Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2019, 00:04   #6
Cane
 
Cane's Avatar
 
Reputacja: 1 Cane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputację
11 Martius 816.M41, Solstice Imperialis

Oficjalne szaty. Ton. Nawet jego chód wyglądał inaczej. Wolniej. bardziej dostojnie. Jego spojrzenie łaskawie wędrowało od twarzy do twarzy zmęczonych pielgrzymów. Dokładnie jak pamiętał. Dokładnie jak go uczono.

Wezwanie samo w sobie wcale nie zdziwiło brodacza. Zapewne ta grupa próbowała tego samego z każdym potencjalnym okrętem. A błysk Cieni akurat przytrafiło się, znajdował się zakotwiczony w porcie. Misjonarz żachnął się na tą myśl. Przypadki się nie zdarzały. To były tylko okazję nadane przez imperatora. To czy obdarzeni nimi je wykorzystali zależało tylko od nich samych. Duchowny długo oceniał Hiperiosa. Nie potrafił go jednak wybadać. Ciężko było mu określić czy był natchnionym duszpasterzem czy sprytnym szarlatanem. Wojownik zawsze lubił zdobyć miarę człowieka czy to przez rozmowę, czy też skrzyżowanie ostrzy mieczy. Jednak na oficjalnym spotkaniu było o to trudniej, szczególnie jeśli nie chciał spłoszyć nowej owieczki w swoim nielicznym jeszcze stadzie.

Ostatnie kilka tygodni sporo zmieniło w życiu misjonarza. Miał okazję do kilku ciekawych rozmów, które pozwoliły mu spojrzeć odrobinę inaczej na niektóre aspekty jego dotychczasowej egzystencji. Na tyle inaczej, że nie potrafił spojrzeć na tych wędrowców inaczej niż na dar zesłany przez samego Cesarza Ludzkości.

- Zrobię co będę mógł by przekonać moją... - brodacz zająknął się tutaj gryząc, w język. Oficjalne rozmowy nadal nie były jego mocną stroną. Ile by dał by mieć przy sobie Barcę albo jeszcze bardziej samą Winter. - ... moją Lady Kapitan. - dodał szybko.
- Zaiste chwała Imperatorowi. Wyglądacie na strudzonych. Wyczerpanych ciągłym czekaniem. Pójdę nawet o krok dalej. Spróbuję udzielić ci osobistej audiencji z Kapitan, na której będziemy mogli przedyskutować szczegóły. Ostrzegam, że to może jednak zająć dzień lub dwa. Jedna z moich akolitek zajmie się tobą w międzyczasie jeśli ci to odpowiada, na czas twojego pobytu. - Ahalion nie musiał udawać podekscytowania. Wiedział , że Aspe świetnie sie nada do tego zadania. Kapłan zastanowił się przez moment. Jego dłoń gładziła niedawno przystrzyżoną brodę, nadal przyzwyczajając się do jej nowych kształtów.
- Myślę, że by okazać wasze zaangażowanie warto bylo by ofiarować coś Lady Corax. Wiem, że nie macie za wiele... - Ahalion wiedział doskonale co chciał. Męczyły go te rozgrywki. Chciał jak najszybciej wrócić na okręt. Do swojej kaplicy. Jednak jak to mawiali jego nauczyciele, cel uświęca środki.
- Co ty na to byś wybrał pięćdziesięciu ludzi z waszej grupy. Wybiorę z nich dziesięciu. Będą służyć na Błysku, przysięgną wierność rodowi Corax. Co ty na pasterzu? I jeśli się zgodzisz, wyruszymy natychmiast. Imperator strzeże.

Wszystko to wymagało czasu. I cierpliwości. Jego nowy wizerunek nie był już tak przerażający jak dawniej. Przystrzyżona i zadbana broda. Ktoś nawet zadbał by duchowny dostał nowe szaty. Skrojone na miarę, z wyszytymi symbolami rodu Corax podkreślały tylko status i pozycję mężczyzny. Można było nawet uwierzyć, że życzył pielgrzymom jak najlepiej. Marcus zaczepiony u boku misjonarza drzemał spokojnie. Ahalion uśmiechnął się delikatnie.


 
__________________
"Life is really simple, but we insist on making it complicated." -Confucius

Ostatnio edytowane przez Cane : 31-12-2019 o 00:08. Powód: Post
Cane jest offline