Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2020, 13:51   #9
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Jane, pchana przez ciekawość i żądzę sensacji, ruszyła śladami zadrapań i w końcu dotarła do kresu swoich poszukiwań. Okazały się nim być drewniane drzwi z lekko obdrapaną tabliczką. Dziennikarka chwyciła aparat i upamiętniła na fotografii napis na tabliczce “Kajuta Kapitana”. Nie było czasu na robienie skrupulatnych notatek, więc próbowała zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Liczyła, że zrobione zdjęcia w razie czego pomogą jej odświeżyć pamięć - a poza tym będą świetnym materiałem do artykułu.

Panna Price, nie zwlekając zbyt długo, wyciągnęła dłoń w kierunku klamki. Nawet nie przeszło jej przez myśl, że kajuta mogłaby być zamknięta na klucz. Przyświecał jej tylko jeden cel - dowiedzieć się, co znajduje się w środku. Może rozwikła zagadkę zadrapań? Była praktycznie zaślepiona swoją ciekawością, która przysłaniała rozsądek.

Klamka była zimna i wilgotna. Nie przeszkadzało to Jane. Objęła ją smukłą, bladą dłonią i wtedy usłyszała coś, co zupełnie odwróciło jej uwagę. Coś, co skierowało jej myśli na tę krótką chwilę w zupełnie inną stronę. Czyżby ktoś tu był? Niemożliwe, powinna mieć jeszcze kilka minut przewagi! Czuła jednak czyjąś obecność. I to tutaj, na dolnym pokładzie. Spojrzała za siebie, oddychając głęboko, potem omiotła wzrokiem lewą i prawą stronę. Nikogo ani niczego nie było. Czy te dźwięki, jakby ktoś lub coś czołgało się w jej stronę, były jedynie wytworem jej wyobraźni? Uznała ostatecznie, że to przez atmosferę tego miejsca.

To, co zobaczyła, kiedy myślami powróciła do tu i teraz, nieco zawiodło jej oczekiwania. Zwykła kajuta kapitańska. Żadnych trupów, żadnych odpowiedzi. Jedynie jeszcze więcej pytań. Znowu chwyciła za aparat i sfotografowała miejsce, uwieczniając panujący w nim bałagan.
Dziennikarka zaczęła przyglądać się otwartym szufladom. Wiedziała, że nie miała zbyt wiele czasu. Wnioski same nasuwały się do głowy. Kajuta wyglądała, jakby ktoś próbował w niej coś znaleźć. Szukał wszędzie, nie tylko w szufladach, ale również na ścianach za obrazami, a także pośród ubrań i dokumentów. Czy znalazł to, czego szukał? I co to było?

Spojrzenie niebieskich oczu panny Price padło na stertę ubrań. Nie byłoby w niej nic szczególnego, gdyby nie ludzka głowa wystająca spod góry ciuchów. Gdyby nie bystre oko, pewnie nie zwróciłaby na to uwagi. Na szczęście była bardzo spostrzegawczą osobą, czym zdecydowanie wyróżniała się na tle pozostałych redaktorów Santa Cruz Evening News.
Głowa zdecydowanie należała do jakiegoś mężczyzny. Rudowłosego, co wykluczało Richarda Gittisa.

Ciekawość znowu rozbudziła się w reporterce. Kim był ten mężczyzna? Żył? Ciężko było powiedzieć, jedynie obserwując jego głowę wystającą spod sterty ubrań. Co robił w kajucie kapitana, zdecydowanie nim nie będąc? Czy to on zostawił ślady zadrapań? Na pewno nie mógł być bezdomnym, który postanowił zadomowić się na pokładzie opuszczonego statku - w końcu dopiero co go odkryli.
Jane sięgnęła ręką w stronę góry ubrań, by ją usunąć, ale od razu ją cofnęła, robiąc też jeden krok do tyłu. On żył! Przebudził się i powoli wracał do rzeczywistości. Serce Jane zabiło mocniej z podekscytowania. To dopiero był materiał na reportaż! Stała w oczekiwaniu na jego dalsze ruchy. Kiedy się nagle podniósł, zrzucając z siebie stertę ubrań, nawet się nie wzdrygnęła - jedynie unosząc jedną brew i z lekkim zażenowaniem przyglądając się jak szybko mężczyzna pożałował tego gwałtownego ruchu. Był bardziej przystojny niż wcześniej oceniała. Zdecydowanie mężczyzna z głową przytwierdzoną do reszty ciała robił lepsze wrażenie, niż tylko sama głowa.

Mężczyzna, najprawdopodobniej członek załogi, w końcu dostrzegł ją. Wymamrotał coś pod nosem, czego Jane zupełnie nie zrozumiała. Przyglądała mu się z dziwną fascynacją, zastanawiając się nad jego historią. Czyżby właśnie natrafiła na jedynego ocalałego członka załogi? Panna Price znowu siegnęła po aparat i bez żadnego pytania sfotografowała nieznajomego, oślepiając go na moment lampą błyskową.

- Jane Price z Santa Cruz Evening News - przedstawiła się, po czym podeszła do mężczyzny i pomogła mu ustać na nogach. - Jest pan jedyną osobą znalezioną na pokładzie tego statku. Wszyscy pozostali… - zastanowiła się nad słowem, którego chciała użyć - zniknęli bez śladu. Policja widocznie bardzo pobieżnie przeszukała to miejsce, bo to ja pana odnalazłam, panie…?

Miała tyle pytań do nieznajomego rudzielca, ale najpierw wypadało poznać jego imię. Dalej pamiętała, że nie miała wiele czasu i zapewne zaraz ktoś tutaj dotrze, kto mógł zabrać jej prawo do głosu, a znając przynajmniej dane swojego rozmówcy miała szansę później do niego dotrzeć, by przeprowadzić bardziej zaawansowany wywiad.

- Pamięta pan cokolwiek? - dopytała jeszcze.
 
Pan Elf jest offline