Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2007, 20:57   #29
Extremal
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Cyganka prawdę Ci powie, jedyne 100 pln.

Po obfitej wieczerzy, na której mieli frytki, cielęcinę z baby jagi oraz zupę żółwiową, postanowili że do zrobią sobie sjestę, leżąc do góry brzuchami na pagórku podziwiając piękny nieboskłon, na którym raźno poruszały się śliczne białe cumulusy. Jako iż samo leżenie nie daje frajdy, postanowili ruszyć wyobraźnią i opisywali jakie chmury im coś przedstawiają.

-O zobacz!!-Tu wskazał Filonek na jedną z chmur, zarzucając zalotnie płetwę na płetwę- Tamta to wygląda jak zalotny tyłeczek żółwicy!-Oznajmił entuzjastycznie.
-TO??!!-Ryknął Bartłomiej-Przecież widać że to jest gibon ziela, a nie jakaś żółwia dupa!!-Zagrzmiał podirytowany wizją Filonka-A tak w ogóle to to obrzydliwe, żółwie są tak paskudne jak Sk[akanka]!!- Wyraził swe poglądy drapiąc się za uchem, które nie koniecznie były by miłe dla uszu samego zainteresowanego.
-Żółwie paskudne? No dobra lepiej być paskudnym niż być ćpunem łysy g[łupcze]!!-Wiedząc że nie jest gorszy Filonek wyraził swoją własną opinię o wizerunku życiowym Bartłomieja.
-A ja widzę tutaj wódeczkę!! Najprawdzisiuteńkiego Smirnoffa, o!-Rozmarzył się Klex, choć tak naprawdę jej nie widział, chciał tylko uspokoić i tak napięta już atmosferę wewnątrz drużyny, a tak naprawdę to profesor Klex widział swoją akademię, imienia profesora Ambrożego Klexa, widział również jak przed tą akademią w progu głównych drzwi stoi jego ukochany Wielki Elektronik odziany w samą czerwoną, bardzo seksowną damską bieliznę oraz rajstopy z podwiązkami, no i rzecz jasna obowiązkowo z aluminiową czapeczką, machając do niego zalotnie.
-O tak Wódeczki bym się napił...-Dodał niepewnie Kotecek, widać że coś ciążyło mu na sercu, a może to było te udo z Urbana? Zresztą kto wie czy żołądek dachowca jest w stanie przetrawić tak surowe mięso
-Te Kotecek... tak w ogóle jak masz na imię?-Zaciekawił się uspokojony już po chomiczym incydencie Filonek
-No Kotecek...-Odpowiedział Cicho
-No to Ci starzy krzywdę zrobili- zażartował brutalnie Bartłomiej szczerząc swe krzywe zębiska.
Kotecek chwilę walczył z rozdzierającymi go emocjami, i w końcu nie wytrzymał, skulił nóżki pod brodę, przytrzymał je łapkami, i skulił się na bok łkając jak bóbr.. Wszystkim to ewidentnie zepsuło zabawę, już nawet przestali patrzeć w niebo i wyimaginować różnorakie stwory i cuda.

Krępującą chwilę ciszy przerwał dźwięk jakoby dzwonka i tamburynu, wnet podnieśli się wszyscy na równe 4 litery. Nie będąc pewnym cóż to może być, przygotowali już się na ostrzał ciężkiej kanonady, to jest kałacha, kija Radka Majdana w barwach ŁKS'u, i kilka granatów przeciwpiechotnych, dobre na każdą okazję.
Nastała chwila grozy, gdyż o to dźwięki instrumentów nasilały sie, a i do tego doszedł śpiew jednej osoby, z daleka było trudno ocenić czy kobiety czy mężczyzny, i tak o to zza cienistych drzew wyłoniła się... no cóż wóz cygański.



"-Na téj łączce zielonéj
Stoi jawor zielony,
A na tym jaworze, na zielonym.
Trzéj ptaszkowie śpiewają.

Nie byli to ptaszkowie,
Tylko kawalerowie;
Oj wadzili się o jednę Marysię.
Któremu się dostanie.

Jeden mówi: tyś moja;
Drugi mówi: jak Bóg da;
A trzeci mówi: serduszko moje,
Czemużeś mi tak smutna?

Jakże nie mam smutną być,
Za starego każą iść;
A serce moje rozbujało się,
Nie mogę go utulić.
"!!

Przyjac, ludu

Oniemiała bohaterów swym wdziękiem oraz zdolnościami wokalnymi tak bardzo, że nawet Filonek z Bartłomiejem zaczęli przytupywać polkę-dolkę. A Kotecek z Klexem klaskali w rytm uderzeń tamburynu i gwizdali nawzajem.
Nim jednak śpiew się skończył tajemnicza nieznajoma rzekła przywitająco się:
-Aj jo widzę jeno tutejsi młodzieńcy wiedzą co dobre dlań! Nie to co ta hołota w miastach- Tu splunęła ponuro na ziemię -Ino tylko się tam zjadę rzucają we mnie i w Stefka kamieniami- w tym momencie kobiecina pogłaskała biednego osiołka po grzywie.
-Ale masz jeszcze konie przecież, w nie nie rzucają?-Zafrasował się intelektualnie Filonek.
-Ee!-Kobiecina machnęła ręką-To tylko Kunie, a to jest Stefek. To mój mąż jest, ino tylko napił się mojego wywaru, bo myślał że to na przyrost włosów jest... ino i był to wywar, ale na przemianę w osła!!-wyjawiła skrycie
-Co tutaj robisz?-Ciekawskim spojrzeniem na tyły wozu zlustrował Bartłomiej
-AA ja jestem wędrowną cyganką, Pandomiłą!!-Oznajmiła czarująco-Potrafią wróżyć z fusów i penisów!!-Przedstawiła swój repertuar.
-Nie dość ze stara to do tego zboczona!!-Oburzył się Kotecek, jako mały kociak wpajano mu że wędrowne cyganki umieją patrzeć przez futra, a więc i zakrył łapkami swe genitalia.
-A możesz nam.. z dłoni powróżyć?-Zainicjował pomysł
-Pff wszędzie to samo, ignoranci!!-Wrzasnęła i groźnie pomachała ręką trzymającą lejce od koni i Stefka.
-Ty ty stara nie podskakuj, nie jesteś u siebie.-Groźnie pomachał palcem Bartłomiej, opierając się o swój kij.
-No dobra mogę wam powróżyć z kryształowej kuli, ale macie tylko dwa pytania do zagadnienia mnie, i tylko dlatego że spodobał mi się ten pulchny kiciuś-Tu Pandomiła mruknęła w stronę Kotecka.

Na twarzach całej czwórki zawitała, niebywała konsternacja, czego chcą się dowiedzieć od starej klempy, Bartłomiej wpadł po cichu na pomysł na pytanie podszedł do cyganki i wyjawił co nie dawało mu żyć przez najbliższe chwile.
-Powiedz mi jak Kotecek ma naprawdę na imię!!-Oznajmił Chomik ku przerażeniu kocura.
-Nie!!! Nyeeee!!! Proszę nie!-Wrzeszczał Kotecek, a infradźwięki z tego krzyku przepłaszały przelatującą nad nimi rodzinę bocianów.
-WUNCHPUNCH-zaczarowała swymi dłońmi kryształową kulę Pandomiła, a ona sama wyglądało jakoby wpadła w trans...
Wszystkim ukazał się piękny arabski domek, wręcz pałac na złocistych piaskach, wnet kryształowa kula pokazywała wnętrze jego domu... i ku zdumieniu znajdował się tam nie kto inny jak właśnie Kotecek!! Odziany w arabski turban, był otoczony przez kocice... które malowały go i przebierały w najmodniejsze sukienki z bagdadu... jak się okazało Kotecek był arabskim synem znanego kociego maharadży, który posiadał co najmniej 20 żon, i 58 córek, i jednego syna.. właśnie Kotecka... Jego ojciec nie był w stanie zaakceptować że jego jedyny syn nie przedłuży nazwiska rodowego i wyrzekł się go, a sam Kotecek wyruszył w siną dal, i tak spotkał Filonka i Bartłomieja.
-Więc nie urodziłeś się gejem, tylko siostry Cię zdeprawowały-podsumował widoki z kryształowej kuli Filonek
-No ok a jak ma na imię...?-Dopytywał się Bartłomiej
-... YY Ahmed Abdul Hasib Na'il Omar Solembub!!-Wyrecytowała niczym opętana Pandomiła.
Klex, Bartłomiej i Filonek spojrzeli się na siebie, chwilę później wybuchli panicznie chorym śmiechem.
-O stary.. faktycznie krzywdę Ci zrobili! Solembub!! HAHA!-Dalej drażnił Kotecka Bartłomiej. a ten wyraźnie posmutniał... nie odzywając się ani słowa patrzył z założonymi rękoma na towarzyszy niedoli, pod nosem klął jak szewc.

-Ok.. a teraz powiedz jak mamy dostać się do Ciechocinka-oznajmił drugie pytanie Filonek
-No dobra...WUNCHPUNCH-Warknęła Cyganka...a w kryształowej kuli był widoczny Jezus pośród Leona i Wiecha... gdzieś w dyskotece balowali na scenie pośród roznegliżowanych dam skąpo ubranych...
-Musicie znaleźć swojego towarzysza... a droga do Ciechocinka sama was znajdzie... musicie się śpieszyć czas nagli.. weźcie moje dwa dzielne rumaki ona was zawiozą do miejsca przeznaczenia!!- Oznajmiła Pandomiła-Tylko pamiętajcie ja chce te konie z powrotem!! Stefek ma już swoje lata i nie będzie sam karety ciągnął, rozbiję obóz tutaj na pagórku i lepiej żebyście wrócili!! Bo jak nie to rzucą klątwę na was!!-Zakończyła akcentem groźby Pandomiła.

Filonek, wnet wskoczył na pierwszego białego wierzchowca.
-Klex z Bartłomiejem jedziecie drugim koniem, Solembub wskakuj raźniej nam będzie!- I tak oto po pożegnaniu się z cyganką Pandomiłą odjechali w stronę zachodzącego słońca... w poszukiwaniu Jezusa Chrystusa.
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"

Ostatnio edytowane przez Extremal : 01-09-2007 o 19:19.
Extremal jest offline