Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2020, 22:26   #31
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- Pani… wszystko co należy do maga.. - El naciągnęła na siebie koronkową bieliznę i chwilę przytrzymała w górze spódnicę by Almais mogła się jej przyjrzeć. - Pozostaje w pokoju maga. - Kusiło by przywrzeć wargami do kobiecości półelfki. Czarodziejka powoli oblizała nagle wysuszone wargi.
- Chodź tu do mnie…- Almais palcem przyzwała czarodziejkę. Podciągnęła koszulkę nocną w górę i odsłoniła swoje nagie ciało. Piersi nie miała imponujących. Drobne małe i sterczące, ale półelfka wypinała je dumnie.- Wyglądasz na spragnioną.
El przybliżyła się i ujęła drobne piersi w dłonie.
- Igranie z bogami jest niebezpieczne Pani. - Wyszeptała, masując dwie krągłości.
- I ekscytujące.- wymruczała Almais oplatając nogami biodra El i dociskając ją do siebie. Objęła dłońmi twarz pokojówki i pocałowała ją namiętnie, językiem muskając jej wargi.
- Owszem. - Czarodziejka tyle dała radę wyszeptać pomiędzy pocałunkami. Jedną dłonią sięgnęła do kobiecości półelfki i zaczęła pieścić ją delikatnie.
Almais mruknęła kocio czując dotyk panny Morgan, na swoim wrażliwym zakątku.
- Więęęc…- szepnęła wodząc ustami po szyi El.- Interesuje cię współpraca ze mną?
- Tak. - Czarodziejka zagłębiła mocniej palce w kwiecie kochanki i poruszyła nimi. Ciepłe to było i wilgotne miejsce. Półelfka czerpała przyjemność z jej dotyku poddając się pieszczocie i ocierając ciałem o dłoń Elizabeth. Jej biodra się poruszały leniwie napierając na dłoń i oddalając się od niej. Oddech nabierał żaru, gdy wodziła językiem po skórze kochanki mrucząc.- Dobrze.
El zaczęła poruszać dłonią szybciej i przywarła ustami do szyi kochanki ssąc ją i całując na przemian. Ta współpraca.. mogła jej nieco ułatwić jej zadania… jeśli ją przeżyje.
Kolejne silne ruchy Elizabeth zaczęły zbierać swoje żniwo. Ciało Almais wiło się i drżało energicznie, gdy dotyk kochanki doprowadzał ją do szczytu ekstazy objawionego głośnym jękiem.
Morgan wyjęła swoje palce i oblizała je powoli.
- Chyba.. powinnam wrócić do moich obowiązków, Pani. - Szepnęła i pocałowała Almais w usta.
- Chyba… jeśli tego właśnie chcesz… - odparła po pocałunku półelfka rumieniąc się. Cmoknęła czubek nosa pokojówki.- Chyba że jednak nie chcesz… tak szybko.
- Pani.. moje chęci nie mają tu znaczenia. Wszak nadzoruje mnie Pani Waynecroft. - El schowała swoje własne majtki do kieszeni. Podniosła odłożoną bieliznę i uśmiechnęła się ciepło do Almais. - Wierzę, jednak że to nie ostatnie nasze spotkanie.
- Z pewnością nie. I już mam coś dla ciebie.- mruknęła naga półelfka ześlizgując się z biurka i sięgając do jednej z szuflad by coś wyjąć.
El ruszyła za nią podnosząc kolejne sztuki bielizny i cały czas z zaciekawieniem zerkając w kierunku półelfki. Ta wyjęła z biurka fiolkę z zielonkawą cieczą zatykaną rubinowym korkiem i pokazała ją Elizabeth.
- To perfumy. Bardzo rzadka mieszanka zrobiona na zamówienie i pod Clarice. Dodadzą jej śmiałości jeśli się nimi poperfumujesz.- zareklamowała.
Morgan uśmiechnęła się, ale pokręciła przecząco głową.
- Wszystko w swoim czasie. Clarice kiedyś się zgodzi. Pozwolę jej do tego dojść bez sztuczek.
- To nie jest żadna wulgarna magia. To małe ułatwienie. - oburzyła się Almais i dodała z uśmiechem.- I ładnie pachnie.
Morgan roześmiała się i przyjęła fiolkę.
- Nie uważałam tego za wulgarną magię. - Przyjrzała się z zaciekawieniem płynowi. - Po prostu naprawdę nie chcę do niczego zmuszać Clarice. Sama widziałaś jaka jestem… wyuzdana… otwarta… Inna niż ona.
- Nie sądzę by ona była taką cnotką.- stwierdził półelfka sięgając palcem ku ustom Elizabeth. Przesunęła opuszkiem po dolnej wargdze dziewczyny.- Co najwyżej jest trochę tchórzem. Boi się posmakować.
- Możliwe. - El wsunęła fiolkę do jednej z przepastnych kieszeni spódnicy stroju pokojówki. - Dziękuję.
- Natomiast co do wulgarnej magii.- mruknęła lubieżnie miedzianowłosa bezczelnie podciągając spódnicę El jedną ręką, a palcami drugiej potarła jej intymny zakątek leniwie.- To myślę, że będę mogła ci pokazać parę czarów w łóżku, skoro przyjęłaś moją propozycję. Pracuję zawsze w gabinecie od godziny szesnastej do osiemnastej. Czasami dłużej… niemniej w tym okresie zawsze możesz mnie spotkać w moim mieszkanku i zawsze będziesz mile widziana.
El jęknęła cicho czując jak otrzymana bielizna przykleja się do jej wilgotnej kobiecości. Pieszczoty którymi obdarowała Almais pobudziły jej ciało, a teraz i półelfka o tym wiedziała.
- D...dobrze. - Wyszeptała.
- Podoba mi się to co czuję pod palcami… wolałabym dokończyć sprawę.- mruknęła Almais i dodała z uśmiechem.- Acz bez rozbierania cię… więc…
Wodziła mocniej palcami po swojej bieliźnie na ciele pokojówki pocierając szczególnie jej wrażliwy punkt … krążyła po nim wpatrując się w oczy panny Morgan.
- Liczę na owocną współpracę.
El oparła się o biurko czarodziejki rozchylając nogi. Wpatrywała się w półelfkę rozkoszując się jej dotykiem i oddychając płytko. Czuć było, że Almais ma wprawę.
- Ja… także… - Wyszeptała chwytając własną pierś i ściskając ją mocno przez materiał koszuli.
- Jest coś ekscytującego w świadomości, że będziesz chodziła po uczelni w moich majteczkach zabrudzonych twoim i moim pożądaniem.- przyznała Almais ograniczając zabawę, do dotyku palców na intymnym zakątku panny Morgan, jednakże koronka ocierająca się o ciało pokojówki wzmacniała doznania.
- Tak… - El jęknęła głośniej gdy półelfka nieco mocniej masowała jej wrażliwy punkt. Jej ciało zaczęło drżeć intensywnie.
- Mhmm…- mruczała Almais nachylając się i wodząc ustami po szyi El.- Czekają nas z pewnością ciekawe eksperymenty.
Palce wodziły bez pośpiechu, ale półelfka już wyczuła gdzie dotyk sprawia najwięcej przyjemności.
Morgan doszła po dłuższej chwili takich pieszczot zasłaniając usta dłonią. Nieco zamglonym wzrokiem obserwowała półelfkę z odrobiną obawy rozważając co ta będzie jeszcze chciała jej pokazać.
- No cóż… poświeciłabym jeszcze gołym zadkiem, ale wypadałoby mi już się ubrać. A tobie pewnie dokończyć robotę.- stwierdziła z niewinnym uśmieszkiem miedzianowłosa. Cofnęła się i wybrała z podłogi komplet bielizny. I zaczęła ją zakładać.
Czarodziejka przyglądała się jej przez chwilę, starając się uspokoić oddech.
- Czemu ja? - Spytała w końcu powoli wracając do zbierania bielizny.
- Czemu? Bo Clarice cię lubi. Bo zostałaś przyłapana w bibliotece. Bo jesteś ciekawska… i śliczna.- mruknęła Almais po założeniu majtek i przy zapinaniu gorsetu.
Morgan roześmiała się.
- Podobno moja ciekawość sprowadza na mnie kłopoty. - El podniosła ostatnią sztukę bielizny. - Gdzie to odłożyć?
- Do szafy… jest ukryta za tą ścianą. To iluzja.- półelfka wskazała ścianę, a potem sama do niej podeszła zanurzając się w niej po pas, by po chwili wyprostować się z suknią w dłoniach.
El podeszła też w to miejsce i nachyliła się by odłożyć ubrania czarodziejki. Za iluzją była duża szafa… z półkami na bieliznę i całkiem spory wyborem różnych sukni. Niektórych bardzo wyzywających. Półelfka lubiła odsłaniać nogi i obcisłe stroje w okolicach pupy.
- Śliczne stroje. - El weszła do środka by odłożyć starannie bieliznę. - Gdybyś poszukała miałabyś na pewno wielu chętnych do pomocy.
- Mam… pewnie z czasem ich poznasz.- Morgan poczuła lekkiego klapsa w pośladek.- Być może nawet z każdej strony.
El wycofała się z iluzji.
- Czyli muszę powalczyć by być twoją ulubienicą? - Uśmiechnęła się do półelfki i ruszyła kołysząc biodrami w kierunku swoich rzeczy, by w końcu zacząć sprzątać.
- Mooże…- odparła magiczka ubierając pończochy i przyglądając się sprzątającej pokojówce.- … przekonasz się jak poznasz konkurencję.
El przytaknęła ruchem głowy. Postanowiła Almais urządzić podobny pomaz do tego, który urządziła Waynecroft. Z dumą eksponowała więc swoje ciało porządkując sypialnię gospodyni. Niewątpliwie przyciągała tym uwagę ubierającej się magiczki. Która co chwila zerkała przez okulary na jej prężące się ciało z lubieżnym uśmieszkiem. Dopięła guziki swojej sukni i podeszła do drzwi swojej komnaty, by wykonać kilka gestów. Te sprawiły, że drzwi otworzyły się nagle i przez nie wpadła do środka wyraźnie zaniepokojona Frolica.
El podeszła do niej szybko, by pomóc diablicy wstać.
- Wszystko w porządku? - Czule odgarnęła kosmyk z twarzy Frolicy.
- Eeee… nie mogłam wejść.- odparła cicho rogata wstając z podłogi.- Drzwi były zamknięte.
Czarodziejka pomogła wstać diablicy i spojrzała na gospodynię.
- To sprzątniemy jeszcze salonik i gabinet, dobrze?
- Już to zrobiłam… salonik. A gabinet jest zamknięty. - przypomniała jej diabliczka.
- Czy mamy coś jeszcze uprzątnąć, Pani? - Morgan zwróciła się do gospodyni.
- Nie. Myślę że już dość czasu wam zajęłam.- odparła Almais oblizując językiem usta. - I jestem wielce zadowolona z waszych usług.
Zaś Frolica była skonfundowana.
- To ruszamy dalej. - El zabrała swoje rzeczy i delikatnie popchnęła diablicę, by ta także zabrała się do wychodzenia.
Gdy już wyszły na korytarz współlokatorka spojrzała na pannę Morgan i spytała.
- Co się tam stało?
- Chyba jej też się spodobałam. - El obejrzała się na drzwi.
- Ma dobry gust.- odparła ze śmiechem Frolica i spytała.- A tobie spodobało się to, że jej się spodobałaś?
- Tak… jest bardzo… doświadczona. - El ruszyła w kierunku kolejnego pokoju, który im przydzielono.


Tam zresztą miałaby okazję zobaczyć stanowisko pracy maga, bo zamiast sypialni miały czyścić gabinet właśnie i tylko gabinet. Po otwarciu drzwi zobaczyły salon. Dość rozczarowujący był to widok, gdyż nie różnił się on od salonu w domu rodzinnym czarodziejki. Meble były co prawda lepszej jakości, ale całość była dość konserwatywna. Ba, nawet jeden z landszafcików na ścianie był identyczny z tym, co wisiało w pokoju jej matki.
El rozejrzała się szukając drzwi które mogłyby je doprowadzić do gabinetu.
- Cóż… może pójdzie szybko. - Szepnęła podchodząc do jednego z wypatrzonych przejść.

- A tak wchodźcie wchodźcie… nie przejmujcie się mną i bierzcie do roboty.- za biurkiem w gabinecie siedział właściciel mieszkania. Czarodziej posunięty nieco w latach i w stroju o dość ekstrawaganckim doborze kolorów. Zajęty był cóż… tworzeniem czegoś. Jakiejś różdżki przy użyciu porozrzucanych na biurku narzędzi jubilerskich i magii. Sam pokój zawierał gabloty. Większość przeszklona za pomocą kryształowych tafli kwarcu. Za nimi znajdowały się różne magiczne utensylia, których sposobu użycia El mogła jedynie się domyślać. Była też biblioteczka zamknięta na klucz. I szlam… żółtawy i zielonkawy. Na półkach, na podłodze, na parapetach.
- Wiadra i szmaty są w łazience.- rzekł mag zajęty swoją robotą.
El ruszyła w kierunku łazienki od czasu do czasu z zaciekawieniem zerkając na maga. Dopiero gdy przeszły do innego pomieszczenia odezwała się do diablicy.
- Ja podłoga, ty okno i parapet? - Zaproponowała, nalewając do wiadra wody
- Ja jestem za.- odparła entuzjastycznie współlokatorka.
Czarodziejka przytaknęła i chwyciła wiadro z wodą i szmatę. Tak uzbrojona wróciła do gabinetu zabierając się za czyszczenie podłogi. Była bardzo ciekawa czym to zajmuje się obecny mag, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, zerkała w jego kierunku.
Widać było, że pracował przy różdżce. Zapewne ją tworzył, umagiczniał może? Mag, choć zajęty pracą, zerkał od czasu do czasu na kształtne pośladki Frolicy, a i pupa panny Morgan też przyciągała jego uwagę. I budziła uśmiech na jego obliczu. Czarodziejka postarała się by przypadkiem zahaczyć spódnicą, tak by gdy kucnęła ponownie, mag mógł zobaczyć nieco jej podwiązki. Teraz oprócz na pracę którą wykonywał mężczyzna, spoglądała od czasu do czasu na jego twarz.
Przyciągała teraz jego uwagę coraz częściej, a gdy ich oczy spotykały się to mag uśmiechał się znacząco i lubieżnie. Niewątpliwie rozbierał ją wzrokiem, a może i czarami. Wszak sama Elizabeth za pomocą czarów potrafiła widzieć w ciemności… może tak potężny czarodziej mógł zobaczyć… więcej?
Poczuła przyjemny gorąc wywołany tą wizją. Była ciekawa czemu magowie tak na nią reagują. Toż tyle tu było pięknych pokojówek. Poprawiła koszulę, zwracając uwagę mężczyzny na swój biust i powróciła do przerwanego szorowania podłogi, może nazbyt kręcąc pupą.
Wpatrując się w ubrudzone panele zastanawiała się, czemu tak bardzo cieszy ją kuszenie… uwodzenie. Toż miała kochanków. Nawet dziś mogła się spotkać z Diego, oddać się w jego ramiona. Był jeszcze Charles.. Simeon… Frolica… nawet Mel. Kiedy to wszystko się wydarzyło? Udała że dopiero dostrzegła podwiniętą sukienkę. Poprawiła się i uśmiechnęła ciepło do maga.
- Nie przejmuj się mną.- mruknął łaskawie czarodziej, który miał spore problemy ze skupieniem na robocie, tym bardziej, że pupa diabliczki również kusiła, choć Frolica robiła to zupełnie nieświadomie.
El przytaknęła i powróciła do pracy. Powinna się uspokoić i porządnie wykonać to zadanie.
Mag również skupił się na robocie, głównie na gapieniu się na śliczne pokojówki… okazjonalnie coś tam grzebiąc przy różdżce.
Czarodziejka skończyła z podłogą i podeszła do Frolicy.
- Pomóc ci? - Delikatnie oparła dłonie na biodrach diablicy by ją ewentualnie przytrzymać
- Co? Jasne…- mruknęła Frolica czując dłonie Elizabeth, zerknęła przez ramię na twarz przyjaciółki z pytającą miną.
- Już skończyłam. - El delikatnie skinęła głową w kierunku maga, by diablica tam zerknęła.
Rogata nie przerywając mycia okna spojrzała na właściciela mieszkania. Uśmiechnęła się ironicznie, pokręciła głową z niedowierzaniem. Pochyliła się by sięgnąć szmatką do wiaderka.
- Oczywiście… możesz pomóc.- westchnęła, jednocześnie ogonem wodząc pomiędzy biustem i po szyi kochanki. Nic dziwnego że czarodziej miał coraz większe problemy ze skupieniem się na robocie. Ale ich nie wyprosił.
Czarodziejka wypinając się zaczęła szorować parapet, pozwalając ogonowi diablicy wędrować po swoim ciele. Z pewnością przyciągały uwagę mężczyzny, a i cała ta sytuacja działała na Frolicę. Zajęta swoją robotą, wypinała się zmysłowo, giętkim ogonem wodząc o szyi i czasem owijając go wokół piersi El. Zajmując się głównie oknami… diabliczka nie mogła się tak prężyć jak panna Morgan, ale robiła co mogła.
W końcu jednak El nie miała co robić i obejrzała się na maga.
- Czy uprzątnąć coś jeszcze?
- Myślę… myślę… że w mojej sypialni trzeba zmienić pościel? - zaproponował mag. Diabliczka również kończyła mycie okien.
- Mogę pomóc, acz nie wymienił Pan tego pomieszczenia w swoim zapotrzebowaniu. - El uśmiechnęła się ciepło. - Gdzie jest sypialnia?
Mag wstał i uśmiechnął się mówiąc.- Zaraz paniom pokażę.
Tymczasem Frolica skończyła mycie i przeciągnęła się mówiąc. - Mycie okien i podłóg jest najgorsze.-
Mężczyzna ruszył przodem, a pokojówki za nim. Otworzył drzwi i wpuścił je do środka. Sypialnia ta nie różniła się niczym od typowych sypialni, poza obrazem zaciągniętym czarną kotarą. Łóżko z pewnością nie wymagało zmiany pościeli, a sam czarownik wyglądał na kogoś kto dba o porządek. Niemniej… skoro tu były…
- W której szafie jest pościel? - El podeszła do łóżka i zabrała się za zdejmowanie pościeli, robiąc to tak by mag mógł dostrzec ciężar jej piersi.
- W tamtej… na samym dole.- mężczyzna przyglądając się wraz z stojącą obok niego Frolicą jej biustowi wskazał na ciężką szafę z szufladami w podstawie. Niewątpliwie jego ciało nie mogło ukryć przed czarodziejką zainteresowania tym co widzi.
- Zabierz to ode mnie. - El z trudem ukryła rozbawienie, widząc wpatrującą się w nią współlokatorkę.
- Już idę..- Frolica podeszła powolnym krokiem bujając bioderkami i pochwyciła ładunek podawany przez El. Nachyliła się do niej prezentując swój dekolt, a jemu pośladki. I mruknęła cicho do kochanki. - Zrzucamy fasadę czy udajemy dalej bawiąc się jego kosztem?
- Pobawmy się. - Czarodziejka mrugnęła do niej i ruszyła w kierunku szafy. Wypięłą się mocno schylajac się po to by otworzyć ciężką szufladę. - Chyba będziesz musiała mi pomóc.
- Ręce mam trochę zajęte.- usłyszała w odpowiedzi wraz z odgłosem obcasów Frolici. Poczuła jak jej ogon muska ją między pośladkami, a potem zobaczyła jak diabliczka pochyla się mrucząc.- To chyba jakiś staromodny dżentelmen… raczej nie spodziewa…-
Nie miała okazji dokończyć wypowiedź, bo usłyszały słowa.
- Może chcą panie się czegoś napić?- z ust mężczyzny.
- Nie chciałybyśmy Panu zajmować czasu. - El naparła z całych sił na szufladę wypinając się mocno.
- Nie zajmujecie.- głos mężczyzny starał się brzmieć luźnie i spokojnie. Z naciskiem na “starał się”. Widoki z pewnością działały na niego pobudzająco.
- Wobec tego z przyjemnością. - czarodziejka wydobyła świeżą pościel.
Iluzyjna ściana… tu też była. Za nią właściciel mieszkania ukrywał barek z alkoholem i stamtąd wyjął butelkę whisky i trzy szklanki. Oraz źródlaną wodę. Nalał do szklanek ją po to, by promieniem mrozu zmrozić ją do niskiej temperatury.
Chowająca “brudną” pościel i wypinająca zadek diabliczka skomentowała ten widok cicho.
- Jak tak dalej pójdzie… może się to skończyć naszymi porozrzucanymi ciuszkami. Panujmy nad sobą troszkę…- po czym dodała z chichotem.-... albo i nie.
- Chcę jedynie pobudzić jego apetyt. - Mruknęła El zakładając poszewkę na poduszkę.- Mamy jeszcze co nieco pracy.
- Mówię tylko, że to się może wymknąć spod kontroli.- ostrzegła diabliczka zajmując się kołdrą, a ogonem wodząc po zgrabnej łydce czarodziejki. Podczas gdy ich gospodarz nalewał trunek do zmrożonych szklanek.
- Szczególnie jeśli to mocne whisky. - Przytaknęła El i zabrała się za drugą poduchę.
- Jest sympatyczny…- oceniła diabliczka wodząc ogonem po łydce El nadal zajęta zakładając poszewkę na kołdrę.-... i niebrzydki. I nie jest podglądaczem.
Ogon pocierał udo El na wysokości podwiązki. A właściciel lokum przyglądał się im obu z tacką z alkoholem postawioną tuż obok niego na małym stoliczku.
- Prawda… - Czarodziejka powlekła kolejną poduchę i widząc, że diablica też skończyła spojrzała na właściciela. - Gotowe.
- U mnie też.- odparła czarnowłosa, a czarodziej rzekł z uśmiechem.- To teraz trzeba to uczcić drinkiem.
El podeszła do stolika i wzięła jedną ze szklanek. Była ciekawa czy to na pewno był tylko drink, a może nawet… miała nadzieję, że czarodziej jest rzeczywiście dżentelmenem.
Smakowało jak markowa whisky z lodem. Mocna whisky która zaszkliła się łzami w oczach El, ale tylko u niej. Czarownik i diabliczka łyknęli trunek bez mrugnięcia okiem. Frolica nawet oblizała się.
- Więc… ja już nie mam nic do sprzątania. I z żalem, muszę wam podziękować za wykonanie roboty i pozwolić wrócić do pewnie innych obowiązków jakie was czekają, drogie panie.- rzekł mężczyzna z uśmiechem.- Było miło… obserwować tak pracowite ślicznotki.
- Polecamy się na przyszłość. - Czarodziejka odstawiła pustą szklankę i dygnęła grzecznie.
- Zdecydowanie polecamy.- mruknęła Frolica również dygając i uśmiechając się lubieżnie.
- Będę pamiętał.- odparł mężczyzna zerkając kształtne piersi obu pokojówek. Podszedł do nich i objąwszy je w pasie zaproponował.- Pozwólcie że odprowadzę was do wyjścia.
- Dziękujemy. - El dała się poprowadzić w stronę wyjścia, podobnie jak Frolica.
Nie był to długi spacer. Przeszły przez salon i doszły do drzwi wejściowych. Tam je czarodziej pożegnał podziękowaniem za wykonaną pracę. I drzwi się za nimi zamknęły.
- I było bardzo grzecznie. - El poprawiła strój. - To teraz nasz podglądacz?
- Jeśli będzie tak grzeczny jak ten to zasłuży na pokaz.- odparła diabliczka ze śmiechem i spojrzała wprost w oczy kochanki.- A może bardziej rozpalają cię ci niegrzeczni?
Czarodziejka ruszyła przodem.
- Lubię władcze osoby. - Przyznała cicho. - Nie licząc Clarice, ale ona jest po prostu urocza.
- Nie czuję się specjalnie władcza.- odparła diabliczka podążając za nią.
- A jednak udaje ci się mnie zdominować. - Czarodziejka posłała całusa swojej kochance.
- Następnym razem… zdominuję cię na jego oczach.- zagroziła Frolica z drapieżnym uśmiechem.
- Tego staruszka? Widzę go jak siada w fotelu z whisky i patrzy co ze mna robisz. - Wizja wydawała się El całkiem podniecająca.
- Możliwe, że tak zrobi…- zachichotała rogata zerkając za siebie.- … a może i więcej.


Mieszkanko podglądacza wymagało posprzątania salonu i uporządkowania sypialni, oraz zmiany pościeli. Nie było znów właściciela. I obie pokojówki zabrały się za sprzątanie. Diabliczka skupiła się na swojej robocie, więc Elizabeth mogła bezpiecznie myszkować. Zerknięcie przez teleskop pozwoliło czarodziejce stwierdzić, że widzi przez niego okno zakryte znajomą zasłoną. Tą którą kupiły.
Czyli istniała szansa, że obserwował je poprzedniego wieczora. Ciekawe czemu? Miał kochanki.. może nawet Waynecroft.
Jak dotąd nie dostrzegła żadnych fragmentów kobiecych strojów zagubionych w sypialni. Za to dostrzegła jakiś bilecik z adresem i kobiecą szminką… odbitą w kształcie kobiecych ust. Miała ciemnośliwkowy kolor.
Nie przypominała sobie by widziała kogoś, kto używał takiej pomadki, ale wiedziała, że teraz na pewno zwróci to jej uwagę.
Na biurku dostrzegła luźne , dotyczące wykładu, który pewnie przygotowywał. Traktowały one o magii wieszczenia i sposobów kontrowania. Czarodziejka skupiła się szczególnie na tej drugiej części zerkając na kartkę i odkurzając szafkę, która była obok.
Większość tekstu dotyczyła różnych zaklęć i natury wieszczenia. Dużo teorii i mało porad praktycznych. No i choć podawane były nazwy zaklęć, to na nazwach się kończyło. Same czary nie zostały zapisane. Notatki wspominały też o ołowiu. Wedle nich ołowiane ściany blokować mogły osłonić przed wieszczeniem, tak jak i krew gorgony. Ale ten składnik raczej nie był do zdobycia.
Gdyby tylko mogła jakoś doczytać… Czarodziejka rozejrzała się po notatkach i półkach. Gdzieś mogły być książki, z których korzystał. Może zostawił je niezamknięte?
Może była ukryta szafka? El wszak widziała już dwie takie. Jedną u Almais, drugą u sympatycznego maga.
Nieco niepewnie dotknęła ściany i przesunęła po niej ręką. Długa wędrówka palcami po ścianie pozwoliła Elizabeth… zostać przyłapaną na tym przez Frolicę.
- Co ty robisz? Ja już skończyłam.- rogata odezwała się z ironicznym uśmiechem na twarzy.
- Byłam ciekawa czy ma u taką szafę jak tamten Mag. - Czarodziejka cofnęła się. - Ja też skończyłam.
- Hmm… takie macanie ścian zajmie ci długo. Na jego miejscu, gdzie byś taką iluzyjną ściankę stworzyła?- zapytała diabliczka retorycznie.
Czarodziejka rozejrzała się pokoju, szukając jakiegoś charakterystycznego miejsca, obrazu...zasłony. Obrazy jednak nie były iluzją. Sprawdziła wszystkie trzy… były jak najbardziej fizyczne. Frolica usiadła na łóżku mężczyzny przyglądając się dziewczynie i jej działaniom.
- Jak sądzisz, co on może chować w sypialni?- zapytała.
- Coś wyuzdanego. - El spojrzała na łóżko ciekawa czy ono może skrywać jakieś sekrety.
- Gdybym była nim to bym… chciała żeby były pod ręką, gdy leżę w nim.- oceniła Frolica kładąc się na łóżku.
Czarodziejka przytaknęła i położyła się obok diablicy. Dłonią przesunęła po krawędzi łóżka, stoliku nocnym, zagłowiu. Potem ścianie nad stolikiem i… zacisnęła palce na papierze. Coś kryło się w obszarze nad stolikiem nocnym. Jakaś wnęka pełna papierzysk.
Usiadła na łóżku i wydobyła kartki ze schowka.
Były to nieduże pisemka w miękkiej oprawie i nie zawierające dużo tekstu, ale za to sporo obrazków. Albumy ze zmysłowymi kobiecymi ustami uśmiechającymi się tajemniczo z okładki. W środku… zdjęcia, kolorowe i śliczne. Młodych i ładnych kobiet prężących się zmysłowo w fantazyjnej bieliźnie, a czasem i bez niej. Pozy kolejnych damulek były prowokujące i lubieżne. Interesującym dla El okazał się szczególnie drugi znaleziony egzemplarz, bo w nim owijając się zmysłowo o kolumnę uśmiechała się niewinnie filigranowa blondynka o znajomym obliczu. Króliczek.
Czarodziejka przyglądała się swojej znajomej z nieukrywanym zdumieniem. Powoli przejrzała kilka stron.
- On nie zajmuje się niczym ponad seksem. - Powiedziała cicho, odkładając gazety na miejsce.
- Każdy ma jakieś hobby.- zaśmiała się diabliczka spoglądając na kochankę i dodała.- Ale czy możemy go potępiać za to… sama też nieźle rozrabiamy, prawda?
- To prawda. - El wstała z łóżka i poprawiła pościel. - Oglądał nas chyba. - Skinęła głową w kierunku lunety.
- Paskudny podglądacz… z daleka.- stwierdziła rogata również zsuwając się z łóżka i pomagając jej przy pościeli. I uśmiechając się dodała.- I co planujesz z tym zrobić?
- Kusi by mu pokazać więcej. Choć chciałabym zrobić mu też na złość. - El zerknęła na skrytkę. Żałowała że nie było tam ksiąg magicznych, ale niestety tym razem gabinet był dla nich niedostępny. - Idziemy zjeść?
- Mhmm… albo możemy pójść do tego miłego maga i pokazać mu co nieco, skoro jesteśmy po pracy.- odparła Frolica żartując. - On przynajmniej mnie nie drażni jak ten tutejszy podglądacz.
Objęła w pasie czarodziejkę i ruszyła z nią do wyjścia.- Noo… ale nie ma się co przejmować. Coś mu pokażemy wieczorem, jeśli najdzie cię chętka na figle przed lunetą.
- Spodobał się tobie, starszy Pan? - El wyszczerzyła się i także objęła diablicę w pasie.
- Nie był taki stary i coś mu spodnie spuchły, więc sprawny na pewno. I miły. I poczęstował mnie whisky. To więcej niż zrobił dla mnie którykolwiek z klientów tutaj.- przypomniała jej diabliczka.- No i macanie ciebie trochę rozbudziło mój apetyt. Trochę… więc nie czuj przymusu do zabawy. Jakoś wytrzymam do wieczora.
- Opuściłam cię w nocy, a też chcę ci sprawić nieco radości. - Dłoń El powędrowała do podstawy ogona diablicy i podrażniła ją delikatnie. - A Pan Czarodziej załatwiłby nam może lepsze jedzonko?
- Nie czuj się… winna…- wymruczała Frolica walcząc z różnymi pragnieniami. Mocniej objęła Elizabeth dodając.- Nie musimy… a ja do wieeeczora wytrzymam. Jeśli przestaniesz się drażnić z moim apetytem.
Gdy tylko El zobaczyła jeden z magazynków dla służby wciągnęła do niego diablicę.
- A może pobawimy się tutaj. - Wyszeptała i pocałowała swoją współlokatorkę.
- mmmm…- odpowiedziała rogata napierając ciałem na kochankę i całując żarliwie, gdy jej dłonie zaborczo ściskały biust Elizabeth przez ubranie. Czarodziejka podwinęła spódnicę kochanki i ścisnęła mocno przez bieliznę jej pośladki. Palcami wskazującymi drażniła podstawę jej ogona.
- Jak dla mnie… jesteś całkiem wygłodniała. - powiedziała, delikatnie kąsając szyję diablicy.
Rogata odsunęła się nagle od kochanki, wyrywając się z jej objęć. Potrząsnęła czarnymi puklami włosów mrucząc. - Niemożliwa jesteś.
Pochwyciła potem za włosy El zmuszając czarodziejkę do kucnięcia przed sobą i postawiwszy trzewik na ramieniu kochanki naparła ku niej biodrami. - A teraz czyń swoją powinność.
El przytrzymując spódnicę diablicy sięgnęła ustami do jej kobiecości. Język czarodziejki powoli przesunął się po bieliźnie kochanki.
- Rób tak dalej…- mruczała rogata, gdy język czarodziejki czuł smak kochanki przez przemoczoną bieliznę. Morgan poruszała językiem powoli dociskając materiał majtek do kobiecości kochanki.
- Mhmm… robisz się w tym całkiem… dobra. - pochwaliła rozpalonym głosem diabliczka bujając leniwie biodrami, tam i z powrotem. Oddychała coraz ciężej, a jej intymny zakątek wydawał się pulsować pożądaniem.
El spróbowała sięgnąć głębiej, wciskając majtki diablicy w jej kobiecość. Trochę się to udało nim materiał stawił opór. Rogata jęknęła głośniej i trzymając El za włosy docisnęła twarz do swojego podbrzusza. Kilka muśnięć później i doszła z cichym piskiem.
- Jesteś.. delikatna, moja piękna. - Szepnęła i pogładziła delikatnie palcami kwiat kochanki.
- Przekonamy się następnym razem czy taka delikatna…- zachichotała “złowieszczo” diabliczka puszczając kochankę i stawiając stopę na podłodze.- Następnym razem jak będziesz mnie tak macała, mogę nie dbać o to czy będziemy miały świadka i zmolestować cię na jego oczach.
- Gorzej jak mi się spodoba, prawda? - El wstała z klęczek i pocałowała diablicę.
- Hmm… nie kuś…- odparła z uśmiechem Frolica i musnęła palcem po rogu.- To nie jest tylko ozdoba. Mam diabelski charakterek.
- Przy Waynecroft jesteś jak aniołek. - Czarodziejka sięgnęła do rogów diablicy i ostrożnie przesunęła po nich dłonią.
- No nie wiem.- wymruczała Frolica poddając się dotykowi kochanki. - Wychodzimy?
- To przyjemne? - Czarodziejka nie zważając na pytanie dalej gładziła jeden z rogów.
- Tak… troszeczkę. - wymruczała diabliczka cicho i dodała.- Wychodzimy?
- Powinnyśmy. - El puściła kochankę. - jestem ciekawe jak byś zareagowała gdybym je polizała. - Otworzyła drzwi od magazynku.
- A ja jestem ciekawa jakbyś zareagowała, gdybym przyłapała cię nagą na łóżku i dotykającą się.- odparła cicho diabliczka wyprowadzając El z magazynku. - Myślę że znajdziemy czas na zaspokojenie naszej ciekawości później.
- Zapewne tak. - Czarodziejka przeciągnęła się. - Chciałabym skoczyć na pocztę i dołączyłabym do ciebie na stołówce, dobrze?
- Nie ma sprawy.- Frolica cmoknęła czarodziejkę w policzek i ruszyła ku stołówce, a Elizabeth na pocztę.


Tam już czekały na nią dwie niespodzianki. Pierwszą był list od rodziców. Drugą Charles… z bukietem kwiatów.
- Cześć… już skończyłaś robotę czy mam przybyć później?- zapytał a potem wręczył jej bukiet goździków.- To dla ciebie.
- Dziękuję. - El uśmiechnęła się przytulając kwiaty do swojej piersi. - Skończyłam, ale chętnie bym się przebrała.. moja współlokatorka czeka też na mnie w stołówce. Dasz mi chwilę?
- Tak. Oczywiście.- odparł młodzian i dodał.- Wyglądasz uroczo. Pozwolisz, że poczekam tutaj?
- Niestety nie mamy wyboru, nikt cię nie wpuści do budynku pokojówek. - Czarodziejka, delikatnie ujęła dłoń mężczyzny. - Zaczekasz przy pomniku? Zaraz przyjdę
- Tak. Oczywiście że tak. - uśmiechnął się Charles.- Rozumiem, że nie można mi tak wchodzić. Nie chcę narobić ci kłopotów.
El skinęła głową i ruszyła biegiem w kierunku jadalni, by uprzedzić diablicę.

Natknęła się na nią już na miską gorącego tłustego posiłku. Spojrzała z uśmiechem na podbiegającą ku niej kochankę.
- Stało się coś?- spytała wesoło.
- Mój przyjaciel po mnie przyjechał.- El pokazała kwiaty, które dostała. - Przebrałabym się i wyskoczyła z nim do miasta.
- Oooo… ładne. Bardzo przyjacielski ten przyjaciel. - odparła Frolica uśmiechając sie lisio, po czym przytaknęła.- Rozumiem. Baw się dobrze.
El ucałowała kochankę w policzek i pobiegła do ich pokoju, Zaczęła od napełnienia wazonu woda i wstawienia do niego kwiatów. Potem przebrała się w codzienny strój.
Narzuciła na siebie płaszcz i chwyciła koszyk na zakupy. Rozpuściła też włosy, pozwalając luźnym lokom opaść na ramiona i tak przygotowana wróciła do Charlesa.
Miała świadomość, że mijający ją adepci magii przyglądają się jej zgrabnym nogom, tym bardziej że schodząc po schodach pokazywała podwiązki podtrzymujące jej pończochy.
Miała też świadomość czyją bieliznę nosiła… oczywiście o tym jej kochanek numer jeden nie miał pojęcia. Ale i tak wodził wzrokiem po jej zgrabnych nogach.
- Emmm… zamówiłem dorożkę dla nas. Mój przyjaciel poradził mi pewną restaurację, ale wolałbym… cóż.. tam się nie udawać. Może ty masz jakąś sugestię?- zapytał na powitanie.
- Może przejdziemy się po tutejszym targu, ja zrobie zakupy, a jak coś wypatrzymy i się nam spodoba, to tam wejdziemy? - El ujęła mężczyznę pod ramię, przytulając je do swojej piersi. - A czemu wolałabyś jej nei odwiedzać?
- Bo poznałaś już mego przyjaciela, prawda?- przypomniał jej kochanek podążając wprost do dorożki, takiej samej jak ostatnio.
- Byłby tam? - Czarodziejka dała się poprowadzić, uśmiechając się do Charlesa. MIło go widzieć po tej przerwie.
- Możliwe że tak.- odparł mężczyzna po chwili milczenia, otworzył przed nią drzwiczki i pomógł przy wsiadaniu.
- Bałam się, że nie będziesz miał czasu. - El zajęła miejsce w bryczce. - Napisałam,gdy udało mi się zdobyć jakiś papier i pióro. Może uda mi się dziś coś kupić.
- Z tym akurat mogę poradzić. Znam wszystkie sklepy w których warto się zaopatrywać w takie przedmioty. Tam chcesz najpierw?- zapytał wsiadając.
- Możemy od tego zacząć. - Czarodziejka przytaknęła i gdy Charles, po poinformowaniu woźnicy gdzie mają jechać, zamknął za sobą drzwi bryczki, pocałowała go w usta.
Mężczyzna od razu przylgnął wargami w namiętnym pocałunku i tak pieszcząc jej usta bezczelnie sięgnął pod sukienkę wodząc palcami po jej udzie powyżej podwiązki.
- Tęskniłem.- szepnął.
- Ja też. - El zostawiła koszyk i usiadła okrakiem na kolanach mężczyzny.
Charles już nie odczuwał wahania, jego palce sięgnęły do zapięć pasa sukni i po ich poluzowaniu od razu obnażył piersi kochanki, by je wielbić dotykiem tak jak całował jej szyję. Ocierając się podbrzuszem o kochanka na każdym wyboju, panna Morgan odczuwała jego wyraźną gotowość.
Czarodziejka sięgnęła do jego spodni by uwolnić bestyjkę, która się w nich kryła.
Czując jak dłonie kochanka wielbiły jej krągłości podskakujące na każdym wyboju, wkrótce sięgnęła palcami pod bieliznę i wydobyła twardy organ pożądania. Dowód jak wielkie w nim pragnienia wzbudzała. El czuła nadal wilgoć po igraszkach z diablicą i teraz uniosła się jedynie, i odchyliwszy własne majtki nabiła na męskość Charlesa.
To było przyjemne… znajomy kształt i rozmiar w jej gniazdku miłości. Unosiła się na kochanku i opadała czując jego dłonie i usta wielbiące krągłości jej biustu. Pocałunki i masowanie dłońmi. El oswojona nieco po ostatnich igraszkach pozwoliła sobie na powolne ujeżdżanie kochanka, które urozmaicały kolejne wyboje na drodze.
Charles zaś całował nagi biust El z dziką żarliwością. Lizał skórę namiętnie i drżał czując powolne ruchy kochanki. Rzeczywiście się stęsknił i zbliżał bardzo szybko do szczytu. El zatrzymała się dając się swojemu ciału zrównać z nim. Poddawała się jego pieszczotom pomrukując z zadowolenia i rozkoszy. Kilka chwil później poczuła w sobie rozkosz kochanka, patrząc jak drży dochodząc do szczytu i wtulając się w jej ciało. Jęknęła cicho z zadowolenia, gdy trybut kochanka pobudził i jej ciało. Czuła jak jej dreszcze mieszają się z jego.
- Tak mi tego brakowało.. - Oparła głowę na ramieniu Charlesa, łapiąc oddech.
- Mi też… - mruczał jej kochanek ustami muskając szczyt jej lewej piersi.
- Co porabiałeś przez ten czas? - Czarodziejka nie zeszła mężczyźnie z kolan, pozwalając mu na te czułe pieszczoty.
- Pracowałem głównie. Zerkałem do twojego ulubionej karczmy ale cię tam nie zastałem.- mruknął kochanek budząc zimny dreszczyk na plecach czarodziejki. Co jeśli ją tam zastanie na spotkaniu z Simeonem?
- Nie mam tam jak przychodzić, a jak już jestem to raczej by porozmawiać z dziewczynami. - El uśmiechnęła się czule do Charlesa. Co by zrobił gdyby się dowiedział? - Zawsze możesz zostawić mi wiadomość tam gdzie się dziś spotkaliśmy, lub jakąś propozycję spotkania. Tak będzie łatwiej.
- Acha… tak uczynię.- zapewnił jej kochanek tuląc czuprynę do odsłoniętych piersi.- Jak długo będziesz mogła dziś ze mną zostać?
- O 22-ej powinnam być już w swoim łóżku, więc jeśli zrobimy wspólnie zakupy, wystarczy że zostawię sobie czas na powrót. - El czule gładziła głowę Charlesa.
- Więc co planujesz dziś kupić?- zapytał Charles poprawiając garderobę, gdy już dojeżdżali na miejsce. - Jakiś konkretny rodzaj papieru, atramentu, piór?
El pokręciła przecząco głową.
- Nie stać mnie na nic wyjątkowego, tylko tyle bym mogła napisać do ciebie czy do rodziny. - Czarodziejka także zabrała się za porządkowanie swojego ubrania.
- W razie czego mogę trochę dołożyć.- zaoferował się Charles pomagając El wysiąść. Następnie zabrał się za zapłacenie woźnicy za przejażdżkę, jak i za czekanie na nich.
 
Aiko jest offline