Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2020, 18:12   #11
BloodyMarry
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację
Po opuszczeniu wieży Ostrzy Shillen według otrzymanych instrukcji udała się do Twierdzy Południowego Szlaku. Domyślała się, że chodzi tu o jej możliwość zobaczenia się z Elendarem. Nie ufała tym ludziom i przed podjęciem tej misji musiała się upewnić, że jest cały i zdrowy.
Droga od Wieży Ostrzy do twierdzy nie była daleka, ale prowadziła obok Zhentharińskiego getto. Szczęściem między miastem a jego granicą było sporo “pustej” przestrzeni. Dzięki temu nie trzeba było zbliżać się do trefnego miejsca. Szczególnie, że reszta miasta z chęcią by pewnie zobaczyła czarnoskórą elfkę po drugiej stronie. Ta kiedy dotarła na miejsce zrozumiała czemu dostała list zapieczętowany lakiem. Przed drzwiami okrągłego wielkiego budynku stała długi i chaotyczna kolejka. Noc już zapadała i nie wyglądało na to aby ci wszyscy czekający mieli szansę w ogóle się dostać do środka. Porządku pilnowało raptem dwóch strażników. Przynajmniej z zewnątrz.
Drowka pewnie mijała kolejnych czekających w kolejce zbierając ich nieprzychylne spojrzenia. Kiedy dotarła do strażników, przywitała się jakby nigdy nic i wręczyła im list z pieczęcią.
- Jak widzicie panowie, to trochę pilne. - dodała.
Strażnicy wymienili spojrzenia aż w końcu jeden z nich wziął list. Spojrzał na lak i z bardzo niepocieszoną i naburmuszona miną zniknął w środku. Z kolejki odezwało się kilka zniecierpliwionych i złych głosów protestu. Samotny strażnik odwarknął że wszyscy mają stulić pyski. Póki co podziałało. Shillen dalej czekała.
- Zawsze to tak długo trwa? - spytała strażnika, jednocześnie machając w stronę czekających i szczerząc zęby, których biel kontrastowała z jej czarną skórą.
- Zawsze. - strażnik wyraźnie niekomfortowo się czujący w obecności drowki odpowiedział po dłuższej chwili. Pośród tłumu znowu podniosły się krzyki niezadowolenia.
- Powiedziałem stulić pyski! - ryknął w tłum. Tym razem jednak tłum gorzej zareagował. Masa ludzi zafalowała niebezpiecznie napierając w stronę drowki i strażnika. Ten zbladł lekko.
- Cofnąć się! - krzyknął zaciskając mocniej dłonie na swojej halabardzie. Z tłumu poleciał but trafiając pomiędzy Shillen i strażnika.
- Żesz kurwa! - warknęła drowka uchylając się przed lecącym butem. - Przywykłam do żywej reakcji na moją osobę, ale z buta jeszcze we mnie nie rzucano. Może lepiej wejść do środka? - zasugerowała cofając się lekko w stronę wejścia.
Strażnik spojrzał na drowkę i z powrotem na tłum.
- N-no dobra. Tylko coś spieprz to ci uszy powyrywam! - warknął zdenerwowany. Shillen ledwo weszła do środka (popchnięta i pociągnięta przez zdenerwowanych kolejkowiczów) i natrafiła na drugiego strażnika. Ten zaklął pod nosem wciskając jej list.
- Tam idziesz. Żadnych wycieczek. - powiedział i wyszedł uspokajać tłum.
Środek budynku też był zapchany przez tłum ludzi, choć już bardziej uporządkowany. Wyróżniając się mocno wyglądem długo nie trwało jak została odłowiona przez kolejnego strażnika koło zejścia na dół. Tym razem był to wysoki i barczysty drab, który musiał zapomniał co to takiego mydło, bo capił okropnie. Zaprowadził ją do cel ze dwa piętra pod ziemią. Zimna i wilgotna atmosfera tego miejsca bardzo przypominała podmrok. Brakowało tylko charakterystycznego zapachu grzybów. W końcu Shillen zobaczyła Elendara. Siedział na ławce ze zwieszoną głową przykuty łańcuchami do ściany.
Czym prędzej dopadła do krat jego celi.
- Eli… - zwróciła się do niego. - To ja, Shillen. - dodała, zaciskając ręce na prętach. W życiu mało co wzbudzało w niej tego typu emocje, jednak jego widok w tej celi rozdzierał jej serce.
- Wpuście mnie do niego… proszę. - wyjąkała.
- Rozkaz jest, że możecie się tylko zobaczyć. - dostała w odpowiedzi. Wtedy też Elendar mruknął i otrząsnął się z transu.
- Shillen! - szepnął zachrypniętym głosem podnosząc się z ławki. Postąpił ze dwa kroki i łańcuchy na jego kostkach naprężyły się nie pozwalając mu dotrzeć do krat.
Drowka próbowała przeciskać rękę przez kraty i wyciągać ją w jego stronę.
- Eli, wyciągnę cię stąd… wytrzymaj jeszcze kilka dni. - wydusiła rwącym się głosem.
- Obiecuję. Jak się czujesz? - spytała, choć odpowiedź na to pytanie było widać gołym okiem.
- Ach, nieco poobijany, mogło być gorzej - drow przeszedł płynnie na dialekt podmroku puszczając chłodne spojrzenie strażnikowi. Jednocześnie nachylił się najbardziej jak mógł aby chociaż twarzą zetknąć się z ukochaną.
- A co z tobą? Co się dzieje?
- Pamiętasz tę błyskotkę co ostatnio przyniosłam. - zaczęła odpowiadać, również w dialekcie Podmroku. - Ci ludzi, którzy do nas wpadli zostali nasłani przez rodziców tego fircyka, któremu to rąbnęłam. - tłumaczyła, jednocześnie wyciągając dłoń chcąc dotknąć jego twarzy.
-Okazuje się, że spotkała mnie i resztę osób, która miała okazję zepsuć dzieciakowi dzień pewnego rodzaju “łaska”. Nie zabiją nas, skończy się na kilku batach, ale mamy w zamian wykonać dla nich pewną robotę. - ciągnęła, przyglądając się jego twarzy. Nie wiedziała kiedy znowu ją zobaczy.
- Ty, podobnie jak bliscy tamtej trójki jesteście… zabezpieczeniem, że na pewno nie odmówimy i nie uciekniemy. Nie mamy na to zbyt wiele czasu, bo dali nam tylko pięć dni… ale, ale nie martw się. Wyciągnę cię stąd. - zapewniła, próbując się jednocześnie uśmiechnąć. Nie chciała mówić mu, że praktycznie nic nie wiedzą o rzeczy, którą mają znaleźć. Jego sytuacja już bez tego była mało kolorowa.
- Dasz radę moja nocna różo. Karmią mnie, więc chyba chcą utrzymac przyżyciu póki co. Wytrzymam. Ty się pilnuj i za nic nie ufaj tym… innym. Jeśli wszyscy macie znaleźć ten artefakt, to kto wie czy nie będą próbować się zdradzać na koniec - Elandar w typowo drowiej mentalności nie pozwolił sobie nie ostrzec kochanki.
Elfka skinęła głową.
- Ufamy tylko i wyłącznie sobie, teraz i zawsze, ussta che* - odpowiedziała, gładząc dłonią jego policzek. Zerknęła kątem oka w stronę strażnika, jakby zastanawiając się ile czasu jej zostało, zanim będzie musiała stąd iść.
Mężczyzna wydawał się poirytowany. Widać było brak zrozumienia w jego oczach i to musiał być powód.
- Skończyliście? - burknął.
- Gdyby to ode mnie zależało, powiedziałabym, że nie. Niestety to ile mamy czasu, nie zależy chyba od nas. - drowka syknęła w stronę mężczyzny we wspólnym, po czym zwróciła się z powrotem do swojego partnera.
- Postaram się jak najszybciej znaleźć ten artefakt i po ciebie wrócić. - powiedziała w Podmrocznym przyciskając czoło do krat. Starała się ukryć szklące się oczy, nie chciała pokazywać mu swojej słabości i tego, że boi się o to, że misja się nie powiedzie.
Para wymieniła ze sobą kilka zdań, po czym zirytowany strażnik chwycił drowkę za ramię i odciągnął od krat.
- Koniec tego dobrego. - burknął i popchnął elfkę w stronę wyjścia. Przed wyjściem zdążyła się obrócić i rzucić ostatnie spojrzenie w stronę Elendara.
- Vedaust**, ussta che!- zawołała na pożegnanie.
- Vedaust, moja mroczna różo - dobiegło do jej uszu za zamykanych przez strażnika drzwi.
Po opuszczeniu Twierdzy miała zamiar spotkać się z pozostałymi omówić plan działania. Nie chciała im ufać, jednak jeśli zadanie miało się powieść, musiała z nimi współpracować.
*mój kochany
**żegnaj
 

Ostatnio edytowane przez BloodyMarry : 10-03-2020 o 18:15.
BloodyMarry jest offline