Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2007, 16:48   #27
Extremal
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Thumbs down Mortal Combat!! Finish Him!!

Zza horyzontu wstało leniwie słoneczko, oczka miało zaspane i głośno zieeewnęło... *Gasp...i przetarło swe śliczne piwne oczęta i podrapało się po porannym zaroście. O to wstał nowy poranek!

Jednak to nie był zwykły dzień, o nie, nie, nie! To dzień w którym powtórnie przybył zmartwychwstały mesjasz i tak jak zapowiedział 3 dnia, z lolkiem własnoręcznie skręconym w ustach wstał z podziemi, gdzieś na polskiej wsi, pod pięknym rosłym dębem, Jezus osłabiony podróżami między wymiarowymi wyglądał na prawdę źle, a on sam umiał przyrównać to jedynie po zjeździe jaki nałogowy narkoman może mieć na głodzie, bądź po detoxie.

Jezus miał zamiar wspomóc bohaterów w poszukiwaniach Ciechocinka i Hansa Klosa, jednak nie przewidział jednego....

"-E.... Zoba no!! Tego Leon!!"- zza dębu wyłoniła się poczciwa główka, a na główce skromny, francuski berecik.
"-Czego Wiechu? Ćwiarteczkę znalazłeś?"- Zainicjował dźwiękowo swą obecność drugi osobnik.
"-Nieee, ja tu jakiegoś biedaka widzę, ale on nie tutejszy, on nie ze Złotopolic"- Oznajmił pierwszy osobnik wpatrujący się na Jezusa.

A sam Jezus, zdezorientowany, osłabiony nie potrafił wydusić ni słowa z swej szlachetnej krtani, co więcej on nawet nie miał sił przekrzywić głowy by zlustrować niecne oblicza nieznajomych.

"-Cińko wygląda... wiesz Wiechu, trzeba go do Romana zabrać"-Oznajmił jeden.
"-No to pod pachy go i do Romka idziemy"-Jak powiedzieli tak zrobili Jezus nie mając kompletnie sił na jakiekolwiek sugestię, postanowił że upuści główkę i będzie podziwiać żużluwkę przez którą podążali, a wraz z nią swoje nóżki które mimowolnie stawiały czynny opór grawitacji i były ciągnięte aż po kolana po czarnej powierzchni

Po jakiś 20 minutach, dwaj strudzeni dobrodzieje, którzy w pocie czoła dźwigali nieszczęśnika dotarli do miejsca przeznaczenia



"-Noo, jesteśmy u Romka"-Entuzjastycznie oznajmij pan Leon, widok upragnionej budki z piwem wyraźnie dodał skrzydeł wybawcom Jezusowymi, nawet sam Jezus to poczuł, czuł się jakby anielski puch unosił go do góry... a może po prostu leżał na stole?

"-Ale się chłopina zaprawił!! Pewnie wołomińscy go wywieźli i zakopali w lesie"-Powiedział trzeci do tej pory nie znany Jezusowi głos
"-No, jeszcze by go pały na myjkę wzięły, jakbyśmy go nie znaleźli"-Odpowiedział Wiechu
"-Dobra usadźcie go, a ja miskę przyniosę jakby rzygał, może to jakiś biznesmen i nas wspomoże finansowo"-Po czym trzeci jegomość oddalił się.
"No dobra Leon, usadzamy go"-Rozdysponował Wiechu

Jezusowi główka telepała się we wszystkie kierunki świata, jakie tylko znał kompas, w końcu wzrok Jezusa się uspokoił, a ostrość i kontrast zaczął się wyrównywać... choć nie koniecznie by chciał by akurat w tym momencie Jezus odzyskał ostrość oka, gdyż jego oczom ukazał się swojski widok:




**** Tymczasem gdzieś w zaczarowanym lesie,

"-Na trzy roz[walamy] gnidzie głowę, musi mi powiedzieć gdzie jest Małgosia! I zapłaci za to że dusza Jasia nie poszła wprost do ramion Allacha!"-Zaklął Klex z wyraźną emfazą spowodowaną już brakiem znajomości adekwatnych słów aby móc opisać jakże niecny postępek Baby Jagi.
"-Dobra dobra chwila chwila gościu"-zagrodził Klexowi drogę Chomik Bartłomiej
"-O co chodzi?-Odparł Klex
"-Chodzi o to, że jak robimy wjazd tej starej k[abaretce], to zyskiem dzielimy się po równo"-Spróbował wynegocjować o możliwe najkorzystniejszy z możliwych warunków przystępowania do podziału
"Ja tam idę starej k[obiecie] łeb ukręcić a nie okradać!!"- I w afekcie zaistniałego dialogu Klex wypadł wprost przed Babę Jagę.

Tymczasem Baba Jaga odziana w gustowny wiejski fartuch domowy oraz równie modną chustę przykrywającą całą twarz, nawoływała małą dziewczynkę, różnorodnymi okrzykami, takimi jak taś taś, cip cip, kici kici. I wszakże wśród tego swojskiego folkloru, nijak możliwości usłyszenia jak to rozwścieczony brodacz w profesorskich binoklach naskakuję, następnie powala na ziemię i skacze bite 10 sekund po jej cielsku, jednak kiedy tylko szok mija, biedna kobiecina wnet się sturla spod Klexa, szybkim ruchem podnosi ruchem rak wybija się i staje na równych nogach i podwija kiecę. Bez zbędnych słów i Klex i Baba Jaga zlustrowali się spoglądając siebie nawzajem z przysłowiowego "spod byka", następnie Baba Jaga wykonała profesjonalną Katę, jedno drugie machnięcie w powietrzu, pół wyskok i ustawienie się do pozycji ataku w stronę Klexa, Profesor wiedział już że nie obędzie się bez rozlewu krwi, on również umiejętnie wyprężył kręgosłup zawiesił nogę za potylicą i wykonał salto w tył niczym w capoeir'ze. Ale na tym już koniec zabawy.

Baba Jaga chwyciła Klexa za brodę jedną ręka i przyciągnęła do siebie, a druga natomiast wyprowadziła prawy sierpowy, doszczętnie miażdżąc nos i tłukąc okulary na nim , co wywołało momentalne chwycenie za ów poszkodowaną część ciała, Klex zgiął się w pół, dwa razy przepruł krew cieknącą z ust i spojrzał na Babę Jagę, która zachęcająco kiwała do niego dłonią w celu zaatakowania trzymając gardę bokserską.
Klex rozwścieczony, nie dość że ubiła Jasia, nie wiadomo co zrobiła z Małgosią to jeszcze poniżyła przy bohaterach, tego już było za wiele, klex w szale zaczął zadawać ciosy, lewy sierpowy, znowu lewy sierpowy, prawy hak, i prawy sierpowy, jednak to wszystko na nic, refleks Baby Jagi był jednym słowy boski, wyglądało to mniej więcej tak jakby ślimak próbował uderzyć zająca, Klex znowu desperacko próbuje wyprowadzić cios, jednak tym razem jest coś nie tak, Baba przestała unikać ciosów, lecz chwyciła jego pięść, odparowała, po czym celnym kopnięciem z kolana w klejnoty rodowe Klexa na dobre go unieruchomiła, następnie chwyciła za kudłate włosy oponenta podniosła głowę do góry i w iście holywoodzkim stylu uderzyła z kolana w czółko Klexa.

"-Toć to horror, a ja wam ciągle mówię że to jest transwestyta "-Warknął Kotecek zasłaniając oczy łapkami,ale niezbyt szczelnie, w końcu jakoś musiał podziwiać jakże "fascynujący" pojedynek.
"Dobra dość panowie wchodzimy, bo Klexa będzie trzeba z trawy zeskrobywać"-Oznajmił Żólwik po czym dał Chomikowi zielone światło na wyjęcie swojego klubowskiego Baseballa w barwach ŁKS'u, i raźnie w trójkę pobiegli z odsieczą profesorowi Klexowi.

Tymczasem Klex był kręcony na barkach Baby Jagi w okół jej osi, i nim nadbiegł Filonek z Koteckiem, Baba Jaga pochwyciła zręcznie rozpędzone cielsko Klexa i rzuciła w kierunku pseudo wybawców Klexa, i tak Klex poleciał niczym marionetka na treningu zapaśnika, powalając Filonka i Kotecka.
Baba Jaga jednak nie na długo mogła cieszyć się victorią, gdyż za jej plecami wyraźnie poruszony nadbiegał Bartłomiej ubliżając i zastraszając kobietę wymachując przy tym kijem, kiedy Chomik się zbliżał, Babcia, zamknęła oczy splotła dłonie i wsłuchała się w wiatr, by bezbłędnie w odpowiednią porę wyskoczyć i z obrotu powalić dresiarskiego chomika, i tak się stało, Chomik będąc w całkowitym szoku podziwiał tylko pędzącą piętę w kierunku jego facjaty.
Filonek szybko wygrzebując się spod Klexa spostrzegł te niecodzienne zdarzenie, jak leciwa staruszka pierze tyłki trzem facetem i gejowi.
Baba Jaga spostrzegła iż Filonek stoi już na równych nogach wzięła rozpęd i poszarżowała w kierunku zielonego stworka, Filonek postanowił jednak ją przechytrzyć, schylił się w samą porę przed kopnięciem w twarz, lecz nie przewidział jednego, tego że Baba jaga będzie chciała go kopnąć w jaja... Filonek poleciał z dobre dwa metry, podniósł dziarsko główkę od ziemi, lecz nie na długo bo chwilę później Baba Jaga rozbiła o jego skorupę krzesło ogrodowe.

"Ahh jesteś mój kochaniutki, wyskakuj spod tej kiecki!!"-Zagrzmiał Kotecek pędząc z nagimi.. pazurkami na kobiecinę, ta przerażona zaczęła uciekać w ten przed siebie, lecz nie miała zbyt dużego pola do popisu, gdyż przed nią znajdowała się zagroda dla świń, stanęła tuż przed furtką i czuła pod stopami jak blisko jest już Kotecek... gdy uznała że jest adekwatnie blisko, wykonała dwumetrowe salto w tył po którym znajdowała się już zza plecami Kotecka.
I teraz już wypadało tylko konkretnie kopnąć Kotecka w klatę by ten wpadł przez furtkę wprost do zalotnie pachnącego błota i świńskiego łajna.

Zdawało się że nic nie powstrzyma BAby Jagi, lecz w ostatniej dramatycznej chwili...

JEBUUUUT!!!!!

Przybył smok Falcor i zakończył walkę jednym celnym uderzeniem kija chomika Bartłomieja...
"-Myśleliście że was samych zostawię co?"-Przywitał się smok Falcor.
Żólwik obolały wstał i położył rękę na ramieniu Falcora, prosty gest a mówił więcej niźli samo dziękuje.
"-Ok a teraz przekonajmy się jak wygląda Baba Jaga"-Rzekł czując się zwycięsko Filonek i zdarł Babie Jadze chustę z mordy
"-O żesz... toż to Jerzy Urban!!"-Krzyknął w niebo głosy Filonek

"Widzisz mówiłem że transwestyta"-zakończył tą kwintesencją Kotecek brodzący się w błocie
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"

Ostatnio edytowane przez Extremal : 01-09-2007 o 19:17.
Extremal jest offline