26-02-2020, 18:22
|
#14 |
| Jeszcze grzebanie zwłok w deszczu to jako tako ale wyjście na jeszcze większy deszcze był już nie do zniesienia. - Na Chuja Taala! To nienormalne żeby taka pogoda była cały czas! - Laura wygrażała bóstwu natury ale ine przynosiło to skutku. Lało jak wcześniej a jej głos ginął gdzieś w szumie ulewy. Wybawieniem okazała się karczma. - Pod Os..tr..ze..m t..o..p..o..r..a - Przeliterowała pod nosem Schmith, umiała już czytać, nowicjusze o to zadbali ale nadal brakowało jej wprawy. W klasztorze mówili że powinna czytać więcej książek ale poza zbiorem wierszy jakiegoś Morryty Edgarda Poe. Laura nie umiała znaleźć nic co byłoby dla niej ciekawe. - Tylu że się już opłaca wpuścić! - Warknęła na szparę w drzwiach Laura pchając się do przodu i ściągając kaptur. Jej blond włosy, jasna cera, piegowaty nos i niebieskie oczy raczej nie mówiły o niej “zabijaka”, więc jej słowne groźby musiały wyglądać komicznie zwłaszcza dla olbrzyma jakim okazał się karczmarz. Wchodząc do środka Laura przyjrzała się dokładnie karczmarzowi jak i jego “pomagierowi”(?). Sama karczma wyglądała… swojsko, Schmith bywała w gorszych miejscach. No i widać że jedyni goście z nich byli czyli i pokoje powinny być dla każdego. - Wisielczą, dziczyznę po katowsku i wielkiego ognia w piecu! - Odpowiedziała pierwsza Laura. Tam gdzie stanęła ociekająca z niej woda zrobiła już mała kałużę a nadal z niej kapało. Nie trzeba być geniuszem by się domyśleć po co jej ogień. Zanim zdjęła pelerynę, kurtę i serdak choć ten akurat najmniej przemókł. Koszula i spodnie i tak były całe mokre, nie mówiąc o skarpetach i butach. Laura nienawidziła być mokra. Przypominało jej to czasy kiedy żyła na ulicy. - Jeśli mają tutaj taką pogodę cały czas się nie dziwię że żadne informacje do zakonu nie dochodzą! Przecież tam można się utopić na stojąco! - kobieta nie umiała przestać złorzeczyć na pogodę. Nawet siedząc najdalej od okna i czekając na ciepłą strawę zerkała na lejący deszcz jak na największe zło świata. |
| |