Wątek: DEA
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2020, 22:31   #20
Arthur Fleck
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Ed był zaskoczony późnowieczornym telefonem, niemal już zapomniał o prośbie skierowanej do Bletchera. Wyglądało na to, że ma u starego większy posłuch niż przypuszczał. Podziękuje mu za to jutro.
- Cześć. Rozumiem, że Steven Bletcher wprowadził cię w szczegóły? Prowadzę dochodzenie w sprawie śmierci pracownicy biura „Caribbean Turism” Alysssi Salvado i jej ewentualnych powiązań z kartelem. Dziesiątego stycznia byliście w hotelu na Margaricie, robiliście zdjęcia, na których znalazła się Salvado i śledzony przez was, jak przypuszczam, podejrzany. Na pewno wiesz o kogo chodzi. Jego dane są utajnione, zdjęcie zamazano. Możesz mi zdradzić jakieś szczegóły na jego temat?

- Tyle o ile. - odpowiedź była dość krótka i enigmatyczna. - Nic nie wiemy o żadnej Salvado i jej sprawie. Jeden z naszych cyknął jej parę fotek w windzie bo jechała w niej z jednym z podejrzanych. Nie mamy pojęcia kim ona jest więc wysłaliśmy do centrali te fotki. Więcej nic o niej nie wiemy. - Johnson z miejsca ostudził ewentualne pytania o kobietę ze zdjęć. Ed prawie czuł przez telefon jak tamten kręci głową.

- Nie pytałem o Salvado, tylko tego podejrzanego z Margarity – przypomniał Ed – Wiem, że niechętnie dzielicie się takimi informacjami, ale sprawa jest o tyle dziwna, że pięć dni po tym jak zrobiliście zdjęcia na Margaricie, Salvado wyskoczyła z okna w hotelu w LA. Kiedy chciałem przejrzeć nagrania monitoringu z tamtego wieczoru, okazało się, że płyty które trzymano w magazynie z dowodami w komisariacie zostały zniszczone. To nie byli amatorzy, faceci przebrani za monterów weszli w środku dnia do komisariatu pełnego gliniarzy. Dlatego podejrzewam, że to jakaś grubsza sprawa powiązana z Margaritą. Nie ruszę dalej ze śledztwem, jak nie dowiem się, kim był podejrzany, którego wtedy śledziliście. Pomożesz?

Agent z innej komórki DEA, podczas innego dochodzenia i w innym kraju milczał dłuższą chwilę po tym jak jego kolega z LA skończył mówić. - Skąd pewność, że ta Salvado to ta której zrobiliśmy zdjęcie? - zaczął od pytania czy rozmawiają o tej samej kobiecie. Wyglądało na to, że tam na Margaricie mają tyle pojęcia o Salvado i prowadzonym w LA śledztwie co agenci z LA o dochodzeniu prowadzonym na Margaricie.

- A my prowadzimy sprawę w sprawie lokalnego przemytu. Końcówka trasy przerzutowej prowadząca przez Wenezuelę i możliwe, że głębiej. Zajmują się tym bardzo nieprzyjemne typki. Ale nie podejrzewam ich o taką finezję i zasięg jak mówisz. Ono mogą stłamsić dziwki, ostrzelać konkurencję z samochodu, poderżnąć gardło kapusiowi, strzelać się i zarzynać między sobą ale to co mówisz kompletnie mi do nich nie pasuje. Zbyt wiele finezji. Oni by prędzej kogoś rozwalili na ulicy czy coś w ten deseń. Nie bawiliby się w żadne subtelności. I wierz mi widzimy jak właśnie tutaj tak załatwiają sprawy. Więc zdziwiłbym się gdyby wysłali kogoś do was i nagle nauczyli się innych metod pracy. - agent Johnson pozwolił sobie na dłuższą wypowiedź ale chociaż nie podał żadnych szczegółów co do prowadzonego śledztwa to głos ociekał mu sceptycyzmem. Metody działania kartelu jakie opisywał brzmiały właśnie jak dość standardowe metody działania kartelu. A numer jaki kto odstawił na komisariacie raczej trudno było wpisać w ten schemat.

Ed nie mógł nie zgodzić się z tym co powiedział Johnson. Może nie pracował w DEA zbyt długo lecz zdążył poznać zwyczaje karteli, głównie tych po drugiej stronie muru zbudowanego przez Trumpa. Metody działania narkotykowych gangów rzeczywiście wyglądały mało finezyjnie, wręcz prostacko. Raczej wątpliwe, by nagle wśród tej tłuszczy chciwych, bezlitosnych morderców z południa pojawił się makiaweliczny geniusz zbrodni rodem z „Breaking Bad”, wyprzedzający zawsze swoich wrogów o dwa kroki naprzód.
- Masz rację, to nie w stylu kartelu. Niemniej chciałbym ci wysłać parę nazwisk do sprawdzenia. Może jednak w trakcie waszej aktywności w Wenezueli, ktoś nawinął się na radar agencji.
Po ustaleniu szczegółów, Ed od razu wysłał Johnsonowi kilkadziesiąt nazwisk – gliniarzy i pracowników komisariatu, biura Carribean Turism, personel hotelu, serwisantów z Morgan & Son, członków rodziny Alyssi Salvado, wszystkich, którzy przez ostatni tydzień znaleźli się w jego notatkach lub figurowali w aktach sprawy.

Po rozmowie z Johnsonem, Ed wrócił do przeglądania dokumentów znajdujących się w laptopie Alysssi Salvado. Zaczęły go nachodzić coraz większe wątpliwości, czy sprawa jej śmierci rzeczywiście ma związek z narkobiznesem. Bo jeśli nie, znaczyło to, że Bletcher wrobił go w robotę, którą powinni zająć się gliniarze, a od biedy FBI. Nic nie wskazywało, by Salvado miała jakikolwiek związek z kartelami i gdyby nie ci przeklęci fałszywi monterzy, którzy zniszczyli nagrania, Hoover pewnie by już złożył na biurko starego raport zamykający śledztwo. Czy to możliwe, że przez cały czas patrzył nie tam gdzie powinien? Za śmiercią Salvado musiała stać jakaś grubsza afera, ale czy koniecznie związana z narkotykami.

Rano zamiast do firmy, postanowił uderzyć od razu do Racettiego. Zbyt długo z tym zwlekał, czas w końcu ustalić co stało się z telefonem Salvado. Miał nadzieję, że prokurator się nie wkurzy, kiedy znów zobaczy jego gębę w progu swojego gabinetu. Chciał zdobyć nakaz, który upoważni firmę telekomunikacyjną do ujawnienia bilingów Alyssi oraz miejsc, w których po raz ostatni logował się telefon denatki w dniu jej śmierci. Musiała go mieć przy sobie, była przecież aktywną menadżerką z szeroką listą kontaktów, komórka to narzędzie jej pracy, trzecia ręka. A nawet gdyby, jakimś cudem tamtego dnia zostawiła telefon w mieszkaniu, jej brat by przecież o tym wspomniał.
Przeglądanie nagrań z poczekalni postanowił sobie darować. Liczył, że Bletcher przychyli się do jego prośby i wyznaczy do tego agentów, którzy nie mają nic lepszego do roboty. Sam zaś czekając na nakaz od Raccetiego zamierzał się skupić na laptopie Alyssi.
 
Arthur Fleck jest offline