Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2020, 22:04   #3
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Piękny jesienny dzień pachniał pysznościami przygotowywanymi przez lokalnych mistrzów sztuki kulinarnej. Dresden, a właściwie Drethisdo Thommeillvuen bywał w okolicach parę razy. Pamiętał czasy gdy w tym miejscu zjeżdżali się dopiero osadnicy, był też tu kilka lat temu, widział poprzedni przybytek Desny i tak jak teraz prawie bez grosza przy duszy bawił się w okolicy. Był jednak pod dużym wrażeniem szybkości i prężności działania ludzi. Pomimo swojej setki na karku nadal ludzkość zadziwiała go szybkością z jaką są w stanie osiągać swoje cele.

Dresden był smukłym elfem o pociągłej i zdecydowanie magicznej aparycji. Długie spiczaste uszy schowane były za długimi rudymi włosami przyciętymi przy samej skórze po bokach. Duże, wściekle zielone oczy w kształcie migdałów dodawały mu pewnego nieziemskiego piękna. Mało kto wytrzymywał pełne skupienia spojrzenie. Twarz zwięczały mały, smukły nos, pełne usta i wąską brodę.

Ubrany był w stary, ale dobrze utrzymany galowy elfi pancerz - pamiątkę po dawnej służbie. Skórzane pasy utwardzone i ukształtowane w formie liści i gałęzi barwione na wszelkie odcienie zieleni i brązu tworzyły coś na wzór liściastej zbroi łuskowej. Napierśnik kompletowały nagolenniki, ochraniacze na uda i ręce. Całość schowana była jednak pod lużnym płaszczem w kolorze kory drzewnej z drobnym zdobieniem na maknietach rękawów.

Na głowie miał kapelusz z piórem puszczyka i drobnym rondem chroniącym przed jasnymi promieniami słońca, który co jakiś czas poprawiał.
- Chodźcie do Ameiko, zanim zwali się tam tłum. Pamiętam, że warto wystać w kolejce dla samego miodu, ale jej jedzenie... - oblizał palce. Poprowadził chętnych w kierunku straganu, gdzie już sporo osób kłębiło się czekając na wydanie posiłków. Dresdenowi to nie przeszkadzało, jego sakiewka była bardzo lekka, więc nie gardził żadnym darmowym obiadem, ale jeśli mógł dodatkowo zjeść i napić się najlepszego jedzenia w miasteczku, nie miał nic przeciwko, żeby troszkę odstać. Stojąc w kolejce elf uważnie obserwował okolicę, szukając czegoś, lub kogoś na kim mógłby zawiesić oko.
 
psionik jest offline