Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2020, 14:29   #8
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Nyrhe wyszedł z budynku jakiś taki struty. Nie spodziewał się, że tylu emocji doświadczy na zwykłym spotkaniu ze zleceniodawcą. Chociaż po prawdzie, prócz groźby Iktotchiego, na samym spotkaniu nie wydarzyło się nic ciekawego. Największe "atrakcje" miały miejsce przed i tuż po spotkaniu. Ale czy mógł przypuszczać, że z całej ludności Coruscant wpadnie akurat na Neri? Przecież świadomie unikał dzielnic, w których kręciła się przed laty. Unikał nawet tych, w których on się wówczas poruszał. Musiał poszukać nowej mety, nowych klubów, nowych kontaktów. Nie unikał bowiem tylko jej, unikał jakichkolwiek znajomych twarzy. Nie chciał ryzykować, że ktoś się przypadkiem lub umyślnie wygada z tego, że spotkał Vicalla. Ale zdało się to na nic. Mężczyzna odwrócił się w nadziei, że zdoła zobaczyć wychodzącą z budynku Twi'lekankę, ale albo użyła innego wyjścia, albo wolała nie ryzykować kolejnego spotkania z nim.

Jedno z pierwszych zadań, a on już trafił na jedyną osobę, która go szczerze nienawidzi. No... Może to nie do końca prawda. Nie cierpi go cała masa istot, ale chyba żadna nie ma do niego takiego żalu jak Neri. Zresztą całkowicie słusznego i uzasadnionego, nawet przed samym sobą to przyznawał. A może głównie przed samym sobą. Gniew i ból, jakie dostrzegł w jej oczach były czymś... przed czym uciekał przez te dwa lata, dotarło do niego. To ze strachu przed zawodem na jej pięknej twarzy, zawrócił wtedy sprzed hotelu i zwiał do kosmoportu, i to dlatego wyskoczył z tym pomysłem, że odda jej całą zapłatę.

Karabast! Robota za frajer, tego jeszcze nie było. Co mu stuknęło do tego pustego łba? Oczywiście odpowiedź jest już zawarta w pytaniu. Pusty łeb to i nic w nim nie ma. Palnął co mu ślina na język przyniosła.

Pogrzebał gorączkowo w kieszeniach i znalazł w nich kilka zaledwie kredytów. Wszystko, co mu zostało po ostatnim wieczorze. W ciągu następnych kilku dni przyjdzie mocno zacisnąć pasa. Dobrze, że Ejbi nie musi jeść. No nic, poleci, znajdzie ten durny statek z echuta ładunkiem, wróci i szybko podłapie kolejną fuchę. Przy odrobinie szczęścia dostanie kasę zanim umrze z głodu.


W hotelowym pokoju zrobił dokładny przegląd broni i sprzętu, wyłączywszy Ejbiego, który gdzieś tam dzielnie prowadził wywiad przeciwko Rogaczowi. Zaczął od rozłożenia blasterów na części. Sprawdził mechanizm spustu, XCitera, wzmacniacz i cewki galwenowe, a po złożeniu z powrotem ustawienia celownika. I tak z każdą bronią. Potem upewnij się, że baterie do nich są naładowane. Naostrzył wibronóż i sprawdził też jego baterię. Następnie wykonał test każdego urządzenia jakie posiadał. Gdy skończył położył się i zdrzemnął.

Gdy nadeszła pora spakował się i wyszedł. Kartę do drzwi zostawił w pokoju. Przeszedł przez główny hol uśmiechając się do recepcjonistki, która nie zdawała sobie sprawy, że więcej go nie zobaczy. Cóż, nie planował jej oszukać, ale nie mógł sobie pozwolić na wydawanie ostatnich kredytów na pokój, który, bądźmy szczerzy, tym razem zostawiał w nienagannym stanie. Jak trochę zarobi to odda dług. Najprawdopodobniej...

Udał się prosto do kosmoportu. Znalezienie odpowiedniej platformy trochę mu zajęło. Z Ejbim byłoby łatwiej. Ale wreszcie dotarł na miejsce. Okazało się, że ktoś już tam był. Nautolanka, ta znajoma Neri i jakiś Zabrak, którego nie było na spotkaniu. Czyżby kolejny chętny do dzielenia skąpej nagrody? Gdyby nie fakt, że Nyrhe i tak nie powącha złamanego kredyta, nieźle by się teraz wkurzył. Ale w takich okolicznościach kiwnął tylko przyjaźnie dziewczynie głową i podszedł bliżej statku.

- Cześć, blaszak - stuknął lekko droida w głowę.

Nie chcąc zostawać w nieprzyjaznym mu towarzystwie, Vicall pospiesznie wdrapał się po trapie do środka statku i skierował się do kabiny pilota. Ciekawe czy jest w tej grupie, prócz niego samego, ktoś kto się zna na pilotażu? Zresztą wszystko jedno, kto pierwszy siądzie za sterami, ten prowadzi...
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline