Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2020, 14:08   #4
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Dzień, a właściwie późne popołudnie mijał jak to zwykle w karczmie, a tym bardziej w środku zimy. Czyli ciepło, sucho i leniwie. Goście najedzeni, ogrzani i uraczeni śpiewem sączyli swoje napoje. Tu i ówdzie słychać było gwar rozmów towarzyskich. Ot kolejny spokojny dzień. Gdyby nie pustki w niektórych sakiewkach można by tak spędzić całą zimę. Jednak tylko nielicznych na to było stać, a ci których było na pewno nie spędzaliby tego czasu gdzieś w osamotnionej karczmie na szlaku tylko prawdopodobnie w którymś z większych miast w swoich posiadłościach. Jednak prostym awanturnikom daleko było do takich marzeń. Większość z nich wiodła proste życie najemnika żyjąc z dnia na dzień, od zlecenia do zlecenia. Część z nich podchodziła do tematu nieco tylko bardziej przyszłościowo odkładając część zarobiony pieniędzy z każdego zlecenia. Natomiast naprawdę tylko nieliczni z awanturników i poszukiwaczy przygód mieli większy cel gdzieś tam na końcu swojej podróży i do niego dążyli. Dla jednego było to bogactwo, a dla innego zdobycie wysokiej pozycji w Gildii czy też zdobycie potężnego artefaktu, który uzupełniłby i wzmocnił umiejętności jego posiadacza. Większość z nich jednak była mniej więcej w tym samym miejscu czyli na początku tej drogi i przygody przez życie.

Karczmarz Bjorngson był fachowcem nie tylko w tym czym się parał na co dzień czyli w prowadzeniu i zarządzaniu karczmą. Był też o czym mało kto wiedział fachowcem w kojarzeniu ze sobą zleceniodawców ze zleceniobiorcami bądź też dobieraniu poszukujących zleceń awanturników w dobrze współgrające ze sobą drużyny. Natomiast sami awanturnicy jak już karczmarz dobrze widział bywali od tych butnych co to “walą prosto z mostu”, przez tych mniej odważnych do tych wręcz nieśmiałych. Do każdego potrzebne było inne podejście. Natomiast było to o tyle ważne co intratne gdyż niepisaną zasadą wśród szanujących się awanturników było po udanej wyprawie z dobrze skojarzoną ekipą podzielić się z wyżej wymienionym karczmarzem częścią nagrody. Proceder kwitł w najlepsze i wszyscy byli zadowoleni.

Takoż widząc nieśmiałe podchody jak pies do jeża Bjorngson postanowił tym razem użyć wymyślonej przez niego i udoskonalonej do perfekcji metody. Polegała ona postawieniu z góry określonego drinka zleceniodawcy, natomiast od tego czy skosztuje on napoju czy nie wynikało czy w ogóle warto zaczynać rozmowę w sprawie zlecenia czy może całkowicie dać sobie spokój. Poinformowawszy o tym w dyskretny sposób Milenę jak i Delamrosa i uzyskawszy ich akceptację karczmarz przeszedł do czynów. Fakt, że nieznajomy akceptował w tym celu krasnoludzkie piwo z Doliny Lodowego Wichru, które było dwa razy droższe od zwykłego aczkolwiek warte było każdej ceny, mogło trochę zaboleć po kieszeni przyszłych poszukiwaczy przygód, jednak należało to potraktować jako wkład w możliwą przyszłą nierzadko bardzo opłacalną inwestycję.

Potężny Bjorngson stawiając przed siedzącym w półmroku nieznajomym przez krótką chwilę niemalże całkowicie go zasłonił. Wystarczyło to na tyle by przekazać krótkie informacje od kogo jest ten poczęstunek. Kto nie znał tej metody lub nie wiedział czemu się przyglądać nawet nie zwróciłby na to uwagi ani nie zarejestrował by czegokolwiek innego niż normalnej obsługi klienta. Karczmarz był już z powrotem za szynkwasem, a w atmosferze karczmy nie zmieniło się nic. No może nie zupełnie nic, gdyż dwoje przyszłych poszukiwaczy przygód siedzieli jak na gwoździach starając się nie dać po sobie niczego znać.
Nieznośnie długą chwilę nic się nie działo, a nieznajomy siedział nadal nieporuszony, ukryty w cieniu swojego przepastnego kaptura. Gdy już niemalże nadzieje miały pęknąć jak bańki mydlane nieznajomy opróżnił jeden z kufli duszkiem, a z drugiego pociągnął spory łyk delektując się tym przednim trunkiem.

Oznaczało to akceptacje do rozmowy. Wystarczyło się teraz tylko dobrze zaprezentować.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline