- Jasne, cześć, widzimy się przy artefakcie - Itlon rzucił za odchodząca drowką. Nie rozumiał tego zachowania, ale każdy na swój sposób troszczył się o swoich bliskich. Niektórzy jak widać bardziej krótkowzrocznie niż inni. Odwrócił się do reszty
- Cóż, wygląda na to, że jesteśmy na siebie skazani i to dosłownie. - skrzywił się na mimowolnie rzuconą dwuznaczność. - Jestem Itlon i wydaje się ze przez najbliższe pare dni powinniśmy ze sobą współpracować. - przedstawił się pozostałym.
- Hassan - al Saif - basowym głosem przedstawił się wojownik. Z jego miny wynikało, że najchętniej od razu ruszyłby na poszukiwania owych anomaliow, czymkolwiek były.
Shillen przewróciła oczami, po czym odwróciła się jeszcze w stronę “towarzyszy”.
- Dołączę do was potem, tylko gdzie się spotkamy? - zapytała bez entuzjazmu.
- Przyjdź do karczmy Czarne Ostrza i Krwawy Knur. Jestem Sheva. Znają mnie tam, więc nie powinno być problemu z miejscem do zjedzenia. Jest tam też sporo ludzi, więc może i byłoby kogo podpytać. A ja i tak muszę tam się pokazać wieczorem. - Półelfka mówiła nie patrząc na nikogo, zamiast tego mocowała się z klamrą pochwy na miecz. Widać było, że dopiero poznawała się z niedawno kupioną bronią.
Drowka skinęła głową pół-elfce.
-Shillen - przedstawiła się, po czym spojrzała w stronę Itlona.
-Też uważam, że znajdując się w obecnej sytuacji powinniśmy współpracować. Jednak z zasady mam do ludzi ograniczone zaufanie, a im… - wskazała na budynek z którego właśnie wyszli. - ...nie ufam wcale. Dlatego jeśli mam wykonać dla nich zadanie, to chcę mieć pewność, że mój partner żyje. Nie wierzę im na słowo, że jest bezpieczny, muszę się o tym przekonać osobiście. - odwróciła się rzucając przez ramię:
-Widzimy się w karczmie. - i ruszyła szybkim krokiem we wskazanym jej kierunku.
- Czarne ostrza są na drugim końcu miasta. - skrzywił się Itlon. - Spróbuje się dowiedzieć czegoś więcej niż raczył nas mag, żeby ten wieczór i noc nie poszedł całkowicie na marne. -
Drowka słysząc to zatrzymała się i westchnęła ciężko. ~To będzie ciekawe kilka dni~ pomyślała.
- To jakie miejsce sugerujesz na miejsce "zbiórki"? - spytała już lekko poirytowana.
- Twój kochanek może chyba chwilę poczekać aż ustalimy plan działania? W końcu jego życie zależy również od tego jak się dogadamy. - odpowiedział spokojnie mężczyzna czym zwykle jeszcze bardziej rozwścieczał rozmówcę. - Jest kilka miejsc w okolicy, Pochylony But potencjalnie będzie najatrakcyjniejszy jeśli chodzi o informacje, ale jest jeszcze Serce, które jest w okolicy i jest nieco mniej… specyficzny. - odpowiedział wahając się nad odpowiednim doborem słów.
Drowka zagryzła wargę z nerwów.
- Z tego co mi wiadomo, to Twierdza dostępna jest dla ludu tylko do konkretnej pory, a znając życie nawet z tym listem będą robić mi problemy biorąc pod uwagę moje pochodzenie. Im szybciej pójdę, tym szybciej wrócę. - burknęła. - Co do wyboru miejsca, nie będę się wtrącać. Dostosuję się, wszystko mi jedno na którą karczmę padnie. W każdej będą patrzeć na moją osobę tak samo. Tylko błagam, zdecydujcie się na którąś w końcu. - jęknęła z poirytowaniem.
- Mam pewne zobowiązania w Czarnym Ostrzu. Jeżeli chcemy spotkać się gdzie indziej, to zdecydujcie gdzie a ja dołączę później - powiedziała Sheva.
- Niech będzie Serce Wiatrośpiewu. Jest przy zachodniej bramie. - odpowiedział Itlon nie zdradzając zrażenia wykruszającym się zespołem.
Sheva skinęła głową na znak, że zrozumiała i dodała:
- Do wieczora więc.
- Czyli ustalone. - drowka przytaknęła na wybór miejsca. - Spokojnie, mnie też zależy żeby jak najszybciej rozwiązać nasz problem. Nie będziecie długo na mnie czekać - dodała i żwawym tempem w końcu ruszyła w stronę Twierdzy. ~ Chyba mnie cholera z nimi trafi… ~ pomyślała.
- Pójdę z tobą Ilton. Wydajesz się być sha'ir, więc przyda Ci się jakąś obstawa przy tym…. zdobywaniu informacji - zaproponował, splatając swoje masywne łapska na piersi.
- W porządku. - mężczyzna skinął głową odprowadzając dziewczyny wzrokiem. - Będziemy mieli z nimi przejebane, albo nie przydadzą się do niczego. - skonstatował gdy już odeszły. Przez chwilę stał w miejscu z zamkniętymi oczami i rozpostartymi lekko rękoma jakby chłonął energię miasta, lub delektował się drobnym wietrzykiem. W końcu podniósł ręce do góry przeciągając się. - Dobra, chodźmy, mam kumpla w Luźnym Bucie, jeśli coś działo się w dokach, to on będzie to wiedzieć. -