Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2020, 13:45   #1
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
[WFRP/2ed] Świnia, wiedźma i jej kochanek

- Hrabio, hrabio!

Hrabia Pfaffenberger zrezygnował z próby naciągnięcia nowych, najwyraźniej zbyt ciasnych butów do jazdy konnej.

- Cóż tam, mój drogi Richterze? Z pośpiechu i tembru głosu wnioskuję, że jesteśmy oblęgani przez hordę barbarzyńców, ogniem zajął się dwór, a w pożarze zginęła moja małżonka.

Stary zarządca przystanął na chwilę w progu, przytrzymał się futryny i złapał kilka głębszych oddechów.

- Pismo, panie hrabio!

- Od barbarzyńców? Porwali mi rodzinę i żądają okupu?

- Od Vosgarda Baera, hrabio, z Krote!

- Kogo? Skąd?
– Arystokrata grzebał już w skrzyni ustawionej przy łożu, w poszukiwaniu starego obuwia. Znoszonego, wytartego, ale ciągle wygodnego.

- Kapłana Taala, z wioski Krote, dwa dni drogi stąd, jeśli kto młody i pełen sił.

- Nie kojarzę. Ani kapłana, ani tego sioła.

- To wasze włości, hrabio, powinniście...

- Nie kojarzę, jak powiedziałem. Od tego mam ciebie, żebym nie musiał kojarzyć. Czego chce ojczulek z lasu?

- Wiedźma, panie hrabio! Złapali wiedźmę we wiosce! Ktoś zaginął, pewnie ona go...
– zarządcy zabrakło odpowiedniego słowa, ale Pfaffenberger z uśmiechem czekał na koniec zdania. – Zniknęła...

- Ona go... zniknęła?

- Trza wysłać inkwizytora, panie hrabio, kapłanów, łowców czarownic!


Wysoki, szczupły mężczyzna z siwiejącymi włosami zaczesanymi gładko do tyłu krytycznie spojrzał na stare, skórzane buty sięgające cholewkami niemal do kolan.

- I co jeszcze, zarządco? Po co łowcy, skoro wiedźmę już podobno złapano? Kapłan jest już na miejscu. Świętego Oficjum kłopotać nie będę na każde zawołanie zabobonnych wieśniaków.

Richter podrapał się po czubku łysiejącej głowy.

- Panie hrabio, jakiś czas temu ogłosiliście pobór. Rozkazy poszły też do Krote. Zbliża się czas zbierania podatków. Nie wypada... Nie będzie... Wieśniacy będą bardziej skłonni do współpracy i płacenia, jeśli zobaczą, że ich pan dba o ich bezpieczeństwo i nie ignoruje ważnych dla nich spraw.

Hrabia Radegund Oliver Thijman von Pffafenberger, pan na Pfaffenbergu i okolicznych włościach, gdzieś w lasach północnej części Imperium, wzniósł oczy ku niebu, zakładając rękawice z miękkiej, jeleniej skórki.

- Zajmij się tym Richter. Ja mam ważniejsze rzeczy na głowie. Polowanie, z daleka od Krote, Baera i wiedźmy. Nie sam, ciebie potrzebuję tu. Wyślij swojego najmłodszego, niech zdobywa doświadczenie. Ty pewnie przeżyjesz nas wszystkich, więc chłopak nieprędko przejmie twoje stanowisko. – Hrabia z grymasem niezadowolenia stał przed dużym lustrem w drewnianej oprawie, oglądając się to z jednej, to z drugiej strony. – I tę dziewkę, co mi bańki stawiała. Nie potrzebuję jej więcej, stary Haffens już czuje się lepiej i wrócił do swoich obowiązków, a jej zapłaciłem z góry za cały miesiąc. Niech się przyda na coś, wyglądała na sprytną.

- Panie hrabio... Mój syn, wędrowna cyruliczka? Do wiedźmy?

- Nie przerywaj.
– Szlachcic zaakcentował polecenie uderzeniem szpicruty w skórzany but. – Skoro to wieś, pójdzie też niziołek, ten od zwierząt. Poczuje się jak u siebie w domu.

- Ale...

- Cicho, Richter.

- Może być niebezpiecznie...

- O Sigmarze, dobrze, masz moje pozwolenie na wyciągnięcie jakiegoś ochotnika z garnizonu. Tak, z wyposażeniem. Czasy spokojne nam nastały, nie potrzebujemy takich sił. Żrą za dużo, jeśli dobrze zrozumiałem twój raport. Daj mi już spokój teraz, nie mogę pozwolić gościom czekać na siebie tak długo.

- Panie hrabio...
– zarządca nie poddawał się.

- Wyczerpujesz pokłady mojej cierpliwości, Richter. Co jeszcze cię kłopocze?

- Krasnoludy, panie. Ciągle próbują wkupić się w łaski pana hrabiego.

- I co z tego?

- Któryś z nich mógłby dołączyć do wyprawy. To twardy lud, nie dają sobie w kaszę dmuchać.

- Sprytnie, Richter, sprytnie. Załatw to, ale najpierw każ gajowemu odtrąbić początek łowów i wysłać naganiaczy. Jeleń ma przebiec przed twarzą Carolusa Radenvenheima. Stary pijak i tak nie trafi, ale może jego synalkowi się uda.


Hrabia wyszedł, tak jak zapowiedział, na polowanie. Z daleka od Krote, Baera i wiedźmy.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline