Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2019, 14:19   #26
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
„Rzeźnik” podejrzewał jaką decyzję podejmie Otto. Sierżant był bardzo oddanym armii człowiekiem i nawet stan Marcusa nie był w stanie odwlec go ze zdecydowanie obranej ścieżki – za zielonoskórymi pokrakami zagrażającymi wszystkim napotkanym istotom. Mimo iż zwiadowcy byli na szpicy Kastner nie tracił czujności. Weteran nie chciał wpaść w zasadzkę. Ślady wyraźne dla wszystkich mogły być tak oczywiste, że prowadziły konnych zgodnie z wolą goblinów. To jednak oznaczałoby, że zielonoskórzy wiedzieli o ogonie co było wręcz nieprawdopodobne.

Trzeszczący pod kopytami śnieg i monotonny krajobraz był usypiający jednak Magnus co pewien czas schodził z wierzchowca aby przebiec się obok niego. Sztorm z zadowoleniem nadstawiał uszu kiedy jeździec dawał mu wypocząć. Weteran podejrzewając, że mogła zbliżać się walka przymocował do przedramienia puklerz i sprawdził czy jego broń aby nie przymarzła w spoczynku. Wojownik nie był w stanie porządnie się rozgrzać, ale trochę ruchu i aktywności było lepsze niż bezustanne obciążenie wałacha i przysypianie na jego grzbiecie.


Gdy Magnus dostrzegł ciało starca nie miał złudzeń co do stanu mężczyzny. W żyłach staruszka krew krążyła znacznie wolniej, a ziąb był tak potężny, że nawet ktoś w kwiecie wieku – jak Kastner – wyzionąłby ducha tak leżąc w nie więcej niż godzinę. „Rzeźnik” nie był w stanie uwierzyć, że ciało Hakkara, o którym historię słyszał wielokrotnie było tylko zbiorowym omamem. Gdyby zwykła sterta liści i gałązka wydawałaby się starcem im wszystkim naraz to byliby zbieraniną siedmiu szaleńców, a nie zwiadowców. Dlaczego na takie zabobony reagować miał on, który większość życia spędził w surowym, brutalnym, pełnym krwi i flaków otoczeniu? Magnus spojrzał z troską na Marcusa, a jego czujność wzmogła się jeszcze bardziej. Weteran musiał uważać aby nie zwariować popadając niemal w paranoję. Może Otto podjął złą decyzję i w przypadku nieuniknionej śmierci każdy z nich powinien decydować za siebie? Nie. Magnus nie mógł myśleć w ten sposób. Kompanom był znany z lojalności i całkowitego oddania. Kastner nie był osobą, w której stylu byłoby podważanie rozkazu dowódcy i przyjaciela. Oby tylko inny kompan nie przypłacił tej decyzji życiem…


Magnus nie był w stanie utrzymać skrajnej czujności kiedy temperatura spadła jeszcze bardziej. Z niemałymi obawami wojownik sprawdzał napotkane obozowisko zielonoskórych zastanawiając się jak udało im się ogrzać tak duże połacie śniegu. Być może ich szaman potrafił rzucać czary, które ogrzewały najbliższą mu okolicę. Kastner wiedział, że pewnie nie stanowiłoby to problemu dla ludzkiego czarodzieja, ale czy członek tak nisko cywilizowanej rasy mógł się posługiwać tym samym wachlarzem zaklęć?

Dalsza cześć drogi tego dnia nie należała do przyjemnych. Mróz jaki panował połączony z opadami śniegu sprawiał, że ludzkie ciało marzło aż do kości. Magnus nie wiedział ile jeszcze będzie w stanie wytrzymać w takich warunkach. Jako były gladiator jego środowiskiem był piach areny, przeraźliwie piekące słońce i pot zalewający twarz. Zima – mimo swej urody – była dla niego najmniej przyjemną porą roku. Za rozkazem potrafił jednak wyzbyć się uprzedzeń i – razem z towarzyszami – ruszyć nawet w najgorsze piekło. Oby tylko żaden z nich nie przypłacił swego heroizmu życiem…

Kiedy Marcus i Gunnar spadli z koni sierżant zdecydował się zarządzić postój. Musieli wypocząć, bo mimo iż ślad był świeży to walka w takim stanie mogła nie przynieść im zwycięstwa. Przez swoje doświadczenie w szeregach zwiadu Magnus nauczył się, że w takich bitwach nie zawsze decydowało kto był lepszym szermierzem. Wygrywali zwykle wojownicy mający przewagę taktyczną, a zziębnięci, skrajnie wycieńczeni i głodni oni jej nie mieli. Pchanie się za wrogiem w takim stanie byłoby zwyczajną głupotą.


W końcu zapłonął ogień, wojownicy zajęli się swoimi zwierzętami po czym zabrali się za napełnianie własnych żołądków. Zupa i słonina nie byłyby czymś specjalnym dla weterana areny karmionego przez lata najlepiej jak tylko się dało w Mieście Białego Wilka. W takich warunkach jednak Magnus czuł się jak król pałaszując zwykłą słoninę jakby był to idealnie wysmażony antrykot. To co zaczął wyprawiać Marcus początkowo zaskoczyło „Rzeźnika”, który po ciężkiej wyprawie opuścił gardę. Pierwsza zareagowała Izabelle rzucając na Kirchmaira swoją sieć. Cichy chciał aby nie robić Marcusowi krzywdy. Kolejni zwiadowcy zaczęli sięgać po broń. Kastner zaczął się poważnie obawiać, że Marcus zrobi za chwilę krzywdę sobie albo pozostałym. Wojownik spojrzał na swój puklerz uśmiechając się z lekka. Dawno nie ogłuszał przeciwnika. W wojsku zdecydowanie częściej miał okazję korzystać ze swoich zapaśniczych umiejętności. Nie chcąc przypadkowo nabić guza przyjacielowi „Rzeźnik” zdecydował się na chwyt zapaśniczy. Miał nadzieję, że jak przytrzyma towarzysza, posiłuje się z nim i porozmawia Marcus w końcu odzyska zmysły…
 
Lechu jest offline