Arnold zamrugał. Te rzeczy nie były normalne... na szczęście nie był jedynymi oczami wypatrującymi zbiegów. Na szczęście, a to znaczyło... że mógł coś sprawdzić. Choć przybrał postać dziedzica von Thohrnl to nigdy, nigdy! Nie przestał byś Alsmirkiem Insmouth. Dumnym sługą Pana Przemian, a ta zjawa... była zbyt interesująca by jej nie...
- Zaraz wrócę. - zakomunikował i udał się pod pokład. Musiał sprawdzić co z Borysem i przede wszystkim u magistra... co do którego miał potężne podejrzenia. Podejrzenia które coraz bardziej stawały się klarowne. Jeśli to co widział w umyśle było prawdą! Jaka wielka byłaby to radość! Jak słodko-gorzka... potęga Wielkiego Architekta nie miała granic.
Robiąc kroki w dół schodów zwrócił się myślami ku swego Patrona.
"Tkaczu Losu, tyś który władasz wszystkim i który przenika wszystko, daj mi siłę i mądrość bym mógł Tobie służyć podłóg Twego zamiaru..."