Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2020, 15:43   #9
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację

Nautolanka i Zabrak jako pierwsi wsiedli do turbowindy. Wysiedli na wcześniej wskazanym przez droida protokolarnego poziomie i podążyli korytarzem, od którego odchodziły inne. Każdy kolejny oznaczony był innymi symbolami ułatwiającymi dotarcie do właściwej platformy lądowniczej. Zatrzymali się tylko na chwilę szukając tego właściwego i już chwilę później szli dalej nie odnajdując wśród pierwszych odnóg tej jednej, właściwej. Szybko jednak udało się to zrobić, gdyż była ona siódmą z kolei. Skręcili w nią. Nils od niechcenia położył dłoń na panelu dotykowym otwierającym śluzę. Weszli do rękawa prowadzącego do celu - okrągłego dysku lądowiska wychodzącego na Dzielnicę Przemysłową. Na pierwszy rzut oka widać było różnicę między światem wyższych sfer a fabryk, choć w tym miejscu nie kłuła w oczy. Zupełnie inaczej miałaby się sprawa, gdyby zestawić ze sobą centra dzielnic. Zabrak kolejnym panelem dotykowym otworzył ostatnią śluzę.


Na środku lądowiska stał holownik przypominający wielkiego, stalowego żuka z niebieskimi pasami. Statek miał już swoje lata oraz nieco toporną strukturę, ale wyglądał solidnie. Jak czołg przestarzałej generacji - prosty i dzięki temu mniej zawodny.

Stał przy nim droid protokolarny czekając na pierwszych łowców nagród. Powitał ich krótko i zamilkł. Lestria i Nils odeszli na bok na ostatnią rozmowę przed odlotem. Nim ją zakończyli, na platformę wkroczył Nyrhe. Był sam. Kiwnął im przyjaźnie głową, przywitał się z droidem i wszedł po trapie do środka.

Wnętrze było przynajmniej dwupoziomowe. Poziom pierwszy, na którym właśnie się znajdował, składał się z kokpitu połączonego z pomieszczeniem kuchenno-socjalnym. Prowadził do nich wąski i niski, co najwyżej metrowy korytarz od dwóch stron zabezpieczony śluzami. W części socjalnej wyróżniającej się istnieniem stołu i siedzisk, przy ścianie znajdowały się schody prowadzące na drugi poziom. Nikt jeszcze nie wchodził, więc jego miejsce za sterami aktualnie nie było zagrożone. Zaryzykował zatem szybkie spojrzenie. Poziom sypialny był prawie całkiem pusty. Dwanaście zamykanych szyfrem szafek i tyle samo złożonych obecnie, dwupoziomowych prycz.

Szybko zszedł na dół i spojrzał w jeszcze jedno miejsce - za automatycznie rozsuwające się pojedyncze drzwi oznaczone uniwersalnym znakiem łazienki. Ta była niewielka. Korytarzyk jeszcze krótszy niż wejściowy rozgałęział się na dwa sąsiadujące pomieszczenia. Jedno było toaletą z trzema kabinami i umywalkami. Drugie mieściło część łaziebną z dwoma kabinami prysznicowymi z mlecznego szkła.

Wycofał się i przystanął na chwilę. Dopiero w tej chwili dostrzegł właz pod schodami. Otworzył go, zaś poniżej rozbłysły światła rozpraszające mrok zalegający na dodatkowym poziomie. Prowadziła do niego krótka drabina. Poziom techniczny. Na podłodze znajdowały się gigantyczne elektromagnesy. Najprawdopodobniej w taki właśnie sposób odbywało się holowanie statków.

Oczami wyobraźni zobaczył wielkiego żuka przygotowującego się do lądowania na innym statku, a następnie włączenie elektromagnesów, gdy odległość będzie niewielka. Krótkie szarpnięcie obu pojazdów, usztywnienie nieruchomego poprzez zakleszczenie w wysuniętych nóżkach służących obecnie za podporę podczas spoczynku na ziemi. Zamknął właz. Chwilę przed tym na poziomie technicznym zgasło światło.

Ruszył w kierunku kokpitu i zasiadł za sterami oczekując na przybycie pozostałych. Oraz jego droida. Obok niego znajdowało się jeszcze jedno miejsce dla pilota. Ktoś zatem zasiądzie koło niego, ale tym będzie mógł się przejmować później.

Przyjrzał się uważnie wszystkim kontrolkom. Rozpoznawał zdecydowaną większość, które z powodzeniem umożliwiały latanie. Domyślił się zatem, że te nieznane musiały odpowiadać za funkcje związane z holowaniem. Będzie jeszcze czas, żeby się ich nauczyć. Czekały ich całe dni w nadprzestrzeni. Z nudów otworzył holograficzną mapę Galaktyki, by zorientować się przynajmniej w początkowych częściach trasy.


Tymczasem na platformie zjawiła się Neri. Nigdzie nie widziała Nyrhego za to nieco na uboczu stała Lestria ze swoim Zabrakiem. Spojrzenie Nilsa natychmiast spoczęło na Twi'lekance, którą pozdrowił uniesieniem ręki i już po chwili podeszli do nowo przybyłej.
Nim jednak zdążyli się odezwać, jak burza na lądowisko wleciał ten sam droid, którego widzieli na ramieniu Nyrhego. Zapiszczał krótko przed droidem protokolarnym.

- Czeka na statku, drogi kolego - odparł, zaś AB wydał kilka dźwięków i wleciał do środka. To nie byli wszyscy wciąż nie było wśród nich Iktotchi. Nie kazał na siebie długo czekać.


- A myślałem, że będę pierwszy - uśmiechnął się i mrugnął do żeńskiej części zespołu.

- Diilgoon Zeer. Może o mnie słyszałyście - przedstawił się najpierw Neri, a potem Lestrii. Nie słyszały. Na Zabraka tylko spojrzał.

- Kolejny chętny?

- Nie - odparł krótko Nils patrząc na niego podejrzliwie.

- Bardzo dobrze. Cała zabawa tylko dla nas, prawda? - roześmiał się, zaś Zabrak zrobił to, co zrobiłby każdy wredny pies - obsikał swoje terytorium patrząc innemu psu prosto w pysk. Innymi słowy objął Nautolankę w pasie, położył dłoń na twarzy, przyciągnął do siebie i pocałował na pożegnanie. Przeciągnął ten moment na tyle, na ile mógł sobie na to pozwolić, a następnie jeszcze raz spojrzał spode łba na Iktotchi.

- Bądź ostrożna - skierował się ponownie do Lestrii.

- Będę miał na nią oko. Obiecuję - zapewnił Diilgoon.

- Nie wątpię - odparł chłodno Nils wypuszczając dziewczynę z rąk, jednakże Iktotchi zdawał się tego nie słuchać. Wszedł na trap, zaś wkrótce za nim podążyła Lestria i Neri.


Gdy AB wpadł do wnętrza statku kosmicznego natychmiast skierował się do Nyrhego. Zaczął szybko popiskiwać, grzechotać, gwizdać i świszczeć relacjonując to, co udało mu się zobaczyć i usłyszeć.

A było tego niewiele. Wyleciał za Iktotchi na zewnątrz najszybciej jak mógł. Tuż przed wejściem łowca nagród rozmawiał za pośrednictwem holoprojekcji z jakimś niskim, łysym facetem. Być może szefem, lecz droid nie był pewny. Zdawał relacje ze zlecenia, jakiego się podjął mówiąc, że czeka go łatwy zysk. Posiedzi z dwiema gorącymi panienkami przez kilka dni i jeszcze mu za to zapłacą. Twierdził, że jeśli nic się po drodze nie zesra, to właśnie wyrusza na wakacje. Może nawet wakacje życia. Obiecał też, że załatwi wszystkie problemy przed odlotem. Właściwie to zaraz będzie w drodze, gdyż czeka na taksówkę.
Rzeczywiście pojazd zjawił się za chwilę. AB próbował nadążyć, ale nie miał szans w wyścigu z jakimkolwiek cywilnym nie wspominając już o taksówce, która mogła poruszać się poza trasami. Zgubił ich niemal natychmiast po tym jak wyruszyli. Poleciał zatem do hotelu, gdzie czekał na Nyrhego, ale jeszcze go nie było. Wrócił zatem w okolice windy, którą jechali do Pathana. Tam jednak też go nie było. W końcu udało mu się dostać do apartamentów zleceniodawcy, gdzie droid protokolarny zaproponował, by poczekał u nich i czekał. Długo. W końcu wyszli na lądowisko, ale nikt nie przychodził, więc poleciał na dół. Jeszcze raz skierował się do hotelu, zaś tam dostał informacje, że Nyrhego już nie ma - wyszedł jakiś czas temu. Musieli się przynajmniej dwukrotnie minąć. Popędził zatem z powrotem ile sił w repulsorze obawiając się, że się nie odnajdą. W drodze powrotnej zobaczył, że Iktotchi wraca. Wcisnął się do wcześniejszej turbowindy i tak oto znalazł się w tym miejscu.

Vicall usłyszał kroki stóp stukających o trap. Obejrzał się i dostrzegł rogatego łowcę nagród. Bez jakiegokolwiek powitania usiadł w drugim fotelu pilota. Nim wyjście zamknęło się Neri i Lestria zobaczyły jeszcze jak droid protokolarny podszedł do stojącego z założonymi rękami Nilsa.

- Proszę się nie obawiać. Ten statek z pewnością nie rozpadnie się w locie.

Zabrak szybko odwrócił głowę w jego kierunku. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, zaś oczy rozwarły się szerzej. Spojrzał ponownie na droida. Trap schował się ze zgrzytem nienaoliwionych mechanizmów, zaś śluza zewnętrzna zamknęła się z sykiem tuż po wewnętrznej. Obie syczały jeszcze przez dłuższą chwilę. Silniki zakrztusiły się kilkukrotnie i zawyły przeraźliwie. Statek zatrząsł się jak podczas ataku padaczki. Odnóża z piskiem tarły o podłoże krzesząc fontanny iskier.

Powoli wzniósł się w powietrze. Drgania zmalały, silniki ścichły nieco.

- Gruchot pierwsza klasa. Moje drogie panie, siadajcie. Za chwilę będziemy przebijać się przez tą śmierdzącą atmosferę - powiedział Zeer przełączając kontrolki nad swoją głową.


Kiedy wyszli z atmosfery w przestrzeń kosmiczną monotonny, równy i głośny szum silników zniknął. Holownik leciał stabilnie jak po sznurku. Niewykluczone, iż był to jego pierwszy rozruch od długiego czasu i pojazd najzwyczajniej się zastał. Może potrzebował popracować chwilę, by wrócić do swojego normalnego trybu.

- Panie, zapraszam na naradę! - zawołał Iktotchi, po czym wyświetlił trójwymiarową, holograficzną mapę Galaktyki, z której jakiś czas temu korzystał Nyrhe. Odnalazł Coruscant znajdujące się w Jądrze, nieco na północ od Głębokiego Jądra. Następnie zbliżył wybrany fragment Galaktyki. Ukazały się dwie trasy nadprzestrzenne. Wskazał palcem tą wiodącą niemalże prosto na trasę prowadzącą do celu.

- Tu mamy pierwszą opcję. Przez Tanjay, Weerden i Galvoni, ale musimy wyjść z nadprzestrzeni prawie nigdzie i ponownie obliczyć trasę. Raz do Pantolominu - przesunął palcem mapę nieco na północ umownej galaktycznej róży wiatrów.

- A potem jeszcze raz od Pantolominu na Ansion albo... - wrócił do Coruscant i podążył drugą z opcji.

- ... do Velusii przez Thokos, potem na Pantolomin i Ansion. Ja wolę drugą. Jest dłuższa, bezpieczniejsza i będziemy mieli więcej czasu na poznanie się - odwrócił się do Twi'lekanki i Nautolanki z uśmiechem oraz błyszczącymi oczami.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline