Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2020, 16:07   #19
wysłannik
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Becker z pełnym zaangażowaniem podjął się obserwowania okolicy. Mimo, że z ciemnego, mrocznego lasu nic nie chciało wyleźć, wypełznąć albo wyczłapać na polane, na której znajdowała się drużyna, to nie znaczy że zupełnie nic tam nie było. Tamtejsze lasy były bardzo niebezpieczne, a im bliżej księstwa Sylvani, tym lasy stawały się jeszcze bardziej niegościnne. Liczne opowieści o duchach, zjawach, banitach czy w końcu wampirach, w tamtej okolicy nabierały barw. Większość takich historii powstawała właśnie w takich lasach. Hildebrand nie wiedział czy również on i jego kompani nie staną się częścią takiej opowieści, którą później wędrowcy będą sobie opowiadać w karczmach, pijąc grzane piwo, jak to mieszkańcy Stirlandu mieli w zwyczaju, i grzać się przy kominkach.

Czarodziej bardzo szanował kapłanów, szczególnie Morra. Wszak każdy powinien szanować kapłanów i ich pracę. W przeciwnym razie mogłoby to uchodzić za przejawy herezji. Ale dziwiły go niektóre obrzędy. Nie do końca wiedział czy wynikają one z braku wiedzy kapłanów czy może z jakiś jeszcze innych powodów, ale wyjątkowo ponuro uśmiechnął się sam do siebie, kiedy młoda Greta odprawiała modlitwę. "... Pan też zabrał." Hildebrand nie mógł się zgodzić z tymi słowami. Nie Morr decydował kto ten świat opuszczał. Morr jedynie tych nieszczęśników witał w swoim Królestwie. Tak naprawdę ten wędrowiec mógł być rozszarpany przez dzikie zwierze, może zabił go jakiś bandyta, może był to wampir albo inny potwór. Ale na pewno nie był to Morr.
A może ten wędrowiec był przeklętym mutantem, kultystom chaosu. Czy aby na pewno modlitwa za tę nieznaną postać była dobra? Bardziej doświadczony czarodziej Kapituły Ametystu zapewne mógłby się tego dowiedzieć od samego trupa. Hildebrand skwitował to tylko ponurym uśmiechem. Nie jego rolą było martwić się o to.

***


Widok karczmy na trakcie w taka paskudną pogodę okazał się niemalże zbawienny. Nikt nie lubił przecież moknąć, a drużyna była przemoczona praktycznie do suchej nitki. Podczas rozmowy z karczmarze Becker nie odzywał się wcale. Towarzysze załatwili wejście do środka.
Wnętrze przybytku było dla czarodzieja bardzo znajome. Mógłby nawet powiedzieć, że czuł się tam dobrze, ale ten stan rzeczy nie pasował zupełnie do karczmy. Podobne warunki panowały w kolegium, w którym pobierał nauki. Jedak tam miało to swój cel i czemuś służyło. A tutaj, w karczmie, było to mało gościnne i podejrzane.

Trunki również nie przekonywały wędrownego czarodzieja. Nie przywykł do mocnych alkoholi. Zresztą po tej wędrówce w deszczu nawet nie miał ochoty na nic do picia. Chciał się tylko wysuszyć. Kolacji również zamiaru zamawiać nie miał. Sporo miał jeszcze prowiantu, które wziął na drogę i zwyczajnie wolał się tym posiłkować. Było pewniej i oszczędniej. Ale tak - również czekał aż gospodarz rozpali w kominku.

Kiedy przy stoliku drużyny pojawiły się pierwsze rozmowy Hildebrand również zabrał głos.
- Lepiej zachować takie środki ostrożności. Uważałbym również z tym jedzeniem. Co prawda moje zmysły nie podpowiadają mi chwilowo, że coś z tym miejscem jest nie tak, jednak jak na gospodę to niespotykana atmosfera. Zgadzam się również z Laurą co do pokoi. Warto je sprawdzić. Możemy zamówić izby i zobaczymy które nam wskaże. Resztę można po cichu odwiedzić potem. Może warto zapytać czy jesteśmy jedynymi gośćmi.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline