Draugdin pytań nie miał. Usłyszał wszystko co potrzebował wiedzieć, a jego towarzysze dopytali i brakujące i interesujące ich szczegóły. Reszta i tak wyjdzie dopiero w tak zwanym praniu czyli tam na miejscu. Nigdy nie można się przygotować za dobrze do wyprawy, gdyż z doświadczenia wiedział, że jest tak wiele elementów nie przewidywalnych ile gwiazd na niebie. Można jedynie przygotować się na tyle na ile każdy uważa, że jest to wystarczające. Resztę dopełniają umiejętności, doświadczenie i zimna krew. Tej zaś nigdy mu nie brakowało. Natomiast gdy już wszystko pójdzie źle pozostaje jeszcze ostatnia deska ratunku... Trzeba będzie improwizować, a dobra improwizacja potrafi często zastąpić w dużym stopniu wyszkolenie czy doświadczenie.
Rad był, że zostanie wypłacona zalicza z góry. Siedemdziesiąt sztuk złota to już całkiem niezłe honorarium tym bardziej, że poza przyjęciem zlecenia jeszcze tak właściwie niczego więcej nie zrobili, a i zaliczki z góry należały do rzadkości. Ich zleceniodawczyni musiała być bardzo zdeterminowana, żeby ufność do nowo przybyłych najemników postawić wyżej nad ostrożność i powściągliwość. Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu, a złoto w sakiewce zawsze już będzie nie ważne co się wydarzy dalej. Chociaż wzmianka o magicznym mieczu spowodowała, że jego uszy zastrzygły mocniej niż zazwyczaj. Magiczne bronie nie należały do rzadkości jednak wcale też nie tak łatwo było je zdobyć. Tym bardziej był co raz poważniej zainteresowany niniejszym zleceniem.
Z resztą reszta drużyny wyglądała jak by też już się rwała do czynu, jednak przecież na pewno nie wyruszą dziś. Trzeba będzie przenocować. No i warto by jutro chociaż odrobinę rozejrzeć się po Oakhurst. Być może wydać kilka świeżo co zarobionych złotych monet.