Wątek: DEA
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2020, 03:40   #21
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 11 - 2020.02.13; cz; g 16:30

Czas: 2020.02.13; cz; g 16:30
Miejsce: Los Angeles, biuro Edwarda
Warunki: jasno, ciepło, sucho na zewnątrz jasno, umiarkowanie i pogodnie



Jednego z agentów specjalnych DEA w biurze LA, pora czwartkowego lunchu zastała przy swoim biurku. Akurat czuł też nieprzyjemny ucisk w żołądku na znak, że ów organ dopomina się o swoje prawa. Przez ostatni tydzień był pochłonięty aż po czubek głowy sprawą Salvado. Zwykłą, mrówczą, detektywistyczną robotą jaką zwykle pomija się w filmach o detektywach. Przeglądał zasoby laptopa denatki i historię jej przeglądarki szukając czegoś co mogłoby go naprowadzić na jakiś trop w tym śledztwie. Podobnie Terry i Chris co też ugrzęźli przy przeglądaniu filmów z kamer biura Morgana. Jak trzeba było oglądać w tempie 1:1 to nawet na dwóch tydzień nagrań oglądali tydzień. A zaczęli w ten poniedziałek. Chociaż jak spotkał Terry’ego na korytarzu to mówił, że już większość przejrzeli. Dobrze pójdzie to jutro skończą. Jak im nikt i nic nie będzie przeszkadzał. Ed odniósł jakieś dziwne wrażenie, że kolega mówił właśnie o nim. Bo zazwyczaj ostatnio to działali z Chrisem na korzyść jego śledztwa.

Więc na świecie się działy różne rzeczy gdy Ed puzzel po puzzlu przymierzał i sprawdzał czy jest z tej układanki czy innej. Tak minęło mu rozdanie Oscarów w zeszły weekend, wysłanie jakiegoś sputnika na orbitę i jakieś negocjacje na Filipinach co chyba chcieli zamknąć amerykańskie bazy czy coś takiego. Podobnie jak dzisiaj co rano jakiś pociąg z gazem się wykoleił w Kentucky. Nieźle tam walnęło jak widać było w newsach z miejsca katastrofy.

W laptopie denatki zaś przez ostatni tydzień przejrzał całe archiwum jakie tam znalazł. Wszystkie te zdjęcia, filmy, pliki, pdf i inne takie. Mógł poznać ją bardziej niż gdyby miał okazję spotkać i porozmawiać z nią na żywo. Wyłaniał się obraz solidnego, zapracowanego pracownika agencji turystycznej koncentrujących się na rejonie Karaibów i Ameryki Południowej. Haiti, Kuba, Wenezuela, Bermudy, Floryda, Bahamy… Właściwie jakby kilknął w google map czy innym globusie w tym rejonie świata to a archiwum Alyssy była spora szansa, że coś znajdzie na ten temat. Miejsca, ludzie, wydarzenia, imprezy, ludzie…

Była też prywatna strona Alyssy. Zbieżna z tym co mówili o niej inni. Na pozór zadbana, jeszcze całkiem młoda, wesoła kobieta sukcesu spełniająca się w swojej pracy którą widać było, że lubi. Ale pod tą powłoką była ta samotna i starzejąca się kobieta mająca nadzieję na spotkanie miłości swojego życia. Niewiele miała zdjęć które nie były bezpośrednio związane z jej pracą. Jakby poza pracą nie miała życia prywatnego. Co biorąc pod uwagę tryb jej pracy i częste podróże było całkiem prawdopodobne.

Chociaż natrafił na podobne zdjęcia jakie widział w lokalnej gazecie sprzed prawie miesiąca. Widocznie należała do jakie gość yacht clubu czy coś takiego. Bo zdjęcia były robione na przystani albo w jakimś klubie z rybami, wiosłami i sieciami jako elementem dekoracyjnym. Zdjęcia były robione albo na jachcie podczas rejsu, postoju czy pewnie jakichś imprezach okolicznościowych. Klub żeglarski pewnie nazywał się “LA Yacht Club 2017” bo taką nazwę znalazł na jakiejś statuetce, może nagrodzie czy czymś takim co jakiś mężczyzna wręczał innemu a Alyssa była wśród gości i razem z nimi biła brawo.

Na przeglądarce znalazł też jej profil na stronie do randkowania. Więc mógł poznać właścicielkę laptopa od bardziej prywatnej strony. Profil a zwłaszcza fotografie, także te które znalazł na jej laptopie, też zostały wybrane właściwie. Co widział po odwiedzinach i komentarzach promiennie uśmiechnięta ślicznotka w egzotycznym otoczeniu siłą rzeczy kojarzyła się z wakacyjną przygodą i mogła się podobać. Może dlatego nic miała Summer Adventure. Profil wydawał się być stonowany pomiędzy niezobowiązującym flirtem a szukaniem czegoś poważnego.

Z tego randkowego profilu w oczy rzucały się trzy kontakty, dwóch mężczyzn i jedna kobieta odnalazł też w pamięci rozmów wideo konferencji. Więc prawdopodobnie znajomość przeniosła się poza randkową stronę. Chociaż nie było wiadomo o czym mogli rozmawiać. Z jednym z mężczyzn nie było rozmów już prawie od roku. Z drugim i tą kobietą rozmawiali jeszcze w grudniu.

No ale żadnej bomby powiązań z kartelami i narkotykami nie znalazł. Żadnych zapisków umów z dilerami, załatwiania dla nich spraw czy umawiania się na tajne spotkania. Żadnych zdjęć plantacji koki ani imprez z kreskami białego proszku na stole. W wyszukiwarce to co znalazł o kartelach czy narkotykach mieściło się w ramach błędu statystycznego. Zwłaszcza jak ktoś miał pracę w której niejako musiał działać na terenie krajów w jakich te kartele stanowiły coś realnego a nie krótki news z telewizji.

Z Margarity na razie nie przyszły żadne wieści. Nie do końca był pewny czy przyjdą. Co prawda z kolegą na Karaibach rozmawiało się nawet przyjemnie ale gdy w końcu Ed mu wysłał całą masę materiału, właściwie większość nazwisk, twarzy, adresów jakie do tej pory natknął się w śledztwie dostał dość szybką odpowiedź.


Cytat:
“Parę nazwisk? No chyba se jaja robisz. :/
Coś znajdziemy to wyślemy”

No to było w nocy przed ostatnim weekendem. I na razie nikt od nich się nie odezwał.

Nieco inaczej poszło z bilingami z telefonu Alyssy. Sprawa trochę się opóźniła. Głównie dlatego, że dopiero po czasie zorientował się, że właściwie to zaczął się już weekend czyli biuro prokuratora jest zamknięte. Musiał więc odłożyć sprawę do tego poniedziałku. Wczoraj Racetti wezwał go, że już ma ten nakaz. Więc po wizycie w biurze operatora zgodzili się na współpracę pod presją odznaki i nakazu. I wczoraj w porę takiego lunchu jak teraz przysłali mu te namiary.

No i znów było co przeglądać. Zwłaszcza, że widocznie Alyssa korzystała często i gęsto bo pewnie był jej “must have” w pracy. Więc tych połączeń miała od cholery. I cała masa różnorodnych kontaktów. Niektóre bez trudu rozpoznał jak firmowy numer ich biura albo Grimberga i Maxwella. Głównie do tego pierwszego. Znalazł też nazwiska jej rodziny. I całą masę rozmów z firmami, hotelami, klubami i indywidualnymi osobami.

Co do lokalizowania telefonu nie było z tym kłopotów. Zgadzało się z dotychczasowymi wynikami śledztwa to, że telefon był w podanym terminie w Wenezueli. Dokładniej od 8 do 15-go stycznia. Zgadzała się też ta przerwa lotnicza gdy trzeba było wyłączyć telefony. Pasował do lotu pomiędzy LA a Wenezuelą. Przez jakieś 3 dni telefon był odbierany na Margaricie. Od połowy piątku 10-go do połowy poniedziałku 13-go. A właśnie 10-go chłopaki z Margarity zrobili owo zdjęcie w windzie które koniec końców dwa tygodnie później Blecher przekazał w paczce Edwardowi.

Telefon był jeszcze całkiem wyraźnie namierzony 15-go stycznia gdy znów pojawił się w LA. Co zgadzało się z przylotem samolotu rejsowego z Wenezueli. Pewnie Alyssa go uruchomiła zaraz po przylocie. A potem namiar był dość solidny w okolicach hotelu w jakim skończyła żywot Alyssa. Spędził tam dobre pół doby pewnie od przyjazdu z lotniska. I nagle około północy ślad się urywał. Co mniej więcej pasowało do momentu śmierci denatki. Z dokładnością do paru minut w jedną i drugą stronę. I tym marginesem błędu, że w zamieszaniu jakie pewnie wybuchło tuż po skoku nikt pewnie nie miał głowy patrzyć na zegarek. No ale mniej więcej w tym momencie telefon znikał z namiaru systemu. I aż do momentu gdy operator wysłał mu wyniki, czyli około 24 h temu, ani razu nie namierzono tego numeru.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 07-04-2020 o 03:43.
Pipboy79 jest offline