Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2020, 12:49   #7
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

- W takim razie powinnaś odmówić - mężczyzna wyraził swoją opinię głosem, w którym pobrzmiewały nuty nagany ale i troski. To akurat było do niego podobne, chociaż Lestria wolałaby żeby zbył jej niepokój swoim zwyczajnym, beztroskim wzruszeniem ramion. Widać przeliczyła się i to bardzo.
- Nie powiem kto mi to zadanie podrzucił na pierwszym miejscu - przypomniała mu z wyrzutem, opadając na sofę i sięgając po karty do sabacca. Do wyruszenia miała jeszcze sporo czasu, który nie była jeszcze pewna jak spędzi. Naturalnym dla niej był powrót do mieszkania i zdanie raportu ze spotkania swojemu właścicielowi. Nils, tak miał bowiem na imię, z całą pewnością szybko by ją poprawił gdyby usłyszał że tak się o nim wyraża co jednak nie zmieniało faktu. Była jego własnością bo to on ją wykupił. Było to proste i jak najbardziej właściwe postawienie sprawy. Przynajmniej dla kogoś, kto nie pamiętał nawet jak to jest być wolnym.
- Podrzuciłem ci je żeby ci czymś zająć głowę po ostatnim niepowodzeniu - poinformował ją, przy okazji wbijając małą szpilę w postaci przypomnienia jej o wpadce z Tyrusem. Gnojek zwiał jej dosłownie sprzed nosa i do tego miał tupet by wpaść w ręce Silasa, dupka jakich mało. Chciało się jej wyć…
- Dzięki… Serio… Normalnie z wdzięczności biję pokłony i padam do stóp, panie - dodała, nacisk kładąc na ostatnie słowo bo doskonale zdawała sobie sprawę, że go tym zrani. I się udało, co było nader wyraźnie widać gdy przez jego twarz przemknął grymas bólu. To z kolei sprawiło że Lestria poczuła się paskudnie. Nie chciała go ranić ale czasami po prostu jej nie wychodziło. Czasami po prostu coś chlapnęła i kończyło się tak jak teraz.
- Czasami zastanawiam się dlaczego ja się w ogóle na to wszystko godzę - odpowiedział ostro, wstając i podchodząc do automatu z napojami, jaki niedawno zamontował w salonie. Biorąc pod uwagę to, że nalał sobie pełną szklankę Mandalorian Black. Nautolanka skrzywiła się. Nie lubiła zapachu tego konkretnego trunku o czym doskonale wiedział. Nie lubiła też gdy go pił i to także było mu wiadome. Widocznie faktycznie udało się jej nieco przegiąć. Nie po raz pierwszy zresztą…


Dawno, dawno temu…W odległej galaktyce…

Noc była przyjemna i do tego gwarna. W klubie zebrał się całkiem pokaźnych rozmiarów tłumek, co tylko cieszyło Lestrię. Robota była znacznie trudniejsza gdy świeciło pustkami. Zbyt wiele miejsca dla oczu, za mało czynników odwracających uwagę. Pewnie, nawet w takich warunkach dawała radę ale po co utrudniać sobie życie?

Przemykała powoli, od jednej grupy do drugiej. W dłoni trzymała szklaneczkę Ithoriańskiej brandy którą od czasu do czasu przykładała do ust, jednak poziom trunku zdawał się w ogóle nie opadać. Pewnie, mogła się zalać w trupa ale wtedy nic by nie wyszło z jej planów i na dodatek Vis z pewnością by się na niej wyżył za to, że wróciła z niczym. Ostatnio nie szło jej najlepiej i nawet Mir’har zaczynał jej już dyszeć nad karkiem. Pomyślałby kto, że akurat on powinien być zawsze po jej stronie. Z drugiej jednak strony nigdy by nie zaszedł tak daleko gdyby przymykał oko na wybryki swojej siostry. A zaszedł, ku zazdrości Lestrii. I nieco ku jej zawodowi. Sądziła że uda się im obojgu wyrwać z łap Visa, że dalej będą szli ręka w rękę, że… Jednak Mir’har zasmakował we wpływach, władzy i korzyściach które szły w parze z jego pozycją. Na samą wzmiankę o odejściu, o spłaceniu Visa, o ruszeniu własną drogą… Cóż, ostatnimi czasy nic tylko się o to kłócili.

Ona jednak nie dawała za wygraną. Chciała tego, czego nigdy nie miała, a mianowicie wolności. Pragnęła jej całą sobą. Pragnęła rzucić w cholerę obecne życie i zacząć nowe. Jakiekolwiek, gdziekolwiek byle być panią samej siebie. Wiedziała, że może tego dokonać jeżeli naprawdę się postara. Problem w tym, że czasami, nawet gdy bardzo ale to bardzo się starała to i tak jej coś nie wychodziło. Z tego też powodu nie mogła ruszyć z miejsca.
Tym jednak razem miało być inaczej. Czuła to całą sobą przez co jej lekku drżały nerwowo. To z kolei oznaczało, że ciężko się jej było skupić, a to…
- Hej, uważaj - usłyszała męski głos, w którym jednak znacznie więcej było wesołości niż gniewu. Oczywiście, bujając w obłokach nie patrzyła gdzie szła i takie były tego skutki.
- Wybacz… - zaczęła, bo ostatnie czego potrzebowała to scena, która ściągnie na nią cudze spojrzenia. Zanim jednak skończyła, czy chociaż na dobre zaczęła się tłumaczyć, podniosła wzrok i… Głos jej uwiązł w gardle. O cholera, zdołała jęknąć w duchu. Facet, na którego wpadła był niczego sobie…



Właściwie to był o wiele, wiele więcej niż niczego sobie. Lestria pospiesznie przeniosła spojrzenie na szklankę ale nie, nie wypiła wszystkiego. Może jej ktoś coś dorzucił do drinka? Tak, to by tłumaczyło dlaczego nagle wszystko w jej ciele zaczęło pulsować. Włącznie z lekku.
- Hej, wszystko w porządku? - nieznajomy wydawał się szczerze zaniepokojony, sprawiając że się wkurzyła. Na siebie.
- Tak, tak - potwierdziła, zmuszając swoje ciało do posłuchu. Dłoń na biodrze, wyprostowane plecy, piersi do przodu, lekki uśmiech. Miała tą grę opanowaną, wiedziała o tym doskonale, tylko że tym razem coś jej zwyczajnie nie szło.
- Sorki za koszulę - kontynuowała przerwane przeprosiny.
- Nie ma sprawy, mała - machnął dłonią, zbywając temat, chociaż nadal sprawiał wrażenie nieco zaniepokojonego. Czuła ów niepokój mocniej niż powinna. Rozpraszał ją, a tego to jej już kompletnie nie potrzeba było.
- Co powiesz na wspólnego drinka w ramach rekompensaty? - zapytał, po czym zrobił coś, czego nie powinien. Uśmiechnął się. I było po niej...


I tak to się zaczęło. Z początku zwyczajnie się w nim zabujała, a później. Później uczucie zbladło ale zostało go na tyle by nadal byli ze sobą, chociaż już jako przyjaciele, a nie kochankowie. Miała u niego dług i to ogromny. I nie chodziło tylko o kredyty, chociaż tych też mało nie było. Dzięki niemu miała szansę spełnić swoje marzenie. Dał jej namiastkę wolności w postaci swobody decydowania o sobie. Tak, miał jej kontrakt, ale nigdy nie wykorzystał tego faktu. Wręcz przeciwnie, pomagał jej na każdym kroku wiedząc, że nie odpuści, dopóki go nie spłaci. Był… Był po prostu wspaniały, a ona jak to ona, zawsze znalazła sposób by mu wbić jakąś szpilę, nawet jeżeli tak naprawdę wcale tego nie chciała.

- Bo jesteś mięciutki, Nils. Mięciutka kluseczka - odpowiedziała wstając i podchodząc do niego by go objąć w pasie i przytulić się do jego pleców. - Taki misiak, wiesz? Z rodzaju tych co to mają kokardkę na szyi i jak się je ściśnie to mówią “przytul mnie” albo “kocham cię” - kontynuowała, wtulając się i chłonąc jego zapach. Pewnie, nie byli już parą ale coś nadal tam tkwiło. Głęboko, ukryte i trzymane w zamknięciu.
- Wiesz, że to najsłodsza rzecz jaką mi kiedykolwiek powiedziałaś? - odpowiedział miękko, odwracając się i ją przytulając, tym razem porządnie, tak jak się powinno. Rany, czasami go nie znosiła. Naprawdę. Tak dogłębnie i od serca. Tak, że się jej od tego robiło gorąco. Tak…
- Mam złe przeczucia co do tej misji - zmieniła temat, bo poprzedni szedł w niewłaściwym kierunku. - Coś tu nie gra Nils, tylko nie wiem co. Do tego Nerin też się wybiera. I Nyrhe…
- Ten Nyrhe? - zapytał, chociaż była pewna, że o innym mu nigdy nie mówiła. Zamiast odpowiedzieć skinęła tylko głową.
- Cóż, przynajmniej na pewno się nudzić nie będziecie - podsumował, po czym rzucił kolejnym pytaniem. - Nerin wpadnie do nas zanim wyruszycie?
- Nie, chyba nie - odpowiedziała, chociaż tak naprawdę nie miała pojęcia. Nie została by ją o to zapytać. Właściwie to po prostu wybyła z miejsca spotkania, nie patrząc na nic ani na nikogo. Westchnęła ciężko opierając czoło o pierś zabrańczyka.
- Jestem okropną przyjaciółką - jęknęła.
- Idzie się do tego przyzwyczaić - pocieszył ją na swój specyficzny sposób, przesuwając dłońmi po drżących lekku. Jego emocje były silne i wyraźne i spływały falami. Mogłaby tak stać i pozwolić się im obmywać nawet cały dzień. Kilka dni nawet gdyby nie to, że nie miała czasu.
- Podrzucisz mnie na miejsce? - zapytała, odchylając głowę by móc mu spojrzeć w twarz.
- Pewnie mała, co sobie tylko zażyczysz - zgodził się bez wahania po czym pochylił i musnął ustami jej czoło, a ona po raz kolejny przeklęła umowę, którą z nim zawarła.


Na platformę przybyli jako pierwsi, co akurat jak najbardziej Lestrii pasowało. Mieli jeszcze kilka chwil, które wykorzystali na krótki spacer w celu sprawdzenia otoczenia. Droid, którego nautalanka miała okazję już spotkać, nie przeszkadzał im w tym, ograniczając się do krótkiego powitania.
- Nie wygląda to najgorzej - stwierdził Nils, kładąc uspokajająco dłoń na jej ramieniu. Pomogło, chociaż tylko trochę.
- Zawsze możesz sobie odpuścić, Lest - przypomniał i chyba nawet faktycznie chciał żeby tak zrobiła.
- Wiesz, że nie mogę - prychnęła, rzucając ponure spojrzenie na transportowiec. - Już niewiele zostało - przypomniała mu cicho, zaciskając dłonie w pięści.
- Tak, wiem - zgodził się, również zniżając głos. - Dasz sobie radę. Tylko uważaj, dobrze? - Chciał się upewnić, chociaż nie wiedziała po co, bo przecież zawsze uważała. Skinęła więc tylko głową. Żadne więcej słowo nie padło bo i nie było takiej potrzeby.
Czekali.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline