stertę poduszek tuż obok najstarszej siostry, już nastoletniej Katherin, która była "za dorosła" na takie zabawy.

- Wujek! Wujek! Niespodzianka! - krzyczała przez śmiech Mel.

- Dzieci! - upomniała Alice, która pojawiła się w pokoju.

- A byłyście grzeczne?

- Taaaaaak!

***

- Masz pojęcie kto to? - Thony dorzucił kilka suchych szczap do przygasającego ognia w kominku. Iskry strzeliły w górę rozświetlając na chwilę jego przysadzistą sylwetkę. Praca przy biurku robiła swoje.

Huw wzruszył ramionami.

- Mówiłem tylko wam i… pięciu specjalistom od wariatów.

Uśmiechnął się krzywo. Zakręcił młynka alkoholem w grubym szkle. Bursztynowy płyn wydzielał przyjemny zapach.

- Bóg jeden wie komu przekazali zwierzenia złamanego życiem, byłego fun ..

- Oj przestań! - Thony usiadł ciężko w fotelu. - To pewnie kolejny głupi żart, z serii tych, które są śmieszne tylko dla żartującego. Dobra, dobra, sprawdzę ci ten numer!

- Wy znowu o pracy chłopcy? - Alice weszła do salonu wycierając ręce w ściereczkę. - Zajrzę do Mel, czy zasnęła, ostatnio ma z tym problemy i dołączę do was. Nie wypijcie wszystkiego beze mnie! - Pogroziła palcem wchodząc na schody.

- Jesteś szczęściarzem Thony.

- Wiem o tym Huw - odparł odprowadzając kobietę wzrokiem. - Wiem doskonale.


Teraz. U złotego tygrysa
Huw przesunął do siebie foliową koszulkę po lepkim blacie stołu, rozchylił i wyjął zawartość. Przejrzał zdjęcia pospiesznie, sprawdzając ogólną zawartość, by później przyjrzeć się każdemu z nich osobno, zwracając uwagę na szczegóły - nie tyle samą postać Elijaha, co jej otoczenie. Zdjęcia przedstawiały zaginionego w zwykłych, codziennych sytuacjach. Nie były to zdjęcia artystyczne. Wyglądały raczej jak ściągnięte z jakiegoś portalu społecznościowego. Krótkie flesze z życia codziennego. Zastygłe chwile szczęścia. Elijah na przyjęciu wśród znajomych, Elijah na trybunach stadionu w Anfield, Elijah w objęciach atrakcyjnej brunetki, najwidoczniej dziewczyny lub żony. Zdjęcia jakich widział tysiące.

- Skoro pytasz… - Upił łyk piwa. - to pewnie nie różniły się zbytnio od tych nagranych na mojej automatycznej sekretarce? - stwierdził bardziej niż spytał.

- Dokładnie tak - Thony skinął mu głową. - Początkowo myślałem, że jest tam ukryty link do jakiegoś scamu albo koparki bitcoinów. Ale to nie trzymało się kupy. Bo czemu ktoś miałby nagrywać ci taką samą wiadomość na sekretarkę?

Siwy odłożył zdjęcia i odchylił się spoglądając na przyjaciela. Strzelił. To była naturalna odpowiedź na tak zadane pytanie. I mimo, że trafił, odpowiedź zaskoczyła go jak głupi żart. Thony nie wyglądał jednak jakby żartował. I nie żartowałby sobie w ten sposób. Lwyd znał go zbyt długo.

- Przecież to jest bez sensu - pomyślał głośno Huw odrywając z trudem wzrok od przyjaciela i wlepiając go ponownie w Elijaha, jakby postać na zdjęciu miała mu pomóc zrozumieć to co właśnie usłyszał.

- Też tak pomyślałem. Chyba, że nie mówisz mi wszystkiego. Na przykład, że korytarz to jakiś kryptonim, a ty masz kłopoty - naciskał McGregor, ale po minie Huwa widział, że to zły trop, była tak wymowna, że nie potrzeba było słów, żeby poczuł się głupio. - Wybacz, czasem z automatu zaczynam używać służbowych technik. Po prostu tego nie rozumiem.

- Ja też nie. Ale spokojnie, dowiemy się wszystkiego jak dojdziemy do nadawcy tych wiadomości.

Koniec wypowiedzi Huwa utonął w gwizdach i ostrych komentarzach. Poleciały bluzgi. Cokolwiek działo się na boisku, na szklanym ekranie, nie spodobało się stałym bywalcom U złotego tygrysa.

Odruchowo, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, Lwyd sięgnął do kieszeni, gdzie w woreczku schowana leżała jedna z kilku fajek, które posiadał.Nie wyciągnął jej jednak, tylko pogładził płaszcz, czując pod palcami jej wypukłość.Ten prosty gest, jej obecność, podświadomość, że może ją wyciągnąć i zapalić, uspokajała.

- Żona? - pstryknął w końcu fotografię atrakcyjnej brunetki. - Dzieci? Przyjaciele? Kto zgłosił zaginięcie?

- Żona, - potwierdził, - Sarah Addington. Nie mieli dzieci. Co do znajomych, nie sugeruj się zdjęciami. On miał tylko kilku kolegów, z którymi utrzymywał stały kontakt. Wiedzą tyle samo, co policja, czyli nic. W każdym razie zgłosiłem tego maila do oddziału dochodzeniówki, której przydzielono sprawę. Wiesz, że niby natknąłem się na to przypadkiem. Dołączyli plik do akt i tak dalej, ale dla nich to tylko jeden z kolejnych tropów. Zanim przejdzie przez całą papierkową robotę i cokolwiek z tym zrobią, ten cały Elijah zdąży odwalić kitę trzy razy.

Pokiwał głową. Doskonale sobie zdawał sprawę jak wygląda policyjna robota i niedobory w kadrach. Wszędzie tak było.

- No dobra… Masz do niej kontakt? Adres? Adres mailowy Elijaha? Załatwisz mi kopię akt?

Mecz najwidoczniej zakończył się klapą i czym świadczyło buczenie i niewybredne komentarze.

Thony odchylił się na siedzeniu, który zaprotestowało głośnym skrzypieniem.

- Wiesz, że pytasz mnie o całkiem sporo. Ale dobrze, dam ci jej numer. Tylko nie możesz jej powiedzieć skąd go naprawdę masz. Lepiej więc, żebyś miał jakąś dobrą historyjkę. Mail Eliaha to po prostu jego imię i nazwisko na gmailu. A co do akt… tutaj będzie problem. Nie pracuję nad tą sprawą, więc nie mam bezpośredniego dostępu do papierów.. Słuchaj Huw, zawsze powtarzałem, że wiesz co robisz, ale jaki właściwie masz plan?

Siwy dopił piwo. Wiedział, że mógł przycisnąć McGregora i wyciągnąć od niego te akta ale… Po pierwsze Thony miał rację, mógł mieć problemy z ich zdobyciem, a jeśli ktoś się zainteresuje tym dlaczego policjantowi nie pracującemu nad tą sprawą tak zależy na zdobyciu akt sprawy, mógł spalić bardzo dobry kontakt. Po drugie, nie uznał, żeby w samych papierach mógł znaleźć coś szczególnie interesującego. Sprawa nie wyglądała na taką, nad którą ktoś by już przysiedział. Dopiero nabierała tempa w wolno obracających się trybikach policji.

- Chciałbym porozmawiać z Sarah, zaoferuję jej pomoc w odnalezieniu męża, może wyciągnę z niej coś, co naprowadzi mnie na właściwy trop. Przydałby mi się jej adres. - Uśmiechnął się do McGregora.

Ten odwzajemnił uśmiech.

- Myślę, że da się zrobić ale będziesz mi winny większe piwo.

- Pewnie! Kiedy tylko zechcesz! Dzięki Thony. - Wstał zabierając zdjęcia. Uścisnęli sobie dłonie. - Pozdrów Alice i uściskaj dzieciaki.

***

Dymiąca fajeczka z przyjemnym zapachem aromatyzowanego tytoniu i obłoczki niebieskiego, od poświaty ekranu, dymu wolno wypuszczanego z płuc, pozwalały uporządkować myśli. Odłożył ją na stojaczek i zalogował się na laptopie przez szyfrowane połączenie na adres pewnego serwera, na którym zostawił wiadomość. Adres zmieniał się cyklicznie a policja nic na jego temat nie wiedziała, tak samo jak na temat osoby do, której pisał. Sprawdzał to już kilkukrotnie, no chyba, że sprawa była utajniona, tego wiedzieć już nie mógł.

Kod:
Od: Ghost
Do: Hacwyr
Szukam nadawcy maila wysłanego do elijah.addington@gmail.com 
z treścią "Wiem o korytarzu". 
Prawdopodobnie ta sama osoba dzwoniła do...
***

Huw przywykł do wyjazdów, które były częścią jego pracy. Był w stanie spakować się w dziesięć minut i wyjechać na miesiąc. Właściwie można było powiedzieć, że był ciągle gotowy do wyjazdu. Szybko przejrzał zawartość plecaka, wziął sprzęt fotograficzny, podróżny zestaw fajczarski, laptopa i już był w drodze. Silnik szumiał cicho. Wrzucił w asystenta google “Nawiguj do Liverpool, Govanhill Street 7”. Nawigacja pokazała 4 godziny drogi. Rezerwacją hotelu się nie przejmował. Z reguły ogarniał coś na miejscu. Chciał zobaczyć sobie to miejsce a później znajdzie sobie coś w pobliżu. Lubił trochę improwizacji.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)

Ostatnio edytowane przez GreK : 31-12-2019 o 18:07. Powód: "Detektyw"
GreK jest offline