22-01-2020, 22:11
|
#16 |
| Kiedy Yutu wstała, bard wzdrygnął się lekko, jakby spłoszony, ale im odległość między nimi była mniejsza, tym bardziej się uśmiechał. Z bliska widać było, że ma domieszkę elfiej krwi. - Podziwiam jasny kwiat, który wyrósł na tym smrodliwym bagnisku. A poznać chciałbym wiele, acz na razie wystarczy mi twe imię, piękna pani. Mnie zwą Jocyn Elmaran, do usług - ukłonił się głęboko, próbując chwycić dłoń aasimarki, by ją pocałować. Ta się jednak nie dała złapać. Tylko dobra wola powstrzymała ją przed zruganiem półelfa.
- Yutu Shengwang. Dziękuję wam za miłe słowa. Na pewno je wezmę pod uwagę. - zabrzmiała to jak formulka wypowiadana zdecydowanie zbyt wiele razy. Ta formalność wyraźnie zaskoczyła barda, ale na pewno nie zraziła. - Bardzo egzotyczne miano, urodziwa Yutu. Zdradzisz nazwę swej ojczyzny? I czy wszystkie kobiety są tam równie intrygujące co ty?-
- Pochodzimy z Minkai… Tian Xia mówi ci cokolwiek? - Yutu postanowiła ostatecznie przemilczeć drugie pytanie. Zaczynała żałować, że pozwoliła sobie na tę rozmowę. - Ach! Tajemnicze Tian Xia! Oczywiście o nim słyszałem, lecz ma wiedza jest znikoma - stwierdził Jocyn z prawie szczerym żalem w głosie - Może siądziesz ze mną i opowiesz coś o nim, a ja będę mógł cieszyć się blaskiem twej wiedzy i urody?-
~Przeklęty królik!~ pomyślała kobieta. Zamknęła oczy aby odzyskać rezon.
- W opowiadaniu znacznie lepszy jest mój kuzyn, Hira. Ma zdecydowanie większe predyspozycje pod tym kątem - spróbowała przenieść uwagę z siebie na pozostałych, szczególnie, że Lao też była przykładem piękna i urody. Bard spojrzał w stronę stolika, przy którym siedziała reszta drużyny, ale trwało to zaledwie mgnienie oka. - Ależ nie śmiem mu przeszkadzać w rozmowie. A skoro już pozwoliłaś mi z bliska doświadczyć tej przyjemności rozmowy z tobą, to szkoda byłoby to przerywać, nieprawdaż? -
- Zdaje się, że tak - westchnęła kobieta siadając obok barda. Opowiedziała mu co nieco o kulturze i zwyczajach panujących w Minkai, o cesarzu i dworskich potyczkach. Niewiele było wspomniane o losach pospolitego ludu. W trakcie rozmowy od czasu do czasu zerkała na Qarę. Licząc, że może ją wybawi z tej konwersacji.
- Niech słońce zawsze kroczy za księżycem - Qara pozdrowił grajka podchodząc i pomny nauki zdobytej z obserwacji Cygnara dosiadł się bez pytania. - Czy wieści o naszych przygodach będą tematem tutejszych pieśni?
Bard, dotąd wsłuchujący i wpatrujący się z zapamiętaniem w Yutu, uśmiechnął się do mnicha. - Na pewno będzie nim uroda twej towarzyszki, dobry panie! Jestem Jocyn, a piękna niczym księżyc Yutu zasługuje na pieśni, o ile nikt jeszcze takich nie ułożył w dalekim Tian - wciąż popatrujący na aasimarkę mężczyzna wyraźnie wpadł w liryczny nastrój.
Qara widział takie spojrzenia wcześniej. Na dworze Shengwang. Adoratorzy starający się o rękę Yutu. Mnich poczuł się nieswojo. Nigdy wcześniej nie czuł się w ten sposób w odniesieniu do Yutu. Teraz miał wrażenie jakby ktoś chciał mu odebrać ciasteczko. Niefortunne porównanie jakie pojawiło się w jego myślach sprawiło że poczuł się zakłopotany.
- Z pewnością - wymamrotał lecz zaraz dodał jedną z mądrości Mistrza Gao - Chociaż śpiewać o pięknie to jak opowiadać o książce nie otwierając jej. Gdybyśmy zrozumieli cud pojedynczego kwiata zrozumielibyśmy wszechświat.
Qara odnalazł w tych słowach trochę spokoju. Przynajmniej na moment.
- Czy wiesz czemu niektórzy z mieszkańców mogą nam być nieprzyjaźni? - zmienił temat. - Na pewno nikt nie żywi do was urazy, ale tutejsi to prości ludzie, nie rozumiejący wielu rzeczy, jak prawdziwe piękno czy sztuka - stwierdził Jocyn z pewną urazą w głosie - A pijani lubią szukać zaczepki - wzruszył ramionami, jakby to była dla niego zupełnie normalna rzecz.
- Jeśli nie rozumieją… - zdziwił się Qara - To o czym im śpiewasz?
Yutu skierowała spojrzenie pełne niedowierzania na swojego ochroniarza. Zaraz potem się delikatnie uśmiechnęła z wyczekiwaniem na odpowiedź barda.
Jocyn się nachmurzył.
- Teraz o niczym, jak widać i słychać. Normalnie wolą proste przyśpiewki, albo opowiastki, niegodne uszu kogoś takiego jak piękna pani Yutu - widząc uśmiech aasimarki, momentalnie odzyskał rezon.
Qara skinął poważnie głową ze zrozumieniem.
- Rozumiem. Mistrz też nas zmuszał do śpiewania podczas pracy. W istocie czas szybciej kroczy po swej ścieżce, gdy duszę wypełnia śpiew. Pamiętam jedną taką przyśpiewkę…
Mnich zaczął nucić pod nosem kołysząc się na boki.
- Teraz ty pozmywaj kotły
Uporządkuj trochę pokoju
Wyczyść kominek z popiołu
...A ja użyję miotły.
Qara zaczął podśpiewywać dalej coraz głośniej, z charakterystycznym Tian-Xianskim akcentem.
Yutu klasnęła z zadowoleniem kiedy Qara zaczął nucić. Chwilę potem do niego dołączyła również zaśpiewując się wesoło. Ani jedno ani drugie nie przejawiało jednak jakiegokolwiek talentu do śpiewu. [media]http://www.youtube.com/watch?v=lMCfgfMWJBE[/media] |
| |