Cygnar w skupieniu wysłuchał opowieści Hiry, ledwie zwracając uwagę na odchodzących od stolika Yutu i Qarę.
- Rzeczywiście – mruknął, kiedy samuraj zakończył - nietypowa sprawa. Ale dobrze słyszeć, że skutecznie się z nią uporaliście - pokręcił głową - Shevali to pewnie nawet do głowy nie przyszło, kiedy zlecała wam zadanie, ale z tego, co mówisz, podejrzewam, że to nie jest odosobniony przypadek. Wiesz coś więcej na temat tego, jak zginęła osoba, której duch nawiedzał Stehold? Wspomniałeś, że duch potrzebował się wygadać - o czym mówił? - Cygnar zadawał kolejne pytania, jakby próbował potwierdzić jakąś teorię. Zanim Hira i Lao zdążyli odpowiedzieć, usłyszeli znajome słowa piosenki.
Nagle dotychczas jednostajny szum karczmy zmienił się. Zaczęły go dominować z jednej strony okrutnie fałszujące głosy Qary i Yutu, którzy na cały głos podśpiewywali świątynne przyśpiewki, a z drugiej rumor odsuwanych mebli i przekleństwa potrącanych gości. Trójka drwali, która przedtem tak bezczelnie przyglądała się przybyszom, wstała od swojego stołu i chwiejnym, lecz zdecydowanym krokiem ruszyła w stronę stolika, przy którym siedzieli razem z tutejszym bardem. Grajek wyglądał tak, jakby wolał być gdziekolwiek indziej niż tutaj. Drwale byli potężnie zbudowani, wzrostem i wagą z pewnością dorównywali mnichowi, lecz ich sylwetki były znacznie bardziej muskularne – lata ciężkiej pracy fizycznej wyraźnie się na nich odbijały. I brodate, ogorzałe twarze czerwieniły się od alkoholu, a oczy były mętne, choć wyraźnie emanowały agresją. Ich prowodyr porwał stojący na stoliku obok kufel i chlusnął jego zawartością w Qarę.
- Przestań jęczeć, grubasie! Spieprzaj stąd albo dam ci powody do jęczenia! - warknął, wyraźnie szukając zaczepki i okazji do bójki. Jego towarzysz otaksowal wzrokiem Yutu - Ale panienka może zostać, zajmiemy się nią - rzucił nieprzyjemnym, obleśnym wręcz tonem.
Cygnar skrzywił się wyraźnie i zaklął, nieznacznie zmieniając pozycję na krześle.
- Będzie wesoło… te matoły od paru dni szukają powodu do bójki. Mam nadzieję, że po wszystkim wystarczy kapłan, a nie grabarz -