Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2020, 18:54   #69
BloodyMarry
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację
Drużyna stanęła więc przed kolejnymi kamiennymi drzwiami, blokującymi im przejście do innych tajemnic, jakie może skrywać antyczny grobowiec. Powietrze przeszył odgłos trzepotu skrzydeł, gdy sowa Orryna zbliżyła się w celu zbadania wejścia. Wrota były podobne do poprzednich, pokryte różnymi piktogramami, które na pierwszy rzut oka wydawały się nie mieć sensu, lecz być może przy odpowiednim ułożeniu płytek, byłyby bardziej zrozumiałe.
Andraste przyglądała się przez chwilę drzwiom, po czym spojrzała na dwójkę czarodziei.
- Mistrzu Orrynie, Tet, jesteście w stanie ułożyć te piktogramy, tak jak przy poprzednich drzwiach?
- Hmm… - zamyślił się czarodziej, dokładnie badając piktogramy. Poprzednie doświadczenie w próbie rozszyfrowania zagadki pozwoliło mu bez problemu rozwiązać, stojący przed nimi problem. Przestawiane po kolei kawałki układanki, zebrane zostały w kolejny kompletny obraz. Czarodziej o potężnej mocy potrzebował sił życiowych, aby móc kontynuować swe badania. Zawarł więc pakt z Anubisem, lecz cena jaką musiał zapłacić musiała równoważyć otrzymane korzyści.
Ręce gnoma znów zaczęły kreślić w powietrzu mistyczne znaki, a fragmenty kolejnej układanki zaczęły wskakiwać na swoje miejsca, pchane mocą telekinezy.

[media]https://reprage.com/images/2017-08-30-weighing-of-the-heart.jpg[/media]


Tak jak poprzednio potężne wrota ustąpiły, otwierając przejście do pozbawionego światła korytarza.
Andraste ściągnęła swój plecak i zaczęła czegoś w nim szukać. Po chwili wyciągnęła lampę, zapaliła ją, lecz jak tylko knot zajął się ogniem, płomyk powędrował w stronę kamiennej tablicy.
- Chyba ta płyta pochłania każdy rodzaj ognia. Ciekawe, że te dziwne pochodnie nie gasną - powiedział Nadal podchodząc do Eladrinki - Proszę, spróbuj tego.
Mężczyzna wyciągnął rękę i podał dziewczynie kilka patyków długości około dwunastu cali. Andraste rozpoznała w nich słoneczne pręciki - alchemiczne narzędzia emitujące silne światło dłużej niż pochodnia.
- Dziękuję, chociaż chodziło mi bardziej o ludzką część naszej grupy… no wiesz wasze oczy po ciemku nie widzą. - odparła bardka, próbując dobrać słowa tak, jakby bała się że może kogoś urazić.
- Dzięki za troskę - odpowiedział z rzadkim jak na niego uśmiechem.
Orryn podniósł cztery, malutkie kamyczki i podrzucił je w powietrzu szepcząc sylabę w smoczym języku, oznaczającą światło. Cztery, mistyczne kule energii poszybowały pod sufit. Gnom był ciekawy, czy magiczna płyta również na nie wpłynie i prosta sztuczka miała to jedynie sprawdzić, światła jednak nie zostały rozproszone.
- No proszę, magia to jednak magia - skomentowała z lekkim uśmiechem Andraste.
- Ale pochłaniają moją uwagę, aby nimi poruszać - Orryn przemieścił kule w głąb korytarza, oświetlając go niczym w jakimś pałacu - Jeśli dojdzie do walki, i będę zmuszony przywołać inne moce, światła mogą zgasnąć. Nadalu, trzymaj te swoje świecące zabawki w pogotowiu, dobrze? - poprosił Orryn.
- Oczywiście mistrzu Orrynie.
W międzyczasie sowa czarodzieja wleciała w głąb tunelu. Gdy tylko przekroczyła próg otwartego przejścia, gnom poczuł że osłabła, zupełnie jakby opuściły ją siły. Dotarła jednak do miejsca, w którym korytarz zakręcał w prawo i kończył się następnymi drzwiami w odległości około 30 stóp. Wszystko to zostało przekazane Orrynowi, gdy przejął kontrolę nad osłabionymi zmysłami chowańca.
- Coś jest nie tak…. - mruknął czarodziej patrząc przez słabnące zmysły sowy. Po chwili zastanowienia, nie chcąc ryzykować utraty cennego sprzymierzeńca, odesłał go gestem dłoni do międzywymiarowej kieszeni
- Jakaś pułapka, zwyczajna lub magicznej natury? - spytał się Rashad, widząc reakcję gnomiego maga.
Tet wydał telepatyczny rozkaz do jednego ze swoich ożywieńców i już po chwili zombie kierował się wolnym krokiem przez rozświetlony magią Orryna korytarz. Nekromanta rozkazał mu przejść aż do drzwi za zakrętem.
- Możemy wstępnie sprawdzić przejście w ten sposób - Yuan-ti zwrócił się do pozostałych - Miejcie na uwadze, że nawet jeśli nieumarły przejdzie tędy bez szwanku, to nie musi to od razu oznaczać, że dla nas, żywych, też będzie bezpiecznie.
Ożywieniec ruszył w głąb korytarza i nic nie wskazywało na to, aby jakaś siła negatywnie wpłynęła na jego stan. Gdy jednak doszedł do zakrętu, śmiałkowie usłyszeli donośny zgrzyt, a następnie z rogów sufitu w stronę zombie wylała się fala piekielnie gorącego ognia. Odporny nieumarły, pomimo potwornych oparzeń parł dalej przed siebie, zgodnie z wolą swego pana.
- Wytrwałe te twoje kukiełki, nie ma co. - rzuciła zdębiała bardka w stronę nekromanty. - Może poślesz drugiego, żeby sprawdzić czy odpali się drugi raz, tak dla pewności. Może to ma jakiś czas zanim uruchomi się drugi raz? - zasugerowała. Zombie może mogło sobie przejść przez ścianę ognia, ale ona nie chciała ryzykować żadnych oparzeń.
Amira zamruczala coś niewyraźnie pod nosem, przyzywajac moc swojej krwi by uodpornic się na ogień. Miała nadzieję że Rashad będzie w stanie zrobić to samo. Nie podzieliła się jednak z innymi informacją o swojej zdolności gdyż nie miała zamiaru iść z przodu tym bardziej że nie doszła jeszcze do siebie po walce z mumiami.
-Amira jest mistrzynią magii ognia ale chyba nie będzie w stanie osłonić tak dużej grupy -zastanawiał się Rashad - możemy faktycznie sprawdzić czy był to jednorazowy ladunek posyłając kolejnego zombie, chyba że ktoś dysponuje zaklęciem rozpraszającym magię?
Orryn pokręcił głową - Można sprawdzić kolejnym przywołańcem… - mruknął i rozpoczął przygotowania do rytuału, który miał przywołać niewidzialnego sługę. Po chwili Orryn zajął się mistycznym mamrotaniem, rozsypywaniem jakichś dziwnych proszków i kreśleniem tajemniczych śladów różdżką. Minęło trochę czasu i przed gnomem pojawił się niewidoczny dla innych sługa, gotów spełniać polecenia swego pana. Postać ruszyła wzdłuż korytarza szurając po ziemi, do momentu gdy w powietrzu rozbrzmiał charakterystyczny zgrzyt i kolejna porcja płomieni wystrzeliła z rogów sufitu.
-Ktoś ma jakiś pomysł jak to rozbroić czy nie pozostaje nam inny wybór niż przebiec i się sparzyć? - Spytał się Rashad, obserwując ponuro palącego się zombie.
Orryn zbliżył światła bliżej tej sekcji sufitu, z którego buchnął ogień i dostrzegł tajemniczo wyglądające dziurki - Może uda się to czymś zatkać? Macie może kołki do wspinaczki, albo coś niewielkiego, co da się wetknąć w otwory? -
- Coś pewnie się znajdzie - powiedział drapiąc się po głowie Akram - Ale co właściwie uruchamia tą pułapkę?
-Raczej nie nacisk na podłogę. Niewidzialny sługa płynie w powietrzu i nic nie waży. Moja sowa miała problem, aby przelecieć. Może to jakieś pole? Ale co szkodzi sprawdzić Akramie. Zechcesz zaryzykować i opukać chodnik przed nami? Ja w tym czasie dokładniej określę położenie dziurek - zaproponował czarodziej.
Wielkolud jedynie westchnął.
- Czemu nie. Szkoda, że nie mamy ze sobą jednego z tych rabusiów grobów. Oni przeważnie wyposażają się w przedmioty idealne do takich zadań. Pójdę po jeden z dłuższych słupków z namiotu.
--Czy pośród tych rysunków nie ominęliśmy jakieś istotnej wskazówki?- Zapytała Amira rozglądając się dookoła, lecz nic niezwykłego nie zwróciło jej uwagi.
-Możliwe… - pomyślał przez chwilę gnom i czekając na Akrama, poczłapał za Amirą w stronę oglądanych przez nią rysunków. Dotychczas skupiał się jedynie na rozwiązywaniu fragmentów układanki, a być może wskazówki lub całe wersy, służące konstruktorom do włączania poszczególnych sekcji grobowca były wypisane na ścianach, czego mógł początkowo nie brać pod uwagę. Potem go olśniło, bo zaczął szybko wertować swoją księgę czarów, aby po zwyczajowym poprawieniu okularów na nosie zacząć kolejną porcję inkantacji.
Gdy najemnik wrócił z prowizorycznie wykonanym “wyzwalaczem pułapki”, Orryn właśnie kończył odprawianie rytuału. Magia pozwoliła mu odczytać zawiłe, hieroglify zdobiące ściany pomieszczenia. Były to opowieści podobne do tych w pierwszym korytarzu: modlitwy do bogów, wybrane opowieści o historii kraju, ale także ostrzeżenia i groźby, przed zakłócaniem spoczynku zmarłych.
-Coś udało się was coś tam ważnego dojrzeć? Jak nie, to może ruszajmy, Akram będzie pukać podłogę idąc na przedzie..- Rashad tłumił irytację z powodu bezczynności.
- Jak to mówią: “Komu w drogę”... - rzucił najemnik rozciągając się, po czym ruszył w stronę przejścia, ostrożnie opukując kamienną posadzkę. W momencie, gdy przekroczył próg otwartych drzwi wydawało się jakby jakiś niewidzialny ciężar spoczął mu na barkach, jednak po chwili mężczyzna wyprostował się, najwidoczniej odzyskawszy siły.
- Co do cholery…?
Bardka słysząc Akrama wychyliła głowę zza stojącego przed nią Rashada.
- Akram, wszystko w porządku? - spytała zaniepokojona.
- Bez nerwów Słodka - rzucił z niepewnym uśmiechem mężczyzna - Coś… czułem jakby coś chciało wyssać ze mnie siły, ale już przeszło.
- Gratuluję Akram jesteś zbyt twardy na te plugawe pułapki, ruszajmy dalej, czy nasi magowie coś wyczuwają? - Rashad odezwał się z nutą aprobaty w głosie.
Orryn pokręcił głową - Tet? - czarodziej obejrzał się na swojego konfratra, którego konstrukty nekromantyczne jednak okazały się w pewien sposób użyteczne. Czekając na drugiego czarodzieja wziął od Akrama fragmenty tyczek, klinów i innych utensyliów, które jak zauważył gnom mogłyby zatkać otwory, po czym powoli, metodycznie przystąpił do wykonywania swojego zamierzenia. Zamierzał znów wyzwolić moc pułapki, “utrwalić” sobie za pomocą iluzyjnej sztuczki położenie otworów, następnie korzystając z kolejnej sztuczki, telekinezy zwanego przez profanów “ręką maga” pozatykać wszystkie otwory. Następnie zamierzał sprawdzić funkcjonowanie zabezpieczenia za pomocą kolejnego, wyczarowanego rytualnie pomocnika, co musiało jednak potrwać, jednak Orryn miał mnóstwo czasu, a przynajmniej tak uważał
Tet zamyślił się przez chwilę:
- Korytarz wydaje się emanować negatywną energią. Nekromancja, choć nie potrafię sprecyzować zaklęcia. Dlatego nie wiem czy ma ono na celu osłabienie przed właściwą pułapką, czy może sama ta aura... jest śmiertelna, bo wydaje się, że Akram oparł się tej magii - mówiąc, Yuan-ti nie potrafił ustać w miejscu i przechadzał się od jednej krawędzi przejścia do drugiej - Można natomiast wywnioskować, że aura ma efekty tylko na żywe... cele, obserwując reakcję ożywieńca, jak i sługi Orryna. Akramie, nie czujesz jakichś dodatkowych... niepożądanych efektów? Zaschnięte gardło, dreszcze, nudności, a może ściskanie w żołądku?
Kain przyjął pozę, jakby głęboko analizował swój stan zdrowia, przeciągnął się, podskoczył w miejscu, po czym odparł:
- Najgorsze już chyba za mną. Teraz czuję się jedynie... jakby ktoś narzygał mi na buty.
- Przypuszczam w takim razie, iż aura jest tu obecna jako... czynnik wspomagający właściwą pułapkę. Mistrzu Orrynie, pozwól, że pomogę... - Tet wykonał gest i wypowiedział szeptem formułę, przyzywając spektralny ogon węża, który wił się zgodnie z poleceniami Yuan-ti.
Gdy tylko magowie przekroczyli próg korytarza, poczuli jak fala negatywnej energii naparła na nich, niczym wygłodniała bestia. Ich myśli stały się ociężałe, odruchy powolne, a mięśnie zaczęły nieprzyjemnie pobolewać. Ich ciała starały się jeszcze oprzeć wpływowi mrocznej mocy, lecz jedynie Orrynowi z wielkim wysiłkiem udało się jej oprzeć.
- Wszystko z wami dobrze? - Akram odwrócił się i przerwał na chwilę oklepywanie podłogi namiotowym słupkiem.
Orryn wyszczerzył się do wojownika jak małolat chowający za plecami cukierki ukradzione z szafy rodziców - Taak, ale może lepiej się pośpieszmy. Tu jest straszna magia, straaszna - Orryn przybrał bardzo poważny, niemal profesorski ton aby podkreślić wagę sytuacji - Chyba, że zepsułeś powietrze, wtedy to, młodzieńcze, trzeba wiać - zachichotał gnom.
Mężczyzna wznowił dalszą inspekcję powierzchni płaskiej przy pomocy dystansowego przyrządu analitycznego. Gdy doszedł wreszcie w pobliże zakrętu korytarza, przystanął na chwilę i szturchnął kilkakrotnie w jeden punkt.
- Podłoga tutaj jest nieco wybrzuszona.
- W takim razie spróbujmy ją ominąć- zaproponował Rashad wchodząc w głębiej w głąb korytarza, uznał, że nie wypadało, by dłużej już krył się za plecami innych. Go jednak również dosięgnęła swym osłabiającym wpływem nieznana mroczna siła i podobnie jak Tetowi, nie udało mu się jej oprzeć.
- Też czuje osłabienie ale takie sztuczki nas nie powstrzymają w naszej misji. Ruszajmy do przodu! - Rashad starał się zachować morale.
Drużyna zabrała się do ominięcia zauważonej pułapki. Amirze, Andraste oraz Nadalowi przygotowanym na atak nekrotycznej energii, udało się oprzeć jej niekorzystnemu wpływowi. Kapitan po konsultacji ze swoim przyjaciele, przy pomocy prostego zaklęcia oznaczył obszar wyzwalający pułapkę czerwoną barwą. Na wszelki wypadek, magowie zapieczętowali również dysze wypluwające płomienie podartym płótnem namiotów oraz woskiem świec. Wiedząc którego miejsca trzeba uniknąć, bohaterowie bez przeszkód przeszli na bezpieczną stronę korytarza. Problemem pozostały jednak pozostałe trzy zombie Tet’a, którym obcym była koncepcja ostrożności. Pierwszy z nieumarłych wszedł wprost w płytkę aktywującą mechanizm, zatkane rurki nie pozwoliły jednak płomieniom wydostać się na zewnątrz. Nagły wzrost ciśnienia i temperatury doprowadził do wybuchu, wyrzucającego w powietrze płomienie, gruz i pył, uszkadzając sługę nekromanty. Eksplozja jednak całkowicie unieszkodliwiła dalsze działanie pułapki.
 
BloodyMarry jest offline