Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2020, 09:10   #4
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Czarna Zmora. Półelfia bestia. Tancerka łańcucha. Sheva Czarnooka. Tak ją nazywali. Pod takimi imionami była znana. Zaczęła dzień jak każdy. Najpierw seria ćwiczeń, potem lekkie śniadanie, potem znów ćwiczenia. Jej ciało było jej zarobkiem. Dbała o nie, jak o nic innego. Po obiedzie nałożyła farby na twarz. Była bardzo atrakcyjną kobietą. A tego w jej zawodzie nikt nie cenił. Ładne laleczki mogły zarabiać w lupanarach, a nie na arenach. Nigdzie tam, gdzie śliczną buźkę może przeorać kosa wrednego półorka. A jednak Sheva wybrała dla siebie taki los. Dlatego zamiast nakładać subtelne cienie na powieki i róż na policzki malowała swoją twarz ciemnymi bojowymi barwami. Upodabniając się do demona. Wzbudzając postrach.

Tego wieczoru czekała ją walka. Walczyła co trzy lub co cztery dni. Na arenie w podziemiach karczmy Czarne Ostrza i Krwawy Knur. Tam też miała zapewnione wyżywienie i nocleg. Nic specjalnego, ale wystarczało na jej potrzeby. Gdyby nie fakt, że ostatnio utopiła sporo gotówki, to pewnie planowałaby wyjazd z miasta. Niestety po wszystkim była praktycznie na zero i musiała zarabiać od początku. Ale wiedziała, że dopnie swego. Tylko pieniądz się jej nie trzymał.

Założyła swoje ciemne ubrania, na które zarzuciła pancerz z ciężkich skór. Obicie z lisiej skóry przy kołnierzu dodawało zbroi elegancji i dostojnego wyglądu. Sama zaś skóra osłaniająca ramiona, klatkę i plecy przywodziła na myśl plemiona barbarzyńców. Tak czy inaczej w chłodnym mieście warto było ją założyć również poza areną.

Ruszyła pewnym krokiem do swojej siostry. Widywały się dwa albo trzy razy w tygodniu. Ale potrzebowały tego. Ich spotkania ładowały obie pozytywnymi emocjami. Sheva lubiła myśleć o sobie, że jest twardsza niż jej bliźniaczka, ale prawda była taka, że obydwie zostały zahartowane przez życie. Czy były złymi pólelfkami? Każda istota jest sumą swoich życiowych doświadczeń. A ich doświadczenia spowodowały, że obie były zdolne do czynienia złych rzeczy. Najważniejsza była rodzina. Czarna Zmora miała nadzieję dowiedzieć się nieco więcej o szlachcicu którego poznała cztery noce wcześniej. Miała już poprzednio opowiedzieć o nim Lii, ale siostra była zdenerwowana czymś i ich spotkanie trwało ledwie kwadrans. Tym razem miały napić się ziołowego wywaru i długo porozmawiać. Chciała pochwalić się zdobycznym pierścieniem.

Gdy tylko wchodziła do lupanaru w którym mieszkała Lia odłożyła swój miecz w pochwie zdobionej skórami i futrem. Wszystko musiało pasować do konwencji “księżniczki barbarzyńców”, którą miała odgrywać tego wieczoru. Standardowa walka, nic wielkiego. Ale przygotować trzeba się było. A częścią przygotowań był odpoczynek w towarzystwie ukochanej siostry.

Lia różniła się wszystkim. Powitała ją w jedwabnej sukni, obwieszona błyskotkami. Szeroki uśmiech, tusz na rzęsach. Ciężko było znaleźć wspólne cechy z barbarzynką o wymalowanej na czarno twarzy, która wokół przedramienia miała owinięty łańcuch, a w dłoni dzierżyła pochwę z długim mieczem. A jednak powitały się serdecznie.

I wtedy pojawił się on. Wielki, łysy, nie pachnący zbyt dobrze. Ciało Shevy zareagowało szybciej niż jej umysł. Postąpiła krok bliżej podrywajac wzrok ku górze. Patrzyła z wyzwaniem w oczach i zaciśniętą szczęką. Nie tacy padali na arenie prosząc o litość.
- Wiesz, że pierścień był darem, prawda? Dobrowolnym - powiedziała głosem melodyjnym i nie pasującym zupełnie do wizerunku.
Pierścień leżał na dnie sakiewki, ale gladiatorka nie miała ochoty rozstawać się z nim.
- Ona nie ma z tym nic wspólnego, ja pójdę z wami.
Sheva nie widziała innych ludzi, ale wiedziała, że nikt kto ją zna nie przyszedłby sam, żeby ją do czegoś zmusić. Pewnie inni czekali na zewnątrz. Co zrobią gdy stawi opór? Spala przybytek? Zostawią jej siostrę bez dachu nad głową? Ryzyko było duże. Za duże, żeby typowi po prostu rozkwasić nos i kazać iść do siedmiu piekieł.
W końcu sięgnęła powoli do sakiewki i wyjęła na dłoni zielonkawy pierścień.
- Widzisz?
Po czym bezczelnie założyła go na kciuk prawej dłoni. Był za duży na inne palce.
- A teraz możesz prowadzić do mózga operacji. Do ojca w sensie, bo skoro młody ptaszka na uwięzi nie umie trzymać, to pewnie już jest w klatce.
Wzięła swój miecz. Szła po dobroci, ale nie miała zamiaru dać się rozbroić.


Chcę wykorzystać perswazję, żeby zostawili Lię w spokoju.

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 03-03-2020 o 16:55.
Mi Raaz jest offline