Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2020, 00:05   #33
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Było już późno, gdy zajechała przed Uniwersytet. Na szczęście nie dość, by miała kłopoty. Idąc koytarzami El domyślała się, że Frolica pewnie wróciła już z miasta. Możliwe też że magowie akademiccy również przebywali w swoich mieszkankach na terenach uniwersyteckich.
Elizabeth wiedząc o swoim nowym zadaniu rozejrzała się czy nigdzie nie przyjeżdżają inne dorożki. Jeszcze nie wiedziała jak zbadać czy któregoś z magów odwiedzają skośnookie kobiety. I dostrzegła taką, elegancką dziewczynę ubraną według najnowszych trendów mody podobnie jak Isadore. Ruszyła ona trzymając w dłoni małą walizeczkę. Zapewne zawierającą sprzęt potrzebny do masażu… albo coś innego. Oczywiście mogła mieć szczęście, zauważając taką jedną… ale biorąc pod uwagę czas w którym przybyła i prawdopodobieństwo, oznaczało to że takie dziewczyny dość często odwiedzają niektórych magów o tak późnej porze.
El udała że upuściła koszyk z zakupami i zbierając to co z niego wypadło przyglądała się dokąd zmierza kobieta.
Nie zdziwiło to szczególnie czarodziejki, gdy zauważyła że podąża w stronę komnat prywatnych magów. Niestety wyglądało na to, że wybrała inną część budynku niż ta na którym Elizabeth przychodziło sprzątać, więc nie mogła nawet zgadywać kogo tajemnicza masażystka przyszła dziś obsłużyć.
El jednak nie chciała nadwyrężać swojego szczęścia, szybko zebrała swoje rzeczy i ruszyła w kierunku budynku służby. Zawsze mogła się nieco dowiedzieć o mieszkańcach tego budynku... na przykład od Almais.


Rogata już była w ich pokoiku, przebrana w szlafrok szykowała kolację dla dwojga przy świecach. Ser, chleb, tanie i lekko kwaskowate wino.
- Mam nadzieję, że jesteś choć trochę głodna. Trafiłam na porządny ser.- rzekła z uśmiechem witając współlokatorkę.
- Jestem. - El przyniosła do stołu koszyk. - A ja zdobyłam świeżutką bagietkę.
- To dobrze. Jak było na randce?- zapytała Frolica nalewając wina i uśmiechając się.
- Bardzo przyjemnie. Nieco wygłodziłam swego przyjaciela. - Elizabeth wyjęła z koszyka bułkę i zabrała się za rozpakowywanie reszty rzeczy w tym papier i przybory do pisania.
- Ładna papeteria.- oceniła Frolica biorąc bagietkę, by zrobić z niej kanapki.- I droga zapewne.
- Charles zabrał mnie w miejsce które ma dobre materiały. Uparł się by mi dołożyć do tego zakupu. - Elizabeth poskładała wszystko starannie i odłożyła do swojej szafy.
- To miłe z jego strony.- odparła z uśmiechem Frolica szykując już kanapki z serem.- Myślisz, że może kiedyś… no… chcieć się oświadczyć? Najwyraźniej bardzo się stara, byś go polubiła. Czym się zajmuje?
- Pracuje przy rachunkach w gildii alchemików. - Elizabeth zabrała się za pomoc przy przygotowywaniu kolacji. - Nie wiem.. czy jestem gotowa na oświadczyny.
- No cóż… w razie czego zamkniesz mu usta… pocałunkiem.- zachichotała wesoło diabliczka rozlewając wino do kubków. - A ja zagrasz ustami na jego fleciku, to zapomni o co miał zapytać.
Elizabeth roześmiała się cicho i usiadła przy stole.
- A ty planujesz mi się oświadczyć? - Zażartowała spoglądając na diablicę.
- Nieee… po prostu cię porwę i zniewolę.- odparła ze śmiechem Frolica i westchnęła dodając.- Choć przypuszczam, że raczej mi się to przytrafi. Ktoś taki jak nasza szefowa… nieważne jakiej będzie płci.
- Chyba nie narzekałabyś na to. - El zabrała się za jedzenie. - Tak długo jak czasem uwalniałby kajdany i dał ci pospacerować.
- To są kajdany w głowie i sercu… nie nadgarstkach El.- wyjaśniła cicho rogata posilając się. - Myślę że ktoś taki trafi mi się na tej uczelni.
- Mam nadzieję, że będzie mimo wszystko dobrą osobą. - Czarodziejka spojrzała na swoją współlokatorkę nieco zmartwiona. - Nie chciałabym by coś ci się stało.
- Poradzę sobie… nie martw się.- odparła diabliczka wystawiając długi język.- Hmm… rachmistrz w alchemicznej gildii, brzmi jak stabilna robota z dobrą płacą. Ale ty chyba wolisz coś bardziej… ryzykownego.
- Wiesz… ja chyba nie jestem w stanie po prostu żyć w związku. - El sięgnęła do kieszeni spódnicy i wyjęła z niej teraz już nieco pomiętą kopertę z listem od rodziców starając się nie wyjąć zdjęcia które dała jej Isadore.
- To też fajna sytuacja…- uśmiechnęła się drapieżnie diabliczka. -... zwłaszcza że kusisz oko. Nic dziwnego że masz tylu wielbicieli.
- Może powinnam nosić skromniejsze stroje? - El mrugnęła do diablicy i przeczytała list od rodziców.
- Może pomogłoby… i mniej prowokowania… to co zrobiłyśmy u tego czarodzieja rano… czasami kusiło mnie pchnąć cię na jego łóżko i… - zaśmiała się nerwowo Frolica speszona swoim wywodem, gdy El wędrowała spojrzeniem po kolejnych linijkach tekstu. Rodzice byli pełni dumy, choć nie skonfundowani tym że Elizabeth zamierzała wpaść do nich z przyjaciółką. Choć oczywiście nie mieli nic przeciwko temu.
- Oficjalnie możemy zrobić zamieszanie w moim domu rodzinnym. - Elizabeth złożyła starannie list mimowolnie uśmiechając się do niego. - A co do prowokowania.. może rzeczywiście trzeba by nieco się powstrzymać.
- Żaden problem. Potrafię być grzeczna. Dopóki nie będziesz łapała mnie za pośladki przy mężczyznach…- odparła żartobliwie diabliczka. I rzekła do El w tym samym tonie.- A o jakim to zamieszaniu mówisz? Mam cię całować przy rodzicach?
- Już widać, że będą speszeni. - Elizabeth pomachała listem.- ale chciałabym byś ich poznała i by oni poznali ciebie. - Uśmiechnęła się ciepło i schowawszy kopertę do kieszeni zabrała się za jedzenie.
- Czyli macanie cię w ich obecności odpada.- dodała żartem diabliczka i upiwszy wina z kubka spytała poważnie.- Więęęęc… co im o mnie powiesz? Co ja mam powiedzieć? Bo zdaję sobie sprawę, że nie chcesz bym ich zszokowała.
- Myślę, że doskonale wiesz jakie są marzenia ludzi z Downtown odnośnie ich dzieci. Po prostu nie naruszajmy tych marzeń i będzie dobrze. - El roześmiała się. - Myślałam by pojechać tam wieczorem wcześniejszego dnia, na spokojnie wziąć kąpiel i wypocząć a wrócić tu po obiedzie. Co o tym myślisz?
- Czyli zostaniemy tam na noc w dniu wolnym? W twoim pokoju? - zadumała się diabliczka zerkając na El.- W twoim łóżku?
- Tak… nie mamy pokoju gościnnego w domu. - El uśmiechnęła się do Frolicy sięgając po kupiony przez nią ser.
- Robiłaś to kiedyś z kimś tam… w swoim pokoju? Pod czujnym uchem rodziców?- mruknęła lubieżnie diabliczka nawijając na palec czarny pukiel swoich włosów.
- Sama z sobą. - Elizabeth parsknęła. - Myślisz, że będziemy w nastroju?
- Ja będę…- odparła z lubieżnym uśmieszkiem Frolica wędrując spojrzeniem po ciele kochanki.-... a to wystarczy.
- I ty mi mówisz, że powinnam mniej kusić? - Elizabeth roześmiała się. - Ale.. też powinnam się przebrać w szlafrok. - Czarodziejka wstała od stołu. -Kupiłam domowe wino.. napijemy się nieco?
- W pracy, w pracy… poza tym nie skusisz kogoś, kogo już nie skusiłaś. I nie pójdę z tobą do łazienki. Wolałabym szybko wrócić do pokoju.- zaśmiała się rogata.
- Wymyłam się w pokoju… tam gdzie byłam z przyjacielem. - El zaczęła się rozbierać, odkładając starannie poskładane części garderoby do szafy.
- Uuuu… mieszkanie z łazienką. Twój admirator to coś mogłabyś pokazać rodzicom, zamiast rogatej przyjaciółki.- mruknęła diabliczka przesuwając paznokciami po pośladku dziewczyny gdy ten został odsłonięty.
Elizabeth zadrżała.
- Balia… w pokoju w knajpie. - Czarodziejka obejrzała się na diablicę. - Nigdy nie byłam w jego mieszkaniu.
- No tak…- zachichotała cicho Frolica. I pokręciła głową.- Nie pomyślałam o tym.
Czarodziejka rozebrała się do naga i wyjęła z szafy szlafrok by go założyć.
- Cały czas obawiam się o jego reputację. - Przyznała szczerze, narzucając na swe ramiona delikatny materiał.
- O reputację? Czemu? Czy to ktoś możny? Ma bogatą wpływową rodzinę? Balia w knajpie nie brzmi prestiżowo.- odparła zdziwiona diabliczka wodząc wzrokiem po krągłościach kochanki rysujących się pod szlafrokiem.
- Nauczono mnie, że wszyscy w twojej okolicy wszystko widzą. Może nie jest zamożny, ale jednak nie przyjęte się by spotkać się z kobietą, z którą się nie planuje wziąć ślubu. - Elizabeth westchnęła ciężko i wróciła do stołu. Przysiadła jednak na nim, nie przy nim i zjadła jeszcze trochę sera. - Nie ważne. Za długo mi moja matka wkładała różne rzeczy do głowy.
- Wieeeszsz… przyniósł ci kwiaty. Może ty nie planujesz wziąć z nim ślubu, ale on traktuje cię jak swoją dziewczynę. Ja nie dostałam nigdy kwiatów… od żadnego z kochanków.- oceniła diabliczka wodząc wzrokiem po udach El wychylających się spod szlafroku.
- I co ja mam z nim zrobić? - Elizabeth spojrzała na wazon wypełniony kwiatami. - To tak.. cudownie dobry człowiek.
- Możesz go zaprosić go do jakiejś dyskretnej karczmy upić nieco…- dłoń diabliczki zaczęła wodzić po udzie El delikatnie głaszcząc skórę pod szlafrokiem.-... by go zmiękczyć. A wtedy zjawię się ja i razem go wykorzystamy, tak że nie będzie miał siły się ruszać. A potem powiesz mu, że ja jestem twoją dziewczyną i panią. I że możesz się z nim spotykać i nawet figlować… ale małżeństwem nie zostaniecie. Albo złamać mu serce, gdy przyjdzie się oświadczyć… albo sugerować delikatnie raz za razem, że nie traktujesz waszej znajomości aż tak serio.
- Wszystko brzmi potwornie brutalnie. - El spróbowała ukryć zakłopotanie pod śmiechem. - Na razie.. sprawdzę czy ktoś nie szuka księgowego. Może w lepszej pracy przestanie się mną interesować.
- Praca to nie kobieta… nie ma cycków do których można się przytulić.- zaśmiała się diabliczka sięgając palcami głębiej pod jej szlafrok.- Lepiej znajdź mu dziewczynę, jeśli tak chcesz się go pozbyć.
- Masz.. jakąś która mogłaby ze mną konkurować. - Elizabeth uśmiechnęła się lubieżnie i sama sięgnęła do piersi diablicy ściskając ją przez szlafrok.
- Nie…- mruknęła Frolica wstając, jej palce wreszcie sięgnęły do intymnego zakątka i zaczęły go pocierać leniwymi ruchami. Nachyliła się i pocałowała czarodziejkę mrucząc.- A przy okazji… nie boisz się, że u ciebie w domu nie utrzymam ogonka przy sobie, ani łapek, ani ust?
- Cóż… jakoś sobie z tym poradzimy. - Elizabeth sięgnęła wolną dłonią do kobiecości kochanki, także wsuwając w nią palce.
- Oby.. bo to ty będziesz się tłumaczyć przed rodzicami…- mruknęła diabliczka chwytając za włosy El drugą dłonią, odchylając brutalnie jej głowę do tyłu wodząc ustami i językiem po szyi. To co wymacała El, było ciepłe mięciutkie i wilgotne… Rogata była mocno pobudzona. El zagłębiła w kochance gwałtownie palce.
- Będzie.. że to ty sprowadziłaś mnie na złą stronę. - Lubieżnie rozpychała się palcami w wilgotnym wnętrzu kochanki.
- Porwę… cię za to… i zrobię paskudne rzeczy.. za to kłamstewko…- jęknęła diabliczka czując tą napaść.- Pupa ci się zaczerwieni… cała…-
Jej biodra poruszała się powolnymi ruchami napierając na palce czarodziejki. Jej własne palce dotykały jednak delikatnie kobiecości El. Czarownica ocierała się o dłoń diablicy zachłannie, poruszając jednak cały czas dłonią.
Czuła pod palcami, że Frolica drży i jej ciało coraz bliższe szczytu. Oddech diabliczki robił się coraz gorętszy i głębszy… jej palce między udami El poruszać się zaczęły coraz bardziej stanowczo i podbijać intymny zakątek kochanki. Czarodziejka zaczęła pojękiwać cicho w ramionach Frolicy. Czuła jak mocniejsze ruchy prowadzą ją ku szczytowi. Z trudem panowała nad własną dłonią atakującą ciało kochanki.
- Nie boisz… się… że będzie…- próbowała coś powiedzieć diabliczka stanowczo już zanurzając palce w kwiecie El. Jej głośne jęki tłumiły lubieżne mlaśnięcia, aż w końcu doszła prężąc się wtulona w czarodziejkę. Elizabeth doszła chwilę po niej z głośnym jękiem. Mocno przytuliła współlokatorkę by złapać oddech.

- Co.. co będzie? - Jej głos drżał po intensywnej zabawie.
- Że zrobimy coś głupiego i ryzykownego w twoim domu? - zamruczała diabliczka delikatnie muskając językiem ucho czarodziejki.
- Wiesz… ufam ci kochana. Wiem,że potrafimy po prostu obok siebie pracować. - Czarodziejka podrapała delikatnie podstawę rogów diablicy. - A moja mama pewnie mi cię zabierze.
- Doprawdy? To co było przy tym czarodzieju od różdżki? A przy okazji… jutro sprzątamy u niego. I u podglądacza i u tej magiczki, której usługiwałaś podczas jakiejś wieczerzy.- mruknęła rogata.
Elizabeth roześmiała się.
- Ale toż posprzątałyśmy w innych pokojach grzecznie. - El zaczęła palcami rozczesywać włosy diablicy. - Moja mama kocha eksperymentować przy szyciu bielizny. Jestem w stanie się założyć, że będzie chciała z ciebie zdjąć miary i uszyć coś co uroczo otoczy twój ogon.
- Eksperymentowanie leży w waszej naturze, co? I nie… nie posprzątałyśmy- dziś grzecznie pokoju. Byłyśmy o krok tylko od tego, by zrobić pewnemu magowi pokaz naszej bielizny i nie tylko.- przypomniała jej Frolica.
- Ale pokój podglądacza sprzątnęłyśmy grzecznie. - Elizabeth roześmiała się. - Dobrze marudo. To ty decydujesz jak będzie wyglądało jutrzejsze sprzątanie u starego maga.
- A jeśli zechcę mu zrobić mały pokaz i rozebrać cię do bielizny?- zagroziła Frolica wpatrując się w oczy Elizabeth.
- To to zrobisz. - Czarodziejka odpowiedziała lubieżnym uśmiechem.
- Ciężko cię wystraszyć co?- mruknęła diabliczka i wzruszyła ramionami.- No cóż… zobaczymy co będzie. Jeśli znów zaczniesz prowokować mogę się posunąć do tego.
Dłońmi chwyciła za szlafrok czarodziejki odsłaniając jej ramiona i powiększając dekolt.- A co do twojej mamy. To ile zajmuje takie przymierzanie?
- Zależy jak dużo pomysłów będzie miała. - Elizabeth roześmiała się i własnymi dłońmi uniosła swoje piersi. - Ale zazwyczaj jej pomagam.
- Mhmm…- diabliczka zsunęła bezczelnie szlafrok z piersi czarodziejki, by mogła kusić jędrnym biustem w całej jego nagiej okazałości.- A ja to pomaganie… wygląda?
- Zapisuję wymiary. - El zaczęła ocierać swoje piersi o siebie. - Podobają ci się?
- Bardzo…- zachichotała diabliczka lubieżnie i wpatrywała się w nagi biust kochanki. - Nie wiem czy wytrzymam… takie pomysły twojej mamy. Będę musiała się rozebrać?
- A jak chcesz być mierzona pod bieliznę. - Elizabeth dalej bawiła się swoimi piersiami na oczach współlokatorki.
- Ale ja wstydliwa jestem… - wymruczała wpatrując się w piersi kochanki niczym zahipnotyzowana.
- Nie zauważyłam. - Czarodziejka ścisnęła mocno swoje szczyty piersi. - Na co masz ochotę… Pani?
- Podoba mi się co robisz…- wymruczała rozpalonym tonem głosu diabliczka i dodała przekornie.- Twojej mamie powiem że wstydliwa jestem… i zobaczymy jak mnie przekonacie do rozebrania.
- Yhym.. - El coraz intensywniej bawiła się swoimi piersiami wpatrując się we Frolicę. Jej palce czasem masowały krągłości, czasem je podszczypywały lub ciągnęły.
- Będę niewinna przy… twoich rodzicach i wyuzdana tuż za drzwiami… gdy będziemy… same.- głowa diabliczki nachyliła się i przywarła ustami do szczytu prawej piersi El, delikatnie ukąsiła go ząbkami.
Czarodziejka jęknęła i puszczając swoją pierś chwyciła za włosy diablice. Docisnęła twarz kochanki do biustu. I poczuła jak usta Frolicy pieszczą i ssała lekko pochwycony szczyt.
Diabliczka sięgnęła po wiązania szlafroka i nie przerywając zabawy całkiem zsunęła go z siebie. Uwolniony całkiem ogon bił na oślep na boki. El drugą dłonią siegnęła do podstawy ogona kochanki pieszcząc ją w tym wrażliwym miejscu, podczas gdy drugą nie puszczała jej głowy.
- Tak.. niewinna… - Wymruczała czujac nie dające spokoju podniecenie.
- Niewi..- mruczała coraz rozpalonym głosem i nie puszczając twardego punkciku pochwyconego ustami. Teraz to dłonie diabliczki zaczęły ściskać i ugniatać drapieżnie krągłości Elizabeth.
Czarodziejka bezczelnie zanurzyła palce w pupie diablicy.
- Weź mnie.. kochana. - Wymruczała lubieżnie, rozchylajac nogi.
- Ładnie poproś.- Frolica ukąsiła delikatnie szczyt piersi.- I mnie puść.

El puściła kochankę, wysuwając palce z jej wnętrza. Powoli obróciła się i położyła na stole, samodzielnie rozchylając pupę. - Proszę.. Pani. Weź mnie.
- Nie tutaj…- ogon uderzył mocno w pośladek El.- przy otwartym oknie.
- Yhym… - El podniosła się i podeszła do okna odsłaniając je i otwierając. Spojrzała na Frolicę zadziornie. - Jak mam stanąć moja.. niewinna pani?
- A jak chcesz poczuć mój ogon.- mruknęła diabliczka i spojrzała na pośladki El.-... w pupę… chciałaś.. czy w kwiatuszek?
Elizabeth oparła się o parapet mocno wypinając.
- Pupę. - Mruknęła spoglądając przez okno.
- Dobrze… ale wiesz…- zaśmiała się cicho diabliczka. - … może zaboleć. Za pierwszym razem wszystko boli. Za kolejnymi też. To wymaga ćwiczeń.
Wsunęła się pod czarodziejką, ustami przyssała do jednej piersi, drugą pieściła dłonią, sama kolejną sięgając między swoje uda. Ogon jej na oślep podążał po udzie, pośladku, między nie… aż wreszcie sama końcówka zaczęła wciskać się w niegrzeczną norkę, przy dużym oporze stawianym przez ciało El.
Czarodziejka szybko chwyciła zasłonę i mocno ją ugryzła. Ból był.. tak trudny do opisania. To było inne niż, gdy Mel wsuwała tam palce. Ogon był.. był o tyle grubszy. Zagryzając zęby na zasłonie, mocno chwyciła się parapetu tak, że pobielały jej knykcie.
Pieszcząca jej piersi diabliczka musiała mieć tego świadomość, bo torowała sobie drogę jedynie szpiczastą końcówką ogona… delikatnie napierając i cofając. Nieśpiesznie podbijała tak niegrzeczny zakątek El, ledwie tylko zagłębiając się między wzgórzami jej pośladków. Czarodziejce nie pozostało nic innego jak nie próbować uciekać. Przypominała sobie ruchy palców Mel w jej ciele. Cudowne falujące piersi przyjaciółki. Wyobrażała sobie, że teraz są obserwowane i może właśnie to zaczęło sprawiać, że pojawiły się u niej ślady rozkoszy.
Tym bardziej że pamiętała teleskop ustawiony na jej okno. Szkoda że w mroku nocy nie mogła ocenić, gdzie jest mag podglądacz. Frolica zresztą też pomagała, skupiając się na pieszczeniu ustami dłonią zwisających nad nią kusząco piersi El, jednocześnie delikatnie jedynie napierając ogonem na pupę kochanki.
Gdy ból nieco zelżał, El sięgnęła do swej kobiecości i zaczęła się dotykać. Powoli. Starając się dostosować do ruchów Frolicy.
Teraz były trzy obszary z których intensywne doznania płynęły, wielbiony biust dotykany kwiatuszek i szturmowana pupa, bezwstydnie wystawiona na widok… każdego kto chciałby wejść do pokoju pokojówek. Frolica pomiędzy pocałunkami na szczycie piersi El posapywała ciężko coraz bliżej własnego szczytu. Czarodziejka doszła, cały czas zagryzając zęby na zasłonie i opadła spoconym czołem na parapet.
- Chyba.. dość wrażeń na dziś, co?- wymruczała diabliczka której fala rozkoszy nadeszła tuż przed szczytem kochanki.
- T..tak. - El opadła na podłogę siadając obok diablicy. - Trzeba jeszcze pospać.
- Mhmmm…- Frolica cmoknęła kochankę w policzek, po czym pomogła wstać Elizabeth i dotarła do łóżka wraz z nią. Obie położyły się i wtuliły w siebie nawzajem. Frolica nakryła je obie kołdrą za pomocą ogona. ElLizabeth zamknęła oczy pozwalając myślom odpłynąć. Zasnęły.

 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest teraz online