Kowal run spojrzał po towarzyszach, po czym odwrócił się do mężczyzny i zaczął powoli kręcić głową.
- Nie możemy sobie pozwolić na takie ryzyko, mieliście dość szczęścia, że na Was trafiliśmy. Bez odpowiednich narzędzi i materiałów nawet my nie będziemy w stanie cokolwiek wskórać. Nie liczyłbym też na konia - to płochliwe bestie gotowe uciec po większym pierdzie, a co dopiero od wrzasków bestii które mieliście pecha spotkać - jestem pewien, że nie ma go w najbliższej okolicy.
Przerwał na chwilę, a jego wzrok złagodniał.
- Wiem, że to wielka strata, ale lepiej dziękować bogom za daną szansę.
Przemilczał chwilę dając mężczyźnie czas na przetrawienie jego słów.
- Ruszajmy Waldo, już dość czasu kusimy los.