Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2019, 16:53   #7
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
11 Martius 816.M41, Złota Komnata w Port Wander

Gwar zrodzony z ust tysięcy rozmawiających jednocześnie ludzi niósł się aż pod monumentalne sklepienie Złotej Komnaty, ozdobione przepięknymi freskami autorstwa Allanda Skorzy z Boniface. Oddana w najmniejszych szczegółach postać świętego Drususa spoglądała w dół na wypełniający gigantyczną salę tłum, otoczona świtą aniołów o śnieżnobiałych skrzydłach i zdająca się kłaść na szali grzechy każdego z wizytujących Komnatę gości.

Christo Barca odprowadził wzrokiem mijającego jego stolik brokera Domu Krin, otoczonego gromadą skrybów i doradców taszczących włączone infotablety. Bankier nie odwzajemnił tego spojrzenia, zapatrzony w idącą kilkanaście kroków w przedzie skąpo odzianą kurtyzanę. Prowadził ją na skórzanej smyczy niski zgarbiony człowieczek o przesadnie bogatych szatach, uginający się pod ciężarem złotego łańcucha z ryngrafem dynastii Chorda.

- Przysięgam na świętą Isabel Solomońską, że to prawda - owinięty w szary płaszcz mężczyzna siedzący po drugiej stronie stolika przywołał Barcę do urwanej w połowie zdania konwersacji - Winterscale zakontraktował transfer dwustu tysięcy ton ferrytu z Sepheris Secundus. Podobno wynajął do tego cały konwój Departmento Munitorium, a wiesz przecież jak trudno coś takiego załatwić bez poparcia prefekta podsektora. Sama koordynacja skoku przez Paszczę to niewyobrażalne wyzwanie.

- Wiesz, który Dom Navis Nobilite ich poprowadzi? - zapytał seneszal upijając jednocześnie łyczek złotego koniaku.

- Podobno dwa calixiańskie, Aleene i Yeshar, ale to nic pewnego - Gustav Moritz ściszył głos do znaczącego szeptu, bardziej dla dodania swej wypowiedzi dramatyzmu niż z rzeczywistej potrzeby zachowania ostrożności. Miniaturowy moduł zagłuszania przyczepiony przez Christo do spodu stolika czynił podsłuchanie jego rozmowy praktycznie niemożliwym.

- Nawigatorzy Ekspansji nie będą z tego zadowoleni - dodał człowiek w szarym płaszczu - Ale sam pewnie słyszałeś, co mówi się o Winterscale i Domu Visscher. Coś podobno bardzo się między nimi popsuło... swoją drogą, wasz Nawigator wie coś na ten temat?

Infobroker zawiesił w powietrzu swe pytanie, wbił baczne spojrzenie w twarz seneszala. Barca nic nie odrzekł w pierwszej chwili, odszukał w zamian wzrokiem sylwetki swych wmieszanych w tłum przybocznych. Wszyscy czterej mieli ubrania, dzięki którym nie wyróżniali się spośród morza imperialistów, a ich dobrze ukryta broń uchodziła jak dotąd uwadze kręcących się na galeriach Komnaty strażników Magistratum.

- Dom Visscher pieczołowicie strzeże swych tajemnic - odpowiedział po krótkiej chwili seneszal - Przedstawiciele innych rodów Navis Nobilite też nie lubią natrętów zbyt nachalnie próbujących zdobyć wiedzę, która nie jest dla nich przeznaczona.

- Nie musisz się tak unosić, Christo - infobroker wzruszył ramionami, skrzywił nieznacznie wargi dając tym samym wyraz swemu niezadowoleniu z reakcji seneszala - Wiedza to czysty pieniądz, przecież wiesz. Z tego obaj żyjemy.

- Myślisz, że Winterscale ściąga ten ferryt na Oddech Lucina? - zapytał Barca dolewając sobie z butelki koniaku - Rozbudowuje rafinerie?

- Albo dodatkowe bazy w strefie zmilitaryzowanej - odparł informator - Aspyce Chorda podobno zakończyła wojnę podjazdową, ale nephium jest zbyt cenne, żeby ta suka całkiem odpuściła. Stary Winterscale dostaje kurwicy na samą myśl o wymuszonym podziale stref wpływów. Wiesz jak podskoczyły ceny nephium w Lathe po zniknięciu ostatniego konwoju Calligosa?

- Nie wiem, ale zaraz na pewno mnie uświadomisz - Christo przyjrzał się podejrzliwie grupce rozmawiających zbyt blisko mężczyzn w strojach któregoś z licznych calixiańskich przewoźników towarowych. Prawa ręka seneszala wsunęła się pozornie od niechcenia pod blat stolika, jej palce namacały znajomy kształt przymocowanego rzepem do mebla pistoletu.

- Kręcił się ktoś za tobą ostatnimi czasy? - zapytał ściszonym głosem odszukując jednocześnie wzrokiem swoich przybocznych. Wszyscy czterej zostali osobiście przez niego wybrani i mieli doskonałe rekomendacje Gilbera Rappa, ale Christo wciąż nie potrafił się wyzbyć irracjonalnej podejrzliwości.

- Nikt - informator wzruszył ponownie ramionami - Niby po co ktoś by miał? Nie robię niczego nielegalnego. A nephium idzie po sto pięćdziesiąt tysięcy za tonę, uwierzysz?

- Zbyt otwarcie wygłaszasz pewne opinie - powiedział ściszonym głosem Christo. Mężczyzna cofnął dłoń od podwieszonego pod stolik dziesięciomilimetrowego Trovansse i oparł się wygodniej o oparcie ławy. Siedział na jednej z galerii wyrastających ponad rozległą posadzkę Złotej Komnaty, śledząc z wysokości jej poręczy barwny hałaśliwy tłum brokerów, handlarzy i paserów, pielgrzymów i dostojników tuzina imperialnych instytucji. Usytuowane pod słynną z fresków kopułą, miejsce te stanowiło ulubiony punkt spotkań tych obywateli Imperium, od których wiele zależało i to nie tylko w samym Port Wander.

- Ta uwaga chyba się nie tyczy cen paliwa - Gustav zmarszczył czoło, odsunął od ust podnoszony do nich kieliszek złotego koniaku.

- Zbyt głośno wypowiadasz się na temat osób, które mogą ci zaszkodzić - Barca podniósł gestem przestrogi jeden z palców - Wszędzie wokół znajdują się poplecznicy Winterscale albo Chordy. Kłap tak dalej ozorem, a ktoś ci go urżnie razem z głową. Konfratrzy takich dynastii nie zawahają się zabić słysząc jak ktoś znieważa ich pryncypałów.

- To nie Ekspansja, tylko Imperium - Moritz spochmurniał natychmiast, a w jego oczach pojawił się zły błysk - Mam glejt Gildii i kontrakt Administratum. Niech ktoś spróbuje podnieść na mnie rękę, a szybko zajmą się nim arbitratorzy.

Christo uśmiechnął się w wyjątkowo złośliwy sposób, ale chociaż cięta riposta wręcz cisnęła mu się na usta, w ostatniej chwili zrezygnował z jej wygłoszenia. Uwagę seneszala zaprzątnęło jakieś zamieszanie w dolnej części monumentalnej komnaty. Przysuwając się do ornamentowanej barierki spojrzał czym prędzej w dół, na zbierających się w jednym miejscu zaaferowanych ludzi napierających na wchodzący jednym z licznych bocznych wejść orszak.

- A to kto? - spytał skupiając spojrzenie na postaci idącego czołem orszaku mężczyzny, pozdrawiającego tłum uniesionymi tryumfalnie rękami.

- Leon Thibaut - odpowiedział bez wahania Moritz, który też wychylił się ponad barierką - Najnowszy pupil Calligosa. Nie słyszałeś?

Barca potwierdził ruchem głowy, przyglądając się jednocześnie uważnie młodemu dziedzicowi Gwarancji Kupieckiej Thibautów. Wolny Kupiec sunął poprzez rozstępujący się przed nim tłum, pozdrawiany i wygwizdywany na przemian.

- Wierzysz w te plotki, że wleciał w Pękliny Hecatona? - zapytał po chwili milczenia seneszal, jeszcze bardziej ściszając głos.

- Nie mam powodu, żeby nie wierzyć - mruknął z nutą niechęci w głosie Gustav - Skurczybyk ma podobno niesamowite szczęście, czasami aż podejrzane. Słyszałem, że przywiózł z ostatniej wyprawy jakiś preimperialny atomowy arsenał i wystawił w Przyczółku na aukcję kapitanów Wolnej Floty.

- Znalazł w Pęklinach atomowy arsenał? - Christo stracił na chwilę kamienny wyraz twarzy - To zweryfikowana informacja?

- Dostałem z kilku źródeł. Aukcja była kilka miesięcy temu, wysprzedał wszystko od ręki. Co... co on tam ma?

Obaj mężczyźni wstali z ław i przechyleni przez barierkę przyjrzeli się uważniej orszakowi Thibauta. W dolnej części Komnaty gęstniał pełen ekscytacji gwar, a kordon przybocznych w rodowych barwach dynastii z trudem trzymał na dystans napierających na świtę Wolnego Kupca gapiów. Uwagę wszystkich przykuwała jakaś koszmarna istota zalana w przeźroczystej syntetycznej żywicy, niesiona przez czterech serwitorów o masywnych torsach atletów. Ohydna w swym nieludzkim wyglądzie hybryda przewyższała rozmiarami dorosłych ludzi, budząc powszechną grozę masywnym odwłokiem i czterema parami kończyn.

- Oczom nie wierzę! To chyba Rak'Gol... prawdziwy Rak'Gol! - gwizdnął przez zęby infobroker - Nigdy wcześniej nie widziałem prawdziwego truchła!




Złota Komnata w Port Wander to doskonałe miejsce na popisy buńczucznych ambitnych posiadaczy Kupieckiej Gwarancji. Rak'Gole zaś to wyjątkowo przerażająca rasa ohydnych krwiożerczych obcych, która wychynęła z ciemności Niepojętych Głębi zaledwie dwieście lat temu i sieje postrach w sercach penetrujących Koronus imperialistów.



 
Ketharian jest offline