Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2020, 20:12   #6
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Billy wygramolił się z zimnego sarkofagu i przeciągnął się.
Podróże w lodowych trumnach nie robiły na nim zbyt wielkiego wrażenia, chociaż raczej był przyzwyczajony do tego, iż mógł się wałęsać po pokładzie podczas przelotu. No ale "Goliath" to nie była "Jutrzenka", gdzie zawsze na pokładzie było coś do zrobienia, nawet jeśli się było małym szkrabem. Tu się szło w oszczędności.
W sumie można się było przyzwyczaić. Na dodatek zamrażarki były solidne. Kiedyś załoga "Jutrzenki" natrafiła na wrak, z którego wyciągnęli nieboraka w działającym hibernatorze. Biedak, gdy już doszedł do siebie, nieźle się zdziwił gdy się okazało, że minęło nie dwadzieścia dni, a dwadzieścia lat.

- A nie słyszałeś, że cukier to biała trucizna? - rzucił, podchodząc do swej szafki. Nauczony doświadczeniem od dawna woził ze sobą różne różności, więc mógł wspomóc sierżanta w trudnej chwili.
Z drugiej strony dziwił się nieco naiwności Reynolda. Tyle lat za sobą, a jeszcze się nie nauczył, że napoje z automatu to szajs. Nie mówiąc już o tym, że kawa, którą ponoć są napędzane organizmy i pojazdy Marine, to szajs nad szajsami i nawet tona cukru i złote rączki JJ nie były w stanie dokonać cudu i z brunatnej cieczy stworzyć napój bogów.
Już dużo rozsądniejszy był Arc, który miast lury z automatu zazwyczaj przygotowywał sobie kakao.
Billy miał swoje przyzwyczajenia, więc wyciągnął z szafki puszkę ze swoim ulubionym "dopalaczem", otworzył i pociągnął spory łyk.
To biło na głowę każdą kawę. Zdecydowanie biło.
Odstawił puszkę, po czym wziął szybki prysznic.

Szycha, która z nimi podróżowała, nie zrobiła na Billym dobrego wrażenia. I nie chodziło o wygląd - mogłaby być nawet Miss Uniwersum, a i tak by to nic nie zmieniło. Nie chodziło nawet o to, że była balastem, o który trzeba było się troszczyć. Żeby wleźć odpowiednio wysoko na drabince korporacyjnej hierarchii, trzeba było być niezłą suką. I pozostawić za sobą wiele trupów.
Trudno było sądzić, by podczas jednej podróży nagle odmienił się jej charakter. Można się było założyć, że dla własnej kariery poświęciłaby wszystkich Marines, dokładając do tego "Goliatha" wraz z załogą. Lepiej więc było patrzeć jej na ręce. Podobnie jak i jej towarzyszce.
Jakby kłopotów z Alienami było mało, to jeszcze te dwie baby.
Co nie znaczyło, że Billy miał cokolwiek przeciw kobietom w ogóle. Wprost przeciwnie.

Przebrał się szybko i, zabrawszy puszkę, zabrał się za jedzenie.
 
Kerm jest offline