Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2020, 14:53   #16
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Post wspólny

Stanęli przed drzwiami Serca Wiatrośpiewu.
- Eh, nie lubię tej burżuazji. Tych zdzierców. - westchnął Itlon, ale nie zamierzał narzekać - w końcu rzutem na taśmę to on zaproponował to miejsce. Rosły obcokrajowiec i drowka mogłyby wzbudzić zbyt duże zainteresowanie lokalsów, a barbarzyńska księżniczka niezdrową rywalizację. Tu oskubią ich, ale może uda się dowiedzieć czegokolwiek?
Weszli do… czegoś innego niż But. Zdecydowanie wszystko było inne. Wystrój, pomysł na biznes, ceny oczywiście. Vojta podszedł do kontuaru przyglądając sie dokładnie wystrojowi.
- Dobry wieczór dobrodzieju. - odezwał się do karczmarza. Już miał zamówić jakieś piwko korzystając ze znaleźnych monet, ale zatrzymał się przypomniawszy sobie ceny. Ten musiał ich poznać po opisie, bowiem po dość kurtuazyjnym pytaniu o coś do picia wskazał pokój na piętrze. Itlon podziękował i ruszył we wskazanym kierunku.
- Puk, puk - rzucił wesoło wchodząc do pokoju. - Nie przeszkadzamy? -
Drowka leżała wygodnie na łóżku, pociągając wino z kielicha.
- I tak nie robiłam nic zajmującego w czym moglibyście mi przeszkodzić… - westchnęła podnosząc się i siadając na brzegu łóżka.
- Nie spieszyło wam się. - stwierdziła, obserwując bacznie swoich “towarzyszy”.
-Dowiedzieliście się czegoś?”
- Oczywiście. Jesteśmy później, bo pracowaliśmy. - uśmiechnął się Itlon w odpowiedzi. - Ale może poczekamy na półelfkę? -
- Racja… - wyciągnęła rękę po butelkę.
- Napijecie się w międzyczasie?
Hassan zerknął za okno, lekko marszcząc brwi - Za chwilę. Za wcześnie dla mnie - zawyrokował, patrząc na chylące się ku dachom słońce.
Drowka przechyliła głowę patrząc z zaciekawieniem na wojownika.
- Jakieś zakazy kulturowe, czy sam narzucasz sobie takie restrykcje? - spytała.
Wojownik spojrzał na drowkę - Barbarzyńcy piją sfermentowane owoce o każdej porze dnia, ale to nie znaczy, że oświecony człowiek ma ulegać prymitywnym praktykom - wyjaśnił wzruszając ramionami - chyba, że masz kumys lub miód - uśmiechnął się lekko.
- Auć… - zaśmiała się lekko ironicznie. - Nie wiem czy mam to odebrać jako obelgę, ale w sumie to mało mnie to obchodzi. Miodu ani kumysu nie mam, ale w sumie o nie nie pytałam. Chciałam się podzielić, ale jak nie chcesz… Twoje zdrowie. - uniosła swój kielich w formie toastu.
Hassan w odpowiedzi kiwnął głową, i zajął jeden z obszernych, mogących go pomieścić foteli. Chwilę wiercił się, jakby nie będąc przyzwyczajony do tak zbytkownych mebli, odłożył swoją broń na bok i spokojnie czekał, niemal bez słowa aż pojawi się reszta.

Półelfka kazała na siebie czekać dość długo. I ją karczmarz skierował do odpowiedniego pokoju. Weszła i rozejrzała się po wnętrzu. Zamknęła drzwi i rzuciła wesołe:
- Jestem.
Była zupełnie inaczej ubrana niż gdy widzieli się wcześniej. Ta sama skórzana zbroja zarzucona na czarne szaty z długimi rękawami sprawiała wrażenie eleganckiego ozdobnika. Zwłaszcza futro dobrze się komponowalo z czarnym strojem. Dłonie tym razem skrywały rękawiczki bez palców. Niezmieniony pozostał natomiast długi miecz na plecach, który zdjęła i powiesiła przy drzwiach. Podobnie ozdoba na karwaszu w formie srebrzystego łańcucha. Istotną różnicą była natomiast niewielka opuchlizna na dolnej wardze z lewej strony. Poza tym od półelfki dochodził zapach oliwy.
- Trudny klient? - zapytał Hassan Sheevy, zauważając opuchliznę na jej twarzy
- Tak - odpowiedziała niezrażona Sheva. - Pozwalał sobie na więcej niż powinien.
Półelfka zabrała jedno z krzeseł i usiadła na nim pod ścianą niemal od razu kołysząc się na dwóch nogach.
- Tak z ciekawości, jesteś pewnie dobra? - uśmiechnął się nieco ironicznie do kobiety

Gdy w pokoju byli już wszyscy Itlon zreferował to, co udało mu się ustalić.
- Słuchajcie, sprawa jest poważna. Ten mag, płaszcz - Zoucular… cóż nie ma go tu. Nie ma go w mieście, ani nawet na Faerunie. - mężczyzna siedział wygodnie zostawiając swój płaszcz i kapelusz na wieszaku u progu drzwi. Ubrany był w lekki skórzany, pikowany pancerz barwiony na czarno i tuniką z wieloma kieszeniami. Czekał na reakcję pozostałych. Nikt się nie przejął? Może nie wiedzą co może magia, a czego nie? Kontynuował.
- Jest w jakimś kieszonkowym wymiarze, trudno powiedzieć czy żyje, ale istotne jest, że musiał pytaniami zwrócić uwagę kogoś potężnego, najpewniej czarodzieja. Być może któryś z Czerwonych byłby zdolny rzucić tak potężne zaklęcie… - zastanawiał się na głos.
- Tak, czy siak powinniśmy zachować daleko idącą ostrożność i nie wzbudzać zbędnego zainteresowania. Wysłałem informację do mojego… przyjaciela, który powinien do jutra coś znaleźć. Jest też tu jakiś inny płaszcz mieszkający w okolicy, przez co ludziom się myli - nikt nie chce wchodzić w drogę płaszczom. -
Hm… Ja się dowiedziałam, że od kilku dni każdego ranka na targ przylatuje chowaniec jakiegoś maga z listą zakupów i odliczonymi pieniędzmi. Myślicie, że ten… Zoucular może wysyłać go z tego kieszonkowego wymiaru? Może śledząc to stworzenie znajdziemy i maga? - zastanawiała się elfka.
- Hmm, nie pomyślałem o tym. - Itlon potarł kilkudniowy zarost na brodzie. - Możliwe,
choć założyłem, że ktoś go uwięził, po co miałby się ukrywać w innym wymiarze? I wysyłać chowańca akurat tutaj? Na jego miejscu jeśli chciałbym zniknąć uciekłbym jak najdalej od Mulmaster i Płaszczy i na zakupy wysyłał chowańca na drugi koniec Torilu. Chyba… chyba, że on nie jest tak potężny, wiecie, że może opuścić niezauważony miasta, więc siedzi w kieszonkowym wymiarze przyklejonym do miasta… -
resztę gonitwy myśli Vojta odbył już w myślach, bowiem zamilkł zastanawiając się nad czymś. - Nie, nadal bardziej prawdopodobne jest, że to drugi mag płaszczów mieszkający w okolicy.-
- Nie wiem po co miałby się ukrywać. Mówię tylko, czego udało mi się dowiedzieć. Wiem, że nie jest tego wiele, ale ludzie nie chętnie wdają się w dyskusję z mrocznymi elfami, a nie jestem na tyle bogata, żeby sypać pieniędzmi każdemu, kogo o coś zapytam. - Shillen wzruszyła ramionami. - Swoją drogą ceny tutaj to rozbój w biały dzień. Za ten pokój na jedną dobę zapłaciłam cztery złote monety. Nie ruszyło by mnie to bo udało mi się okraść jednego frajera, no ale cóż… Te same pieniądze które "pożyczyłam", chwilę później ktoś pożyczył ode mnie. - powiedziała nieco mrukliwie, po czym sięgnęła po kielich i upiła kolejny łyk wina.
- Faktycznie pech - mruknął Itlon. Obracał w między palcami złoty krążek z całkiem niezłą wprawą, zanim zniknął mu z dłoni. Mężczyzna potarł ucho wyjmując złotą monetę, którą rzucił drowce. - Nie daję napiwku za fatygę. - uśmiechnął się.
Elfka złapała monetę, po czym spojrzała zaskoczona na Itlona.
- Widzę, że humor ci dopisuje. - zauważyła.
- Dzięki. A tak w ogóle, czym zawiniliście temu gówniarzowi? - spytała, przelatując wzrokiem po "towarzyszach".
Sheva sięgnęła za wiązaną koszulę i również wyjęła jedną złotą monetę.
- Nie będziesz stratna aż tak bardzo na tym pokoju - Położyła monetę na stoliku i wróciła na krzesło stojące pod ścianą.
 
psionik jest offline