Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2020, 18:09   #10
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Neri w napięciu przyglądała się Nyrhemu. Nie zwróciła uwagi na Iktotchiego, który wyraźnie próbował zwrócić na siebie uwagę tej ładniejszej części załogi. Póki jednak w pobliżu był Nyrhe, Twi’lekanka nie mogła przestać mierzyć go spojrzeniem. Jakże gniewnym i nienawistnym, trzeba wręcz dodać. Na mapę zerkała z przymusu, choć zdawało jej się, że nie musi na nią patrzeć. I tak po samych propozycjach wiedziała już, co by wolała wybrać. Mimo iż zlecenie zdawało się być na czas, to nie warto by było ryzykować.

- Nyrhe.Vicall. - zwróciła się do mężczyzny, kiedy ten przyznał, że woli dłuższą trasę. Kiedy na niego patrzyła, zdawało się że między nimi iskrzy. Gniewnymi piorunami.
- Nie spodziewałam się, że krótsza trasa może być dla ciebie zbyt trudna. Będziemy więc się wlec, abyś czuł się bezpieczniej. Nie ma sensu przecież zmuszać pilota do ryzyka, które go przerasta. - jej ton głosu, mimo mrukliwości i słodyczy, był owiany pogardą w stosunku do rozmówcy. Ciężko było nie wyczuć, że darzy go niechęcią i właśnie wdeptuje jego ego w glebę, wjeżdżając jak ścigaczem na jego ambicje.

Lestria zaś oparła się bokiem o ścianę, wsunęła ręce do kieszeni i z lekkim uśmieszkiem na ustach pochwyciła paczkę mentalnych żelków. Zapowiadało się niezłe widowisko.

- Zaraz, zaraz, zaraz - Nyrhe podniósł do góry palec, którym po chwili wskazał na Neri. - Nie pozwalaj sobie, dziewczynko. Jestem Nyrhe Vicall, łowca, który uratował życie samemu Gniro Nelomie. Żadna trasa nie jest zbyt trudna dla mnie, jasne? Jeśli proponuję łatwiejszą to tylko po to żeby takie siusiumajtki jak ty, nie przeleżały całej podróży ze strachu pod łóżkiem.

- Jedyną dziewczynką na tym statku póki co jest nasz drugi pilot, który boi się wyznaczać nowe trasy
- Twi’lekanka wzruszyła ramionami - Dostałeś pod nos długą i bezpieczną, nawet się nie zająknąłeś, że może jednak krótka będzie lepsza. Sądziłam, że wynajęto do tej roboty najlepszych, a nie najbardziej tchórzliwych Łowców. - Neri skrzyżowała ręce pod piersiami. Zmrużyła gniewnie oczy - Najłatwiej jest winą za własne bycie nieudolnym obarczyć innych. Trochę mi nawet ciebie żal, gdy tak słucham co pieprzysz.

- Skoro ja jestem nieudolny to kim to czyni ciebie?
- Vicall odgryzł się. - Poza tym drugim pilotem jest Rogaty, ja prowadzę to cacu... ten złom.

Neri parsknęła krótkim śmiechem
- On przedstawił te trasy, więc raczej jest tutaj ważniejszy. Możesz mu co najwyżej drążek wypolerować. - Twi’lekanka przewróciła oczami - Nie będę się zniżać do twojego poziomu, bo musiałabym pełzać po pokładzie, więc po prostu zgodzę się na tę dłuższą trasę. Żebyś nie musiał już się odgryzać i udawać, że potrafiłbyś ogarnąć dla nas szybszą jazdę.

- Schutta!
- warknął Nyrhe. - Klop horne poo pah. Noobie oonatee flaya, rookie poodoo? Chcesz zobaczyć jak latam? Proszę bardzo, lecimy krótszą trasą.

Nerin’hashee drgnęła brew, kiedy usłyszała obco brzmiący język. Gdyby jej spojrzenie potrafiło zabijać, Nyrhe już dawno leżałby podziurawiony i krwawiący. Wiedziała, że ma napompowane ego i w końcu pęknie. Jeszcze zadecydował bez względu na zdanie innych, aby tylko udowodnić swoją wspaniałość.
- Jak sobie zarobisz na własny statek to będziesz decydował - zgasiła go oschle - Póki co nie pozwolę, aby jakiś niedoświadczony pilot prowadził mnie i moją przyjaciółkę w paszczę śmierci. Lecimy dłuższą. I to nie tylko mój wybór, więc się dostosuj - Neri poczuła, jak ze złości zaciska jej się szczęka. Ostatni raz zmierzyła go spojrzeniem pełnym pogardy i nie czekając na to, co odpowie, szybkim krokiem wyszła z pomieszczenia. “Gnij, skurwielu”, pomyślała na odchodne.

Lest westchnęła, schowała mentalne żelki z powrotem do mentalnej kieszeni po czym obrzuciła mężczyzn obojętnym spojrzeniem.
- A miałam nadzieję na krótszą trasę. Świetnie sobie poradziłeś - sarknęła, ostatnie słowa kierując w stronę wroga publicznego numer jeden po czym obróciła się i pomaszerowała za Neri.

- I tak oto rozsądek zatriumfował nad niekompetencją - dodał od siebie Iktotchi obracając się ponownie w kierunku pulpitu.

- Ani słowa - Nyrhe ostrzegł Ejbiego, po czym westchnął sfrustrowany, gdy został sam z droidem.

Tymczasem Nerin’hashee skierowała swoje gniewne kroki w stronę pomieszczenia sypialnianego. Gdy tam dotarła, od razu zaczęła tłuc otwartą dłonią o metalowe elementy piętrowych prycz. Te oczywiście były twarde i stabilne, więc żadne pacnięcia humanoida nie robiły na nich większego wrażenia. Nawet solidne kopniaki ciężkim trepem nie wstrząsnęły ich fasadą. Nie miała nawet ochoty na zwiedzanie zapyziałego statku, nie obejrzała nic z jego wnętrza. W tej chwili miała to naprawdę w głębokim poważaniu. Nyrhe działał na nią źle, wprost proporcjonalnie do siły, z jaką go kochała. Nie mogła znieść jego widoku, tonu głosu, zarozumiałości, spojrzenia, gestów… Krytykowała go za wszystko, nawet za to, że w ogóle się narodził. Jej przepełnione goryczą serce wyło z żalu i nienawiści. Była to jednak tylko maska, za którą kryło się prawdziwe uczucie, do którego nigdy nie chciała się przyznać przed innymi. Neri jednak z trudem grała “tą złą” i podejrzewała, że Nyrhe już dawno ją rozczytał. Po prostu wiedział, znał ją.

Dziewczyna padła na pryczę wznosząc tym samym tumany kurzu, które wystrzeliły ze starego materaca. Leżała na plecach nie wiedząc, czy bardziej ma ochotę coś rozwalić, kogoś pobić czy może zwyczajnie w świecie się rozpłakać. Starała się jednak myśleć o nadchodzącym zadaniu, o ewentualnych niepowodzeniach, trudnościach i o tym, czy ten Rogaty kolega nie jest przypadkiem człowiekiem Joonha Pathana, który ma ich pilnować i sprawić, aby nie wrócili. Darmowa robota, facet był bogaty… A tacy ludzie byli cwani. Gdyby nie byli, prawdopodobnie wcale by się nie dorobili.

Co jej pozostało, kiedy musieli odbyć długą podróż? Leżenie? Może znajdzie tutaj chociaż jakieś holoszachy? W ogólny dostęp do holonetu wątpiła, ale kto wie... Jeśli uda jej się podpiąć, o ile istnieje taka możliwość, to ta podróż może szybciej minie. Mogła jeszcze zadręczać się myślami na temat Vicalla. Zresztą, podejrzewała, że i tak będzie to robiła. Bez względu na chęci czy też ich brak.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline