07-03-2020, 00:07
|
#8 |
| Groshin stał oparty o ścianę. Wodził swoim jedynym okiem po wszystkich. Zarówno pojmanych jak i po przedstawicielach ostrzy i bractwa. Zatrzymał spojrzenie na wojowniku.
- Nie mogę. - odparł chłodno prostując się. Jeszcze raz powiódł wzrokiem po wszystkich i skierował się do wyjścia.
- Swoje w tym cyrku zrobiłem. Dłużej nie będę brał w nim udziału.
Obie kobiety z ostrzy spojrzały po sobie z niepokojem. Blondwłosa odchrząknęła tylko jak się drzwi zamknęły.
- Zadanie przedstawią wam przedstawiciele bractwa. Potem zostanie wam wymierzona symboliczna kara pięciu batów na nagą skórę. Zostaniecie wyprowadzeni z wieży i oddadzą wam wasza broń. Któryś z agentów zaprowadzi cię na krótką wizytację drowko.
Obie szlachcianki również wyeksmitowały się z komnaty. Zostali tylko przedstawiciele bractwa… oraz masa strażników za drzwiami.
- Dobrze nie ma co przedłużać. Jestem Thurndarn Tallwand, usiądźcie proszę - mag wskazał dłonią na krzesła po przeciwnej stronie stołu. Ściągnął kaptur odsłaniając swoje długie platynowe włosy. Podrapał się po swojej równie długiej brodzie i spojrzał na wszystkich spod krzaczastych brwi. Uśmiechnął się.
- Mamy mały problem w bractwie, wyszło że byliście pod ręką i teraz macie szansę nie dość, że zachować te magiczne zabawki to jeszcze przyczynić się dla dobra miasta. - Thallawand wyciągnął z torby mapę. Młoda dziewczyna będąca siostrzenicą Itlona ciekawsko się nachyliła aby się jej przyjrzeć. Drugi przedstawiciel bractwa nie drgnął. Siedział z lekko opuszczoną głową przez co nie widać było jego twarzy spod kaptura. Thallawand kontynuował.
- Widzicie, wasza “niesłychana” umiejętność odbierania rozwydrzonym szlachcicom ich rzeczy może się tutaj przydać. Odnajdziecie dla nas pewien artefakt... a raczej coś co wierzę, że jest artefaktem. Znajduje się tu, w tym mieście, lecz z jakiegoś powodu jest przed nami ukryty. Coś przeszkadza nam go dokładnie zlokalizować, a jednocześnie wiemy, że jest na tyle potężne, aby wywoływać zakłócenia w splocie. Uprzedzę, nie wiem, jak to wygląda, ale podejrzewam, że jak to zobaczycie to będziecie wiedzieć Liczę na to, że jak najszybciej się z tym uporacie.
Mag wskazał palcem obszar na mapie. Były to okolice dzielnicy targowej i doków. Mieszkało tam wielu kupców, ale i pospolitych robotników. W tej tez okolicy była jedna lepiej usytuowana karczma o bardzo poetyckiej nazwie – Serce Wiatrośpiewu (Windsung Heart). |
| |