Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2020, 11:32   #72
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Szansa na prawidłowość wskazówki 80% d100=45 sukces


Marius
Najwyraźniej dziadyga się nie mylił, dodatkowo trop był bardzo świeży, kilku z napotkanych przechodniów i sprzedawców bez większych problemów wskazało im kierunek, w którym pospiesznie przesuwała się grupa wzburzonych mężczyzn dowodzonych przez łysego osiłka. Niektórzy z nich dojrzeli nawet wielki, wypchany wór zarzucony na jego plecy.

Poborca nie był nawet zmuszony płacić za wskazówki uzyskane od mieszkańców miasta, zapewne podziałały srogie gęby towarzyszących mu gladiatorów.

Pół pacierza później byli już przy średnich rozmiarów warsztacie ciesielskim. Dwupiętrowy budynek zdawał się mieć też ogrodzone zaplecze z dwoma składzikami, które z tyłu wychodziło na inną ulicę. Wydawało się, że był za duży jak na użytek jednego mistrza ciesielskiego, zapewne pracowała tam rzemieślnicza wspólnota albo jakaś rodzina. Szyld nie miał nazwy, ukazywał tylko spadzisty czerwony dach, być może były to więc też usługi dekarskie. Obecnie jednak poza jednym brodaczem, którego kojarzyli ze zbiorowiska na placu, nie widzieli żadnych innych pracowników. Stał przed głównymi drzwiami i badał wzrokiem okolice. Nie wydawał się być uzbrojony.

Marius spostrzegawczóść d20=4 sukces


Gwar dochodzący z pobliskich alejek za nimi był znaczny, jednak Mariusowi i tak udało się wychwycić pojedynczy trzask i coś, co zabrzmiało jak stłumiony krzyk dochodzący ze środka budynku, prawdopodobnie z poziomu parteru. Mężczyzna stojący przy drzwiach słyszał to zapewne lepiej, na jego twarzy pojawił się pełen satysfakcji, brzydki uśmiech.


Arnold

Arnold przekonywanie d20(+2 łatwy za zdany pierwszy test na prezencję)= 11 sukces


Kapitan Liebrig wyraźnie nie był zadowolony z obrotu spraw, ale i nie za bardzo miał czas, by ze szlachcicem długo dyskutować. Poza tym, jak kupiec zauważył, sam chyba nie za bardzo wiedział, na ile może pozwolić sobie w takiej sytuacji. Lokalne prawo bywało szalenie zagmatwane i nieprecyzyjne, równie dobrze cała ta akcja przymuszania szlachetnie urodzonego mogła go kosztować jego karierę. A mimo że był niewysoki, to zdecydowanie nie wyglądał na nierozważnego. Między aż do przesady wydatnymi rudymi bokobrodami, które modne były ostatnio na południu, lśniły mądre, doświadczone oczy dowódcy.
- Zatem ręczycie za tego człowieka i zaświadczacie, że przybył tu przed tygodniami i nie chorował?
- Ale kapitanie to kislevski pies, oni mogą nosić to w sobie, nie dając pozn...!!! - wysunął się zza niego oburzony obrotem spraw opatulony w osmolone szmaty człowiek.
- Dość! - kapitan warknął i bezceremonialnie odepchnął go do drugiego szeregu

- Przyjmuję wasze zapewnienia. Ale zostaniecie panie na swojej łodzi i pomożecie nam w poszukiwaniach. Przydzielę wam czterech ludzi, by wsparli was na pokładzie i w razie czego pochwycili zbiegów. Przeszukają też pokłady. Widzieliśmy, że uciekająca barka minęła was na rzece, muszę upewnić się, czy żaden z uciekinierów nie wskoczył do wody i nie znalazł schronienia na pokładzie.
Wskazał ruchem ręki dwóch żołnierzy, jednego marynarza i wciąż gotującego się ze złości osmalonego człowieka.
- Nowicjuszu, wesprzecie tego człowieka w poszukiwaniach, wszak podobno wy też znacie twarze uciekinierów.
Opatulony w poczerniałe szmaty mężczyzna, najwyraźniej koło trzydziestu lat, choć ciężko było to powiedzieć, tylko skinął pokornie głową.

Arnold nie mógł nie zauważyć spojrzenia Borysa. Ten człowiek go obraził i Kislevita zdecydowanie nie miał zamiaru tego zapomnieć. Nie gotował się w nim już gniew, był zimny i skoncentrowany, co w jego przypadku było dużo groźniejsze.
 
Tadeus jest offline