Wątek: DEA
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2020, 00:14   #19
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 10 - 2020.02.07; pt; g 22:00

Czas: 2020.02.07; pt; g 22:00
Miejsce: Los Angeles, dom Edwarda
Warunki: jasno, ciepło, sucho na zewnątrz chłodno i mżawka



Za oknami panował całkiem ciepły, pogodny wieczór. Chociaż w połowie dnia wcale się na to nie zapowiadało bo znad oceanu nadciągnęły chmury z których koło południa spadła drobna mżawka. Akurat jak Ed był na mieście sprawdzać alibi obu monterów z “Morgan & Son”. Potem te chmury powisiały jeszcze trochę ale popołudniu, wraz z nadchodzącym zmierzhcem niebo się przejaśniło i zachód Słońca był już iście pocztówkowy. No i mimo chmur i mżawki cały dzień było na tyle ciepło by można było chodzić swobodnie na krótki rękaw co najwyżej wziąć jakąś bluzę na wszelki wypadek.

Ale większość dnia agent specjalny Hoover spędził w czterech, oświetlanych i klimatyzowanych ścianach więc sprawa pogody na zewnątrz była dla niego dużo mniej istotna. Tak samo jak te wieści że, w Jemenie udało się załatwić jednego z szefów Al Kaidy o czym powtarzano w chyba każdych wiadomościach tak w radiu, internecie jak i tv więc trudno to było przegapić. Ale to też za bardzo nie wpływało na pracę agenta federalnego.

Powoli przedzierał się przez zawartość laptopa denatki. Poznawał ją od tej służbowej i prywatnej strony. Poznając jej życie, zainteresowania i sekrety. Przez ostanie dwa dni przejrzał może z jedną trzecią w porywach może połowę tych wszystkich plików, adresów filmów i zdjęć. Na razie jednak nie natrafił na żadną bombę. Coś co by mogło wskazywać na jakieś powiązania z kartelami narkotykowymi czy coś co mogłoby zainteresować DEA. Ot, zwykłe, drobne sprawy i życie drobnego, szarego ciułacza. Zapewne ktoś z kolegów czy zwykłych zjadaczy chleba mógłby się zdrowo podniecić grzebiąc tak w czyichś sprawach i życiu no ale jak dla zawodowego agenta był to tylko kolejny elektroniczny świadek do przesłuchania no to trudno było o taką ekscytację jak się to robiło po raz pierwszy czy drugi. Dowiedział się całkiem sporo o podróżach Alyssy po Karaibach i o samych Karaibach. No ale właśnie nic o narkotykach czy ich produkcji i przemycie. No ale jeszcze została mu spora część adresów i plików do przejrzenia. Jakby miał tyle czasu co do tej pory to może do początku nowego tygodnia się upora z tym laptopem.

Jeszcze gorsze chyba było gapienie się w nagrania z kamer “M&S”. W laptopie to chociaż był w tym jakiś sens, było na czym skupić umysł i wzrok. A w nagraniach zbyt wiele się nie działo. W największym skrócie ludzie krecili się po poczekalni, siadali, stali, rozmawiali i wchodzili do któregoś biura albo z niego wychodzili. No jak to w poczekalni. Do tego cała menażeria społeczna. Młodzi, starzy, chudzi, grubi, mężczyźni, kobiety czasem dzieci. A co gorsza to było kilkadziesiąt godzin nagrań skoro biuro było otwarte 10 h dziennie to z jednego tygodnia robiło się bite 60 h filmu. No z taką mrówczą robotą była szansa, że Blecher mu jednak kogoś przydzieli bo inaczej agent prowadzący śledztwo utknąłby przed monitorem kamer na pół tygodnia, tydzień czy może nawet dłużej. Może jak raz przydzielił mu Chrisa i Terry’ego to znów by mu ich podesłał.

Jedyny wypad poza ślęczeniem w monitory wypadł Edwardowi w samo południe. Akurat jak się rozpadała ta mżawka. Efekty były pomyślne lub nie. Zależy jakby na to spojrzeć. W przypadku obsługi “ABSteak” nie było żadnych problemów. Poszli na chętną współpracę widząc federalną odznakę. Odpowiadali na pytania bez oporów. I bez kłopotu rozpoznali Alberta na zdjęciu. Wiedzieli, że jest monterem i całkiem często ich odwiedzał. Jednak nie do końca byli pewni czy tamtego dnia i porze był właśnie u nich. Raczej tak. Po prostu ludzka pamięć była zawodna i pamiętali, że był. Ale obecnie to było już ze dwa tygodnie temu i nie dawali sobie ręki uciąć, że to było akurat tamtego dnia czy dzień wcześniej lub później. W końcu manager zdecydował się wesprzeć pamięć nagraniami z kamer ochrony. I okazało się, że pracownik Morgana jednak ma niezbite alibi bo i agent federalny mógł zobaczyć jak siedzi przy stoliku i spokojnie zjada swoje zamówienie.

Z Joe poszło o tyle łatwiej, że nie musiał nikogo odwiedzać ani z nikim rozmawiać. Adres okazał się typowym podmiejskim parterowcem. Podobnym w jakim mieszkała Alyssa czy jej rodzice. Tylko w innej części miasta. Na trawnik i ganek domu z chodnika mógł wejść właściwie każdy a żadnych kamer Ed nie dostrzegł.

Wracając spod domu montera serwisu elektrycznego Ed zajechał na komisariat. Tam Duffy i MacNamara mieli już rysopisy sprawców. Niestety były dość ogólne. Obaj biali, w wieku 20 - 40 l, średniej budowy. Workowate kombinezony monterów skutecznie maskowały większość znaków rozpoznawczych sylwetki dając jedynie ogólne pojęcie o gabarytach właściciela. Czapeczki zasłaniały sporą część twarzy na większości ujęć z kamer. Policjanci którzy ich wówczas widzieli nie przyglądali im się za bardzo, zwłaszcza, że przez większość ich interwencji było ciemno. A jak już nie było to byli zajęci swoimi sprawami a obecność monterów na awarii wydała im się oczywista i nie zwracali na nich większej uwagi. Zwłaszcza, że nie robili nic podejrzanego. Sprawdzali bezpieczniki, kable, korki, zabezpieczenia no jak to elektrycy na elektrycznej awarii.

Czy Jeff i Albert pasowali do tych rysopisów? Raczej tak. Mogli pasować. No ale przy tak ogólnych rysopisach zapewne wielu mężczyzn mogłoby pasować do tych rysopisów. Niemniej to już była jakaś poszlaka eliminująca sporą część społeczeństwa. Wszystkie kobiety, czarnych, starców czy młodzieniaszków albo spaślaków. Niemniej nadal pozostawała całkiem spora pula podejrzanych.

W końcu dzień roboczy w biurze się skończył i o tym pięknym zachodzie Słońca Ed wrócił do domu. Znów usiadł przed laptopem Alyssy zagłębiając się w jej prywatne i służbowe sprawy. Miał już z godzinę czy dwie przeglądania folderów i adresów za sobą gdy zadzwoniła jego komórka.

- Agent Hoover? - zapytał jakiś męski głos jakby dość dobrze wiedział kogo się spodziewać przy telefonie. - No cześć kolego. Agent Johnson z tej strony. Dzwonię z Margarity. Podobno masz do nas jakąś sprawę. - przedstawił się mężczyzna z drugiej strony. Wyglądało na to, że prośba o kontakt którą przez szefa złożył ze dwa czy trzy dni temu właśnie została zrealizowana.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline