Wątek: DEA
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2020, 22:48   #17
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 9 - 2020.02.06; cz; g 23:30

Czas: 2020.02.06; cz; g 23:30
Miejsce: Los Angeles, dom Edwarda
Warunki: jasno, ciepło, sucho na zewnątrz chłodno i mżawka



Edward poczuł, że potrzebuje przerwy. Przez większość dzisiejszego dnia siedział przed monitorem. Miał wrażenie, że z mózgu już dym mu wycieka uszami a w głowie szumiało. Robił się też już dość nieuważny z tego wielogodzinnego ślepienia się w monitor. Zwłaszcza jak nie chodziło o przeglądanie zdjęć śmiesznych kotów w internecie tylko o uważne śledzenie potencjalnych poszlak na cudzym komputerze.

Odkąd późnym rankiem lub jak kto woli wczesnym przedpołudniem informatycy zdjęli blokadę hasła na laptopie denatki to większość dnia spędził przed monitorem. Albo przy jej laptopie sprawdzając co się da albo potem w biurze sprawdzając nazwiska otrzymane z firmy zajmującej się serwisem elektryki. A potem jeszcze zabrał pracę do domu zgodnie z porzekadłem, że co się odwlecze to nie uciecze. Więc w domu mógł zabrać się za przeglądanie zawartości laptopa jaki został po Alyssy Salvado.

Z tego wszystkiego oba sprawdzania były przed monitorem i oba wydawały się równie żmudne. Dlatego jedyną większą przerwę jaką w ciągu dnia miał to było trochę przed tradycyjną pora lunchu gdy pojechał, tym razem z nakazem, do firmy serwisowej po to samo co wczoraj. No i z nakazem rozmawiało się podobnie uprzejmie jak wczoraj no ale efekt był niepomiernie większy.

- Pan rozumie co by się stało jakby po naszych klientach rozeszła się wieść, że przyjdzie ktoś z ulicy i my już z miejsca pokazujemy mu wszystkie nasze dane o klientach? - pan Morgan nawet chyba z ulgą przywitał powrót agenta DEA do siedziby i nakaz jaki mu przyniósł. Teraz już mógł mu pomóc mając nakaz sądowy za plecami gdyby ktoś przyleciał z jakimś roszczeniem czy nawet oskarżeniem. Z tym mógł mieć rację. Agent federalny może nie do końca wpasował się w uliczny standard no ale sama odznaka mogła być dla sądu za mało gdyby ktoś zdecydował się pozwać firmę szastającymi danymi o swoich klientach. A taki nakaz skutecznie załatwią tą sprawę.

Samo zebranie danych nie trwało zbyt długo. Może z kwadrans czy dwa. Pan Morgan zgrał listę pracowników. Firma nie była duża, łącznie z nim i biurowym zapleczem nie było tego nawet tuzin osób. Z serwisantów było połowę tego, jeździli zwykle pojedynczo lub w parach na trzy firmowe furgonetki i jednego pickupa. Sprawa była o tyle prostsza, że skład był dość stały. Najmłodsza stażem była Ella, stażystka z biura co miała dorobić sobie na studia w wakacyjną przerwę w zeszłe lato. No i tak jakoś im została do dzisiaj na pół etatu. Przychodziła na rano na 2-3 godziny w dni robocze albo całe dniówki w soboty. Bo później miała zajęcia więc musiała jechać na uczelnię. W zeszłym roku odszedł też jeden ze starszych serwisantów. Larry chciał pójść na własny rachunek i otworzyć własną działalność. Ale mówił o tym od dawna i złozył wypowiedzenie jeszcze na początku zeszłęgo roku a odszedł zaraz po wielkanocy więc dla nikogo to nie było zaskoczeniem. No i szef uznawał, że rozstali się w zgodzie. Żadnego z pracowników nie podejrzewał o taki numer jaki ktoś wywinął pod ich szyldem w sąsiednim posterunku policji.

- To karygodne. Niedopuszczalne. Jak tak można sobie uczciwymi ludźmi gębę wycierać? - już nie najmłodszy pan denerwował się nie na żarty, że ktoś w ten sposób użył wizerunku jego firmy oraz ich klienta bo w końcu ów posterunek był dla nich właśnie klientem. Pan Morgan miał tylko nadzieję, że po takim czymś nie stracą tego stałego w końcu i solidnego klienta.

Z facjat pracowników, głównie serwisantów, niewiele się Ed dowiedział. Co prawda każdy z nich miał zdjęcie profilowe w aktach pana Morgana w zdecydowanej większości pewnie to co kiedyś złożył w cv gdy się zapisywał do pracy. I te zdjecia były czytelne i wyraźne. Ale co z tego skoro brakowało materiału porównawczego? W tych workowatych kombinezonach i firmowych czapeczkach mógł być właściwie każdy. Od biedy nawet kobieta. Chociaż kobiety raczej można było wykluczyć bo żaden z policjantów ani się nie zająknął o kobiecie jaka by przyszła wówczas do awarii elektryki. Wszyscy mówili o dwóch mężczyznach. Niestety ci dwaj mężczyźni mogli być prawie każdym kogo Ed mijał na ulicy każdego dnia. Wystarczyło, żeby mniej więcej wpisywał się w średnie gabaryty. Nie był jakimś chuchrem, mięśniakiem albo nie łaził z zaawansowanym 8-mym miesiącem na stałe.

Z facjat techników dwóch miało chociaż jakikolwiek ślad wspólny z tymi z filmików. Jeden miał zarost. Niewielką bródkę razem z wąsami. Feralnego dnia Albert jednak miał alibi bo wówczas był na awarii w restauracji i to potwierdzał tak jego szef jak i dokumenty firmy. Drugim był Jim który miał kolczyk w uchu. Jeden z tych fałszywych techników na kilku ujęciach wyglądał tak, że mógł mieć na jednym uchu jakiś kolczyk. Coś tam mu się w każdym razie błyszczało z boku głowy. No ale ilu mężczyzn miało dzisiaj kolczyki? Cała masa! Jim z kolei miał alibi takie, że dla niego nie było wówczas roboty to w połowie dnia nie chciało mu się kiblować w pracy więc pojechał do domu. Co prawda było to na styk z awarią na posterunku i teoretycznie gdyby trafił bez korków i pojechał prosto na wskazany adres to mógłby zdążyć na tamtą “awarię”. No ale to właśnie było bardzo na styk. No i jedyną poszlaką był ten “być może kolczyk”. Sam pan Morgan twardo bronił swoich pracowników w całości i każdego z osobna i nie wierzył, że ktoś z nich mógłby zrobić coś takiego.

- Po co mieliby to robić? Źle im u mnie? Byłoby źle to mogą odejść. Jest niezła konkurencja w branży na mieście. A przecież po takim numerze to wiedzą, że każdego z nich bym zwolnił. - pan Morgan pokręcił głową na znak, że taki pomysł nie wydaje mu się wiarygodny. Ale oczywiście nie zabraniał federalnemu agentowi go sprawdzić.

Następne pół godziny spędzili przeglądając nagrania z kamer. A właściwie z kamery. Bo biuro mieściło się na parterze kamienicy. Z ulicy wchodziło się do holu gdzie była poczekalnia i wejścia do czterech innych małych biur, małych firm. Jedną z nich była właśnie firma serwisowa “Morgan & Son”. Mieli jeszcze gdzie indziej “stajnie” czyli bazę samochodów i serwisantów a tutaj było tylko biuro. No ale właśnie w biurze każda z firm zostawiała swoje gadżety, wizytówki i foldery. Stąd jak uważał pan Morgan było chyba najłatwiej komuś zabrać czapeczkę firmową. Po prostu sobie leżały na stoliku właśnie do wzięcia. No i kamera była tylko jedna na cały ten hol. Była ustawiona w jednym rogu tak by obejmować front z głównym wejściem no i większość tego holu. Do tej pory nie mieli żadnych włamań ani kłopotów a hol administrowali wspólnie z innymi firmami więc jakoś nikt nie palił się do wydawania pieniędzy na dodatkowe zabezpieczenia.

Z filmami z nagrań był jednak ten sam problem co z przeglądaniem laptopa Alyssy czy sprawdzaniem potem nazwisk z listy pracowników i klientów. Czyli trzeba było je po prostu przejrzeć chociaż raz w relacji 1:1. A to oznaczało kilkadziesiąt godzin nagrań. W końcu od śmierci Alyssy w połowie stycznia do numeru z fałszywymi monterami minęło prawie dwa tygodnie. Dziewczyna zginęła 15-go stycznia, awaria światła na komisariacie była w poniedziałek 27-go. 25-go Duffy i MacNamara zamknęli sprawę. Zapewne więc gdzieś w tym przedziale jeśli ktoś by miał zabrać owe firmowe czapeczki to powinien się zabrać do roboty gdzieś w tym przedziale. Ale i tak do obejrzenia było sporo tego filmu a nie do końca właściwie było wiadomo czego właściwie trzeba wypatrywać. W końcu skończyło się na tym, że pan Morgan zgrał te filmy z dwóch tygodni i przekazał do dyspozycji agentowi federalnemu.

- Mam nadzieję, że złapiecie tych podstępnych drani. - rzekł na pożegnanie agentowi federalnemu klepiąc go przyjaźnie w ramię.


---



Popołudnie ów agent federalny spędził w swoim biurze sprawdzając pracowników firmy. Co prawda większość poszło mu całkiem sprawnie i szybko. Jeśli bowiem ktoś nie był zamieszany w jakieś sprawy kryminalne albo chociaż sądowe to raczej nie było go w systemie. Dlatego większość nazwisk ani twarzy pracowników firmy nic nie mówiła ani Edwardowi ani federalnemu systemowi bezpieczeństwa. Ale znalazło się też trochę brudu za paznokciami u paru osób.

Sam pan Morgan miał kiedyś sprawę sądową o wyłudzenia i malwersacje. Ale to była stara sprawa, sprzed kilkunastu lat. Ostatecznie sprawę umorzono bo strony dogadały się polubownie załatwić sprawę. Pozywającym była fabryka komputerów dla jakiej Morgan miał wykonać instalację elektryczną w jednym z obiektów. Kosztorys i wykonanie uznano w owej fabryce za zbyt wysoki, roboty zbyt przewlekłe i generalnie oszacowano to jako szachrajstwo prywatnego przedsiębiorcy. No ale ostatecznie sprawę umorzono bo się jakoś jednak dogadali.

Jeden z serwisantów też miał konflikt z prawem. Okazało się, że odsiedział kilka lat w lokalnym zakładzie penitencjarnym za przemoc domową. W międzyczasie żona wniosła pozew o rozwód i tak to się skończyło. Wyrok odsiedział na dobre kilka lat zanim zatrudnił się w obecnej firmie i system od tej pory nie notował żadnych konfliktów z prawem a sam pan Morgan też się o nim nawet nie zająknął.

No ale tyle. Nie było wśród pracowników żadnych widocznych powiązań ze światem przestępczym i twardymi, kryminalnymi przestępstwami. Żadnych pobić, morderstw, napadów z bronią w ręku ani handlu narkotykami. Nic z tych rzeczy. Reszta przestępstw to były po prostu błachostki jakie jeszcze mieściły się w średniej ulicznej.

Z listą klientów było trudniej bo była dłuższa. Co więcej w zdecydowanej większości były to firmy, w większości raczej drobne i średnie. Piekarnie, restauracje, zakłady fryzjerskie i tego typu lokale. Firma “Morgan & Son” zajmowała się serwisowaniem ich elektryki a także montaż czy wymianę czujników przeciwpożarowych, czasem nawet kamer i systemów bezpieczeństwa oraz tego typu usługi. Klienci prywatni jak jakiś montaż elektryki w domu albo awarie były w zdecydowanej mniejszości. Komisariat policji był pod tym względem jednym z większych odbiorców usług tej firmy i to już od kilku lat. Ale tych podmiotów biznesowych było z kilkadziesiąt. Nawet jak nie były to zwykle zbyt duże firmy ale tak po kilka, tuzin czy dwa ludzi to całościowo robiła się z tego cała rzesza ludzi. Jakby sprawdzać ich pojedynczo to zwłaszcza w pojedynkę można by utknąć z tym na całe dni, może tydzień czy dłużej.


---



Tak Ed skończył swój dzień w biurze. Gdy wracał do domu pogoda była jeszcze ładna. Była ładna, słoneczna pogoda i było względnie ciepło chociaż było widać już pierwsze chmury. Gdy już wrócił do domu i zasiadł do laptopa Alyssy zrobiło się pochmurnie no a teraz gdy wreszcie się oderwał coś kapało na szyby. Chyba jakiś kapuśniaczek. Ale na zewnątrz było już ciemno. A kopanie w czyimś laptopie było jak grzebanie w czyimś życiu. Z jednej strony trochę pociągające by dowiedzieć się czegoś o kimś tak od prywatnej strony a z innej było to jednak wścibskie. Przynajmniej tak zapewne zapatrywałby się na to jakiś przeciętniak zagadnięty o to na ulicy.

Laptop odkrywał powoli swoje tajemnice. Już po otwarciu ukazywał się rząd ikonek. Ale niezbyt duży. Niewiele z nich Ed rozpoznał jako gry czy programy do odtwarzania filmów i muzyki. Większość to były foldery użytkowe. No i użytkowniczka zebrała ich całą kolekcję. Sporo było materiałów o Karaibach. Zdjęcia, filmiki, foldery, pdf jakich książek, roczników statystycznych nawet filmy historyczne i przyrodnicze o całym rejonie Karaibów. Od Ameryki Środkowej, Południowej po Florydę i Bahamy. Nawet był folder zatytułowany “Trójkąt Bermudzki”. Przejrzeć to całe archiwum w jeden dzień na jedną osobę nie było sposób. Ale wpasowywało się w tematykę pracy jaką wykonywała pnna Salvado.

Znalazł też albumy ze zdjęciami prywatnymi. Bez trudu rozpoznał właścicielkę laptopa. Zdecydowanie dominowały zdjęcia wesołej, uśmiechniętej Alyssy w pogodnych tropikach. Istne zdjęcia z wakacji jakimi ludzie uwielbiali się dzielić na mediach społecznościowych. Na tych zdjęciach wyglądała o wiele lepiej niż na tych jakie oglądał jako pierwsze. Czyli na zdjęciach z miejsca przestępstwa albo raportu koronera. Pod tym względem nic nie zapowiadało tragicznego końca jaki spotkał tą uśmiechniętą dziewczynę w luźnych pozach na malowniczym tle. Zapewne każdy mógłby jej pozazdrościć takiej pracy jaką wykonywała w miejscach na jakie inni musieli jeździć raz w roku na wakacje. A ona buszowała tam non stop. No ale już choćby ogrom jej prywatnego archiwum Alyssy na jej laptopie świadczył dobitnie, że nie jeździła tam dla przyjemności. A fotkę robiło się chwilę czy dwie. Aż trudno było uwierzyć, że tej żywej, zgrabnej dziewczyny ze zdjęć już nie ma na tym świecie.

Na zdjęciach na których Alyssa nie była sama była zazwyczaj z kimś ze swoich kolegów z pracy albo z oboma. Co też świadczyło o tym, że robił je któryś z nich albo ktoś jeszcze podczas podróży służbowych. Niektóre nawet wyglądały jakby robiono je z hotelowego pokoju improwizowanego na biuro czy sztab dowodzenia. Rozłożone laptopy, ubrania, ręczniki, książki, mapy, foldery i ten cały sprzęt jaki świadczył, że może nieco chaotycznie i w mało standardowych warunkach czy godzinach ale tu się jednak pracuje. Cała trójka wydawała się ze sobą zżyta na tych zdjęciach, byli zazwyczaj uśmiechnięci i wyluzowani. Czasem na niektórych Alyssa robiła jakieś głupie miny albo ustawiała się w przesadnie wyzywająych pozach no ale nie było nic do czego możnaby się przyczepić w takiej kolekcji prywatnych zdjęć. No ale nawet samych zdjęć nie dał rady przejrzeć wszystkich.

Sprawdzanie historii wyszukiwarki też nie przyniosło rewelacji. Zdecydowanej większości pokrywała się z tematyką pracy czyli chodziło o Karaiby, Wenezuelę, turystykę i w ten deseń. Trochę było wyświetleń z filmami do oglądania tutaj już niekoniecznie związanego z pracą i niekoniecznie dla niepełnoletnich. Znalazł historii trochę materiałów i kartelach narkotykowych głównie w Wenezueli ale znalazł też materiały prowadzące do historii tego kraju, geografii, pogody, wydarzeń takich jak koncerty, konkursy miejscowych gwiazd i finały popularnych programów. Na tym tle po prostu był to jeden z tematów dotyczących tego rejonu świata. W końcu ile użytkowników internetu wybierało hasła jak “kokaina”, “narkotyki”, czy “kartele”? Pewnie nie tylko Alyssa. Zwłaszcza jak ktoś zamierzał lecieć w rejon świata gdzie takie zjawiska nie były żadną abstrakcją. Nawet jeśli przykryte pod lukrem barwnej i krzykliwej turystyki. No ale to może właśnie jemu tak rzuciły się w oczy tego typu hasła jak właśnie miał nawyk szukania takich właśnie haseł? Czy w całości tych przykładów w wyszukiwarce to mieściło się w granicach błędu statystycznego czy nie? Na pewno nie było głównym tematem w wyszukiwarce.

Tak czy inaczej Ed zdawał sobie sprawę, że już dzisiaj zbyt wiele konstruktywnego nie zdziała. Potrzebował przerwy a najlepiej snu. No i musiał jutro z rana zacząć kolejny dzień śledztwa.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 25-03-2020 o 22:54. Powód: Edyta daty w nagłówku. Z 02.05; śr na 02.06; cz.
Pipboy79 jest offline