Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2019, 01:12   #2
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Mężczyzna dostojnej postury stał z noga opartą na burcie barki i leniwie obserwował brzeg puszczy Fangwood. Hira Shēngwong, wędrowny samuraj na służbie Księcia Księżyca, był młodym człowiekiem, ale dziedzictwo niebiańskiej krwi które płynęło w jego części rodu wraz z naukami jakie odebrał w świątyniach Lasu Duchów potrafiły zwieść obserwatorów co do jego wieku. Jasne pasma w ciasno związanym koku i starannie przyciętej brodzie nie były oznaka starości, a jedynie przebłyskami platynowych włosów anielskiego przodka wiele pokoleń temu. Tak samo wiele osób myliło narzucony podczas szkolenia umiar w działaniu z mądrością lat - czymś co raz na jakiś czas mogło mieć równie dobry efekt.

Pod wpływem jakiejś niewielkiej fali na rzecze barka zakołysała się i Hira w pośpiechu cofnął się bliżej środka pokładu. W swojej zbroi o egzotycznych, trójkątnych łuskach, pływałby raczej kiepsko, a jeszcze gorszym przypadkiem byłoby zgubienie swojego długiego, zakrzywionego miecza w odmętach Toroundel tuż przed atakiem. Po nieudanej przeprawie przez ocean którą podjął zanim Mistrz Dwadzieścia Palców zorganizował swoją wyprawę, żegluga Toroundel, przy dobrej pogodzie i w dodatku z kapitanem który dla odmiany znał swój fach, była przyjemnością. Wszak płynęli już parę dni bez żadnych przygód, dotarli do osławionego Fangwood, a Oni prowadziły go w dół rzeki tropem zaginionego Kami.

- Jakie to sprawy będziesz załatwiał w Kassen, Walren? - młodzieniec, odkąd opuścili Tian Xia, błyskawicznie stawał się coraz bardziej nieokrzesany. Przestawał tytułować ludzi jak należy - jak choćby Walrena kapitanem - i skracał dystans jaki powinien trzymać do innych klas jako samuraj i sługa boży. Zaprawdę, gdyby mon na pancerzu, trudno byłoby zgadnąć że to jeden z szlachetnych potomków rodu Shēngwong - a już na pewno ktoś ze starszyzny uznałby za stosowne naprostować jego braki etykiety. Tutaj, w Nirmathas, taka otwartość i bezpośredniość mogła zjednywać mu to ludzi, a Książę Księżyca którego jadeitowy półksiężyc nosił na szyi być może pochwalał taką otwartość na inne sposoby myślenia, ale w patrząc w kategoriach ojczyzny popełniał jedną śmiertelną obrazę za drugą.
- Mam przesyłkę dla burmistrza ze Skeltu, widzisz, czasami dorabiam sobie jako goniec, Czarna Mgła jest pewniejsza niż konie - krasnolud wyszczerzył się radośnie - Muszę też dogadać szczegóły odbioru drewna z Gildią Drwali. Sezon się zaczyna - rzucił obojętnie. Widać, że była to dla niego rutyna, i to nie sprawiająca mu takiej radości jak żegluga.


- W takim razie wygląda że spędzimy w Kassen kilka dni. Zobaczymy jak ludzie tu żyją i jak świętują i sami damy się poznać, to jasne - przerwał i uśmiechnął się szeroko do któregoś ze wspomnień ze Skelt - Ale może chcecie dowiedzieć się czegoś zanim ruszymy dalej do Tamran? - to pytanie skierował do Yutu i Quara - Albo o tutejszych duchach? - sam Hira starał się przywołać w pamięci to, co duchy szeptały mu po nocach o Kassen. Kogo on mógłby odwiedzić? Czy byli tu jacyś znani prorocy którzy rozjaśniliby proroctwa które na niego spadały? Członkowie Stowarzyszenia Obieżyświatów którzy mogliby dopomóc mapami lub okazją do zarobienia kilku przysług? A może był tu księgozbiór wielkiej wartości do którego zajrzeć lub zielarka słynąca z ziół które być może było warto dodać do ceremoni herbacianej? Wszak w mieście był prawie tysiąc mieszkańców, bo w przeciwieństwie do pozostałych osad nie był to tylko rozrośnięty obóz drwali.

Kiedy dobijali do nabrzeża, zmówił modlitwę o natchnienie do rozmów z ludźmi od swojego patrona. Czasem ta łaska spływała na niego, a czasem musiał zapracować na nią sam.
- A od ilu lat już nie wracają? I czym jest ten Wiecznopłomień? - odwrócił się do krasnoluda z obliczem rozjaśnionym szczerą chęcią zrozumienia czegoś nowego.
- Zawsze wracają! To takie tutejsze zawody dla młodzików, co to by chcieli poszukiwaczami przygód, jak wy, zostać. Wysyłają ich do niedalekiej krypty, skąd mają przynieść Wiecznopłomień - świecący klejnot. Wszystko jest przygotowane, żeby dzieciaki nie zrobiły sobie większej krzywdy. A potem jest niezła feta!
- Do krypty Ekata Kassena, założyciela tej osady? - upewnił się, choć słyszał o emerytowanym podróżniku który jako pierwszy zaprowadził tu jako taką gospodarność.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 27-12-2019 o 21:27.
TomBurgle jest offline