Wątek: DEA
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2020, 11:46   #14
Arthur Fleck
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Gdy Chris opowiedział Edowi o zachowaniu szefa Caribbean Tourism, agentowi podskoczyło ciśnienie. Nie był raczej skory do awantur, nie zamierzał jednak pozwolić by jakiś dupek utrudniał dochodzenie nasyłając prawników i strasząc agencję pozwami. Trzeba było facetowi dać jasno do zrozumienia, kto tu rozdaje karty, więc przed wyjściem z biura, znalazł numer telefonu właściciela CT i wystukał go na klawiaturze telefonu.
Długo nie czekał. Może jeden sygnał gdy po drugiej stronie odezwał się jakiś przyjemny, kobiecy głos przedstawiając swoją firmę i pytając w czym może pomóc.
Hoover przedstawił się jako agent federalny, po czym poprosił, żeby kobieta, którą uznał za sekretarkę, połączyła go natychmiast ze swoim szefem.
Znów zbyt długo nie musiał czekać. Kobieta uprzejmym tonem poprosiła by chwilę zaczekał i rzeczywiście po chwili w słuchawce rozległ się pewny, zdecydowany głos.
- Jonathan Perkins, słucham. - przedstawil się ów głos co pasowało do danych jakimi o tym biurze turystycznym dysponował Edward.

Agent jeszcze raz podał swoje nazwisko i stopień po szybko dał mężczyźnie do zrozumienia, że to on jest sprawcą zamieszania z komputerami.
- A teraz proszę mnie uważnie posłuchać – odparł stanowczo Edward gdy skończył krótkie wprowadzenie - Pani Salvado w trakcie swojej ostatniej służbowej wizyty w Wenezueli została sfotografowana w towarzystwie osoby, która jest członkiem południowoamerykańskiego kartelu. Obowiązkiem DEA jest sprawdzić te powiązania, dlatego poprosiłem o nakaz wydania służbowego sprzętu, z którego korzystała pani Salvado. Jako, że była wysoko postawionym pracownikiem Carribean Turism, mogłem zażądać dokładnej kontroli, zarekwirować cały wasz sprzęt, zarządzić przesłuchanie kadry kierowniczej. Jednym słowem sparaliżować pracę firmy na parę tygodni. Zamiast więc wygrażać się agencji, radzę docenić mój gest i z nami współpracować panie Perkins. Zarekwirowany sprzęt zostanie zwrócony po wykonaniu analizy przez naszych informatyków. Wytłumaczyłem to panu jasno, czy są jeszcze jakieś pytania?
Ed czekał teraz na odpowiedź mężczyzny.

Mężczyzna po drugiej stronie aparatu zastanawial się dość krótko. Widocznie miał wyprawę w podejmowaniu decyzji.
- No dobrze, przekonał mnie pan. Nie będziemy składać pozwu. Ale nie obiecuję, że to się tak nie skończy jeśli pan i pańscy ludzie będziecie nas dalej gnębić i nachodzić. Najazd Agentów federalny z odznakami i nakazem nie wpływa zbyt dobrze na wizerunek biura turystycznego. Tak samo jak jakieś plotki o kontaktach naszych pracowników z podejrzanymi typami. - szef wyrażał swoje niezadowolenie z tej calej afery jaką jego zdaniem wywołał agent Hoover. Chociaż przemowa czy argumenty jakie ten przedstawił trafiły mu do przekonania na tyle by go udobruchać na tą chwilę to jednak niezadowolony był i wcale tego nie ukrywał.

Agent podziękował i się rozłączył po czym zabrał sprzęt przyniesiony przez Chrisa i udał się do pokoju informatyków. Wyjaśnił im dokładnie czego od nich oczekuje, szczególnie interesowała go skrzynka mailowa Alyssi Salvado, Ed liczył, że chłopakom szybko uda się złamać hasło i przejrzeć zawartość poczty.
- Jak skończycie przejrzyjcie też nagrania z komisariatu, ok? Wrzućcie tych dwóch fałszywych monterów w nasz program do wyszukiwania twarzy, może coś wyskoczy. Wiem, że dałem wam dużo roboty, ale odwdzięczę się. W piątek w „Tessa Bar” stawiam pierwszą kolejkę – uśmiechnął się Ed poklepując jednego z mózgowców po plecach.

Mimo, że Racetti nie wystawił mu nakazu agent postanowił pojechać do „Morgan & Son”. Przejeżdżając bulwarem agent napawał się błękitem nieba i oceanu, w radiu grała jego ulubiona nuta, Ed wystukiwał palcami rytm o kierownicę, co lepsze fragmenty nucąc przed nosem. Pogoda wprawiła go w dobry nastrój, na chwilę zapomniał o sprawie Salvado, ale tylko na chwilę. Gdzieś z tyłu głowy, jak węże w kłębowisku, wiły się pytania bez odpowiedzi.

Z firmy serwisowej odjeżdżał z niczym. Chociaż miał wrażenie, że niewiele mu brakowało by szef firmy się zgodził. Okazał się już starszym, siwowłosym mężczyzna z brzuszkiem. Klasyczny stereotyp drobnej przedsiębiorczosci. Podobnie jak to przez ostatnie dni Ed zdążył zauważyć wizyty agenta federalnego kompletnie się nie spodziewał. Tym bardziej, że u niego wcześniej nie było żadnej policji ani nijak nie był dotąd zamieszany w sprawę Alyssi Salvado. Więc z początku dominowały u niego głównie zaskoczenie. No a potem też i złość gdy dowiedział się jak niecnie ktoś wykorzystał jego firmę.

No ale nie był biznesmenem od wczoraj. Nie chciał mieć kłopotów z prawnikami i pozwami. A bez nakazu to nawet nie miał jak się zasłaniać prawem. Więc jak Ed wróci z nakazem to bardzo chętnie z tą listą no ale tak na krzywy ryj no to no nie.

Powiedział tyle że na pewno od początku grudnia nikogo z nie wysyłali ba rzeczony posterunek. Tutaj to co mówił ładnie zazebialo się z tym co już Hoover usłyszał wcześniej od Duffego i MacNamary. Czyli, że na początku grudnia tak bo to przegląd okresowy i załatwili to rutynowo. A kolejny będzie na początku marca. No chyba, że coś się stanie, jakaś awaria no to wtedy oczywiście wyślą ekipę serwisową. No ale pan Morgan nie miał dużej firmy i ponad programowy wyjazd do awarii na komisariacie i to tydzień czy dwa temu na pewno by zapamiętał.

A kradzież ubrania roboczego? No nie. Nic takiego nie zanotowali. Ale same artykuły promocyjne może wziąć każdy kto jest w poczekalni. Wizytówki, czapeczki, ulotki, długopisy.

Po wizycie w „Morgan & Son”, Ed od razu pojechał do mieszkania Alyssi Salvado, gdzie czekać na niego miał jej brat Thomas. Agent, trzymając w ręku kwity od prokuratora wysiadł z samochodu, wypluł na jezdnię niedopałek papierosa, który zdeptał obcasem buta, po czym ruszył w kierunku drzwi wejściowych do klatki schodowej apartamentowca.

Spotkanie w domu Alyssi z jej najstarszym bratem było dużo chłodniejsze niż w niedzielę przy pierwszej wizycie. Thomas przyjechał mniej więcej punktualnie. Co przy godzinie popołudniowych korków raczej było normą.

Gdy przywitał się z Edwardem już dał wyczuć ten chłód i rezerwe. Poprosił o nakaz po czym go przeczytał bez pośpiechu. Pokręcił głową i schował nakaz do kieszeni.

- Widzę, że jesteś na prawie. - powiedział bez radości. Potem już się prawie nie odzywał. Otworzył drzwi wejściowe i poprowadził agenta do sypialni siostry gdzie ostatnio widział zamknięty laptop. Ten nadal tam sobie leżał tak samo jak w niedzielę. Brat Alyssi podał agentowi ten laptop razem z ładowarką.
- Nie wiem gdzie jest jej telefon. Nie było go w rzeczach z kostnicy. - powiedział sucho i popatrzył na Edwarda wzrokiem sugerującym, najkrótszą drogę do wyjścia.
Ed podziękował, pożegnał się i wyszedł, zabierając zarekwirowany sprzęt. Postanowił nie wracać do biura. Był wieczór, po drodze zatrzymał się przy jednym z monopolowych, do mieszkania wrócił więc z butelką Jacka Danielsa i laptopem Alyssi Salvado. Zamierzał kolejne kilka godzin spędzić szukając tajemnic. Pokaż mi historię swojej przeglądarki, a powiem ci kim jestem, pomyślał, włączając komputer zmarłej.
 
Arthur Fleck jest offline