Wątek: DEA
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2020, 13:02   #10
Arthur Fleck
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Hoover bez większego entuzjazmu wysłuchał raportu Christa i Terrego. Nie wiedział czy to wina pogody, czy też wczorajszej wizyty w mieszkaniu Alysssi Salvado. Naiwnie liczył, że tym razem mu się poszczęści, że jeśli gliniarze coś przeoczyli on to znajdzie. Chociażby zużyty kondon w śmieciach albo tabletki antykoncepcyjne w apteczce, które podważą twierdzenie, że samobójczyni cierpiała na chroniczną samotność i z tego powodu popadała w coraz większą rozpacz. Im więcej myślał o tej sprawie, tym więcej nieprawdopodobnych scenariuszy rodziło mu się w głowie. Zamierzał wykorzystać wszystkie narzędzia jakie posiada, by rozwiązać tą sprawę, więc po rozmowie z agentami, od razu udał się do gabinetu szefa prosząc o nakaz zatrzymania sprzętu komputerowego oraz nośników pamięci należących do Alyssi Salvado, oraz możliwość przejrzenia jej maili służbowych i prywatnych. Kończąc rozmowę poprosił Blechera, o kontakt do agentów, którzy byli 10 stycznia na Margaricie i sfotografowali Salvado w hotelu. Chciał wiedzieć wszystko o człowieku, którego wtedy obserwowali.
Resztę dnia spędził na papierkowej robocie, czekając na przybycie kolegów Alyssi Salvado. Przed 19.00 wyszedł na papierosa, a kiedy wrócił do biura, Grinberg już tam na niego czekał, przyprowadzony przez jednego z federalnych. Okazał się mężczyzną w średnim wieku. Chyba był najstarszy z całej trójki bo Maxwell był chyba w podobnym wieku co Alyssa ale przez jego nieszkodliwy wygląd pulchnego nerda sprawiał wrażenie wiecznego studenta. Za to Grinberg wyglądał na starszego mężczyznę. Hoover się przedstawił po czym zasiadł naprzeciwko, włączając dyktafon.
Dziękuję, że pofatygował się pan do nas osobiście, doceniam to. Zanim wyjaśnię powody pańskiej wizyty muszę zadać kilka pytań
Agent rozłożył na stole zdjęcia, zrobione Alyssi na Margaricie w jednym z hoteli. Wskazał palcem na mężczyznę towarzyszącego jej przy windzie.
- Czy zna pan tego mężczyznę? Czy kiedykolwiek pan z nimi rozmawiał?
Ukradkiem obserwował mowę ciała Grinberga, szukając odznak zdenerwowania lub kłamstwa. Po chwili zaczął zadawać coraz bardziej szczegółowe pytania, dotyczące pracowników „Carribean Tourism” i ich ostatniego pobytu w Wenezueli. W jakim celu tam pojechali, z kim się spotykali, jak często podróżowali między Stanami a Wenezuelą? Czy Alyssia Salvado podczas podróży zachowywała się inaczej niż zwykle?
Gdy Ed skończył wątek południowoamerykański, przeszedł do kolejnego. Opowiedział o świadku, który widział Alyssie Salvado płaczącą w hotelowej restauracji w wieczór, gdy odebrała sobie życie.
- Pan tam wtedy był, prawda? Co ją tak zdenerwowało?
Przyjrzał się tym zdjęciom na jakim widoczna była Alyssa z jakimś mężczyzną. Wydawał się być nimi zdziwiony. - Co to za zdjęcia? Skąd je macie? Macie na to nakaz? - zapytał szybko jakby fakt robienia tych zdjęć kompletnie mu nie przypadł do gustu. Ale była to całkiem naturalna reakcja, ludzie zazwyczaj nie lubili być szpiegowani, jak im się robi zdjęcia czy nagrywa z ukrycia albo grzebie w ich rzeczach. Więc pytania i zachowanie były jak najbardziej zasadne.
Ale mężczyzny w windzie nie kojarzył. Nie miał pojęcia kim był i dlaczego stał na tym zdjęciu przy Al. Jeśli coś ich łączyło to on nie miał o tym pojęcia.
Zaś o wycieczce do Wenezueli odpowiadał całkiem chętnie. Owszem byli w Wenezueli całą trójką. Podróż była zaplanowana jeszcze w poprzednim roku więc jak tylko okres świąteczny się skończył no to tam polecieli. Służbowo a nie na wakacje. Sprawdzali nowe miejsca, jak zawsze zresztą. Maxwell znalazł obiecujące lokacje więc polecieli przekonać się jak się sprawy mają na miejscu. Rynek potrzebował nowych miejsc bo turyści wciąż szukali egzotycznych miejsc gdzie jeszcze nie były odkryte przez turystów albo w tych odkrytych pojawiało się coś nowego. Więc ich praca to był niekończący się wyścig aby znaleźć dla swoich klientów jeszcze jedną dziewiczą lokację.
Tym sposobem byli także i na Margaricie. Świetna lokacja i bardzo popularna ale sprawdzali ją pod kątem dogadania się z przystaniami wynajmu jachtów pod klientów co te jachty mieli, wspinaczki górskiej i może wybudowania parku linowo - skałkowego oraz nowych miejsc do nurkowania. Byli tam ze trzy czy cztery dni. Po prostu kolejny etap podróży biznesowej po Wenezueli. Wówczas za bardzo nie zwracał na to uwagi bo zajęty był analizą danych i negocjacjami z tyloma pomniejszymi klientami jego firmy. Z właścicielami hoteli, klubów, kapitanatem portów, z inwestorem jaki miał wybudować ten park do wspinaczki i całą masą ludzi. Na tym polegała też ich praca. Na pogodzeniu wielu sprzecznych interesów oraz negocjacjami z bardzo różnymi ludźmi. I w tym wydatnie pomagała mu Al która była jego prawą ręką i do której miał takie zaufanie, że nawet reprezentowała ich firmę samodzielnie jeśli już musieli się rozdzielić bo nie dało się pogodzić tylu różnych spotkań z różnymi ludźmi, w różnych miejscach ale o podobnym czasie. A mieli przecież tylko te parę dni, niecałe pół tygodnia aby rozpoznać rynek. Mieli wrócić tam za miesiąc czy dwa gdy się sprawy potoczą swoją drogą i już będzie widać wyniki ostatnich rozmów w praktyce.
Natomiast gdy przeszli do wydarzeń z ostatniego wieczoru Alyssy wyraźnie spasował. Jakby nie było mu łatwo mówić o tym tragicznym położeniu. – Była smutna. Samotna. Chyba dopadła ją ta świąteczna chandra. Wie pan, wszyscy mają rodziny, żony, mężów, dzieci, partnerów a ja nie a przecież już jestem po 30-tce. Całkiem się rozkleiła. I im więcej piła tym było gorzej. W ogóle nie wiedziałem co powiedzieć. Co zrobić. Myślę, że to gryzło ją od dawna ale zwykle trzymała się w ryzach. A wtedy chyba coś w niej pękło. Sam nie wiem. Ale nie sądziłem, że… no wie pan… że skończy ze sobą. Myślałem że wypije, popłacze sobie, wróci do siebie, pójdzie spać a jutro znów wróci do nas nasza niezawodna Alyssa. - mężczyzna rozłożył na koniec ręce wzdychając ciężko i kręcąc głową na znak, że absolutnie nie spodziewał się skoku z 10-go piętra gdy widział ostatni raz swoją koleżankę wracającą do swojego pokoju hotelowego.
- Żałuję, że jej wtedy nie zatrzymałem. Cholera! Mogłem nawet ją wpakować do samochodu i odwieźć do jej rodziców! Gdybym tylko wiedział po co ona wraca do swojego pokoju… - Grinberg zasmucił się wyraźnie zdając sobie sprawę jak niewiele brakowało by ich koleżanka z pracy przeżyła tamtą noc. No gdyby jakoś ją wtedy zatrzymał czy zabrał do rodziców pewnie nadal by żyła. A tak jak sądził, że po prostu wraca do siebie aby położyć się spać po tym jak się wypłakała i była mocno wypita to skończyło się wiadomo jak.
Ed słuchał uważnie. Miał w życiu do czynienia z wieloma kłamcami. Niebezpiecznymi kłamcami. Grinberg raczej do nich nie należał, trudno mu było sobie wyobrazić, by ten zwyczajnie wyglądający facet mógłby być zamieszany w niejasne interesy a tym bardziej w śmierć Alyssi Salvado. Walter White był tylko jeden i nie istniał naprawdę, przestępców, przynajmniej większość z nich, dało się rozpoznać na pierwszy rzut oka. Agent znów odbił się od ściany. Wyglądało jakby rzeczywiście Salvado mogła popełnić samobójstwo z powodu swoich stanów depresyjnych. Tylko, że samobójcy raczej nie skaczą przez zamknięte okno wybijając szybę, a po ich śmierci nikt nie niszczy nagrań monitoringu z miejsca wypadku.
- Czy Alyssia wtedy, w tej restauracji rozmawiała z kimś jeszcze? Ktoś do niej podszedł? Może odebrała telefon? Miała w ogóle przy sobie telefon? – dopytywał dalej.
- Nie wiem. Jak od nas poszła wtedy wieczorem i wróciła do swojego pokoju to już jej później nie widziałem. Jak kogoś spotkała po drodze no to tego nie wiem, my zostaliśmy jeszcze trochę na dole w restauracji ale rozmowa się nie kleiła i było już dość późno to wróciliśmy do swoich pokojów. A jej telefon to nie wiem. Jak siedziała z nami to go nie wyjmowała więc nie wiem czy miała go przy sobie czy gdzieś zostawiła . - agent federalny mógł usłyszeć kolejne odpowiedzi na swoje pytania. Rozmówca wciąż wydawał się przygnębiony świadomością straty koleżanki i tego, że wówczas postąpił jak zwykle gdy ktoś ma doła czy inną chandrę a nie zrobił czegoś ponad ten standard.
Po spotkaniu z Grinbergiem, które nic nowego nie wniosło do sprawy, wrócił do mieszkania. Odsłuchał na dyktafonie nagranie z przesłuchania Maxwella, które w biurze obok poprowadził Chris. Nazajutrz zamierzał skontaktować się z agentami z Margarity, lub kimś kto znał dokładną tożsamość mężczyzny z hotelu na wyspie. Liczył też, że jutro dostanie raport od informatyków. Od niego zależało, czy ruszy na otwartą wojnę z gliniarzami.
 
Arthur Fleck jest offline