Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2020, 19:09   #127
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
W końcu położyli się spać. Zapach kadzideł rozstawionych po pokoju pomagał im odpłynąć do krainy snu... lub raczej wejść w umysł jednego z ich towarzyszy: Gveira. Odkąd Izabela dołączyła do grupy coraz częściej zdarzało im się odbyć taką podróż. Można by było się zastanowić, ile problemów tak naprawdę kryje się w samej ludzkiej głowie.

Pierwszym co ich przywitało były dźwięki szczęku metalu. Brzmiało to jakby ktoś walczył. Potem pojawił się obraz. Zielone zasnute mgłą pole z ruinami budynków oraz kilkoma statuami niedźwiedzi. Gdzieś nad nimi przebijało się niebo spomiędzy pasów kłębiastych chmur.


Metaliczny szczęk nie ustawał. Nie nastręczał się, lecz ciągle trwał. Po chwili słuchania dało się poznać, że ten szczęk to odgłosy walki na miecze. Dobre ucho mogło jednak jeszcze dodatkowo wyciągnąć dźwięk uderzających o siebie monet.

- Dobrze. Jesteście wszyscy. - głos Izabeli rozbrzmiał w powietrzu. Jej samej nie mogli jednak dostrzec.

- Nie martwcie się wkrótce się spotkamy. Jesteście na krawędzi umysłu Gveira i musicie wejść głębiej. Hektorze, Esmondzie bądźcie proszę ostrożni. Jak już mieliście okazje doświadczyć umysły są delikatną strukturą. Stąpajcie ostrożnie tak aby nic nie zniszczyć. Gveirze, to twoja domena prowadź ich bezpiecznie. Spotkamy się, kiedy uda się wam wejść głębiej.

Po tym głos ucichł. Spoglądając po sobie senni podróżnicy mogli dostrzec, że nie wyglądają tak samo jak wcześniej. Esmond znów wyglądał jakby jego oczy były wykonane z pustki, w której ktoś zawiesił bladozielone światła. Tym razem jednak dodatkowo ciążył mu owad z dużym odwłokiem przyklejony mocno do jego głowy. Od czasu do czasu bzyczał nienaturalnie małymi skrzydełkami.

- ...Zzzzembzzztaaa... - brzmiało to ciche bzyczenie.

Hektor zaś wyglądał... ludzko. Przynajmniej po części. Niczym nie do końca ułożona układanka, jedno jego oko było ludzkie, a drugie utopcze. Nos miał cały, ale usta wciąż rybie. Lewa skroń pokrywała się zdrową skórą, prawa wciąż była zielonkawa. Trochę jakby odzyskiwane wspomnienia sprawiły, że odzyskiwał samego siebie.

Gveirowi brakowało kawałka głowy. Tego samego, który odleciał, kiedy zawarł pakt z Krukiem. Tylko teraz dziura była większa. Kiedy pozostali dwaj przyjrzeli mu się dokładnie dostrzegli, że z krawędzi odchodzi cieniutka nić niknąca gdzieś w powietrzu. Na ich oczach naciągnęła się powiększając minimalnie dziurę.
 
Asderuki jest offline